Czego naucza ciężka choroba? Wbrew pozorom wiele, jeżeli umiemy czerpać z niej nauki. Jasne jest, że choroba taka jak rak to nic dobrego. Przynosi mnóstwo stresu, strachu, a często i depresję. Ale zawsze jest "łyżka miodu w beczce dziegciu". Trudno znaleźć w tym coś dobrego i absolutnie nikomu tego nie życzę. Jednak taka choroba może być cennym nauczycielem życia. Co w tym dobrego? Człowiek zaczyna doceniać życie. Serio, każdy z nas myśli, że będzie żył wiecznie i problem końca życia nie dotyczy go, aż do momentu, kiedy nie wydarzy się coś strasznego. Wtedy, jak mawiał Ajahn Chah, buddyjski nauczyciel, pojawia się rysa, która sprawi, że niebawem szkło pęknie. Życie rozsypie się w pył, a po nas nie zostanie nic więcej niż garść prochu i kupka kości. Wtedy, jeśli znajdziemy w sobie odrobinę mądrości i odwagi, wiele się zmienia. Człowiek zaczyna doceniać każdy dzień. Piękne chwile stają się jeszcze piękniejsze, a każda wspólna chwila nabiera wartości jak złoto. Nigdy nie miałem z rodzicami tak dobrego kontaktu jak teraz. Nigdy nie byliśmy bliżej, bardziej się nie wspieraliśmy i nie byliśmy bardziej rodziną niż teraz. Ojciec mówi mądre rzeczy o miłości, oddaniu i spokoju. Matka, która zawsze bała się wszystkiego, jest teraz wojownikiem o życie, załatwia sprawy i stawia czoła trudnościom losu. To są karty, które odkrywa choroba. Oczywiście, nie musiało tak być, mogliśmy pogrążyć się w żalu i poddać, ale jest inaczej. W każdej złej sytuacji znajdzie się odrobina dobrego. To chyba Marek Aureliusz powiedział, że lepiej jest przeżyć jeden dzień prawdziwie i uważnie niż całe życie przechodzić obok życia, nie żyjąc jego pełnią. I tak właśnie może się stać, jeśli wyciągniemy wnioski z cierpienia, które nas spotyka.

#feels #filozofia #zdrowie #onkologia
Gepard_z_Libii

Z każdym kolejnym wpisem coraz bardziej mi imponujesz swoją postawą.

Serio gościu szacun.

Nie będę sadził ckliwych tekstów o zdrowiu dla Taty, bo wiadomo że każdy normalny człowiek by chciał, żeby choroba ustąpiła, w tym i ja, ale chciałbym żebyś wiedział, że jestem z wami całym sercem i będę się modlił do Ojca Niebieskiego każdego wieczoru o siłę i wytrwałość dla całej twojej rodziny.

DexterFromLab

@Gepard_z_Libii Dziękuję za wsparcie. Ale szczerze, nie zawsze się trzymam. Już raz zdarzyło mi się wybuchnąć złością, miałem swoje wzloty i upadki. Każda dobra intencja ma znaczenie, każde wsparcie, dobre słowo, to wszystko się liczy. I dużo daje też świadomość że jeśli podzielę się swoimi przeżyciami to są osoby które mnie zrozumieją, czasem doradzą a czasem też powiedzą coś mądrego. A prawda jest taka że każdego w życiu w końcu dopadnie coś, co będzie jego czarną godziną. Wtedy nadchodzi czas próby, sprawdzian z życia.

Gepard_z_Libii

@DexterFromLab To normalne, nawet mi się przytrafiają chwile słabości, gdzie ja mam na wszystko wyjebane po całości i nawet śmierć czy choroby uważam za część iluzji zwanej życiem czy raczej snem o umieraniu, jak sam to nazywam.

Nie to żebym nie brał czyjegoś cierpienia czy bólu na poważnie.

Nic bardziej mylnego.

Ból i cierpienie to realne zjawiska dla większości osób i nie bagatelizuje tego.


Co do emocji to wybuchasz dlatego że dusisz je w sobie.

Są jak beczka prochu która powoli się napełnia i przy każdej okazji próbuje eksplodować i lepiej żebyś pozwalał na małe wybuchy, bo prędzej czy później i tak wywali i lepiej żeby ładunek był mniejszy.

Nie wstydź się płakać ani nic, jak trzeba to drzyj mordę nawet, byle nikomu nie robić przykrości.

Ja często płacze nawet przy ludziach jak się wzruszę, gdzie kiedyś nawet przy partnerce się hamowałem i byłem jednym wielkim kłębkiem nerwów.

Znam to z techniki uwalniania Hawkins’a.

Szczerze polecam.

Powodzenia, trzymaj się brachu.

John_the_Revelator

Widziałem wcześniej Twoje posty, ale nigdy ich nie przeczytałem do końca; w moim odczuciu "za długie były". Dziś miałem trochę więcej luźnego czasu i zacząłem czytać, nie przestałem, i tak "dotrwałem" do końca (przepraszam za DOTRWAŁEM).

Dzięki Ci, fajne i ciężkie myśli oddajesz w swym poście. W dużym stopniu myślę podobnie jak Ty:


"Człowiek zaczyna doceniać życie. Serio, każdy z nas myśli, że będzie żył wiecznie i problem końca życia nie dotyczy go, aż do momentu, kiedy nie wydarzy się coś strasznego"


Wiem, wyrwane z kontekstu, aczkolwiek oddające sedno problemu.

Jeśli chodzi o mnie, to trochę "wartościowych" myśli przedstawiłeś; zdrowia wam życzyć? powodzenia? szczęścia? mam wrażenie, że to za mało... Ale cóż mogę więcej.....

DexterFromLab

@John_the_Revelator wzajemnie możemy sobie życzyć powodzenia każdy ma swoje problemy.

HolQ

@DexterFromLab Napisałeś, że bardzo się wszyscy w rodzinie zbliżyliście do siebie od czasu choroby. Nie zrozum mnie źle, ale Ci zazdroszczę....w moim przypadku jak 15 lat temu zdiagnozowano u mnie epilepsje jedyny kto z rodziny utrzymuje ze mną kontakt jest moja przyrodnia siostra - reszta ma kompletnie wyjebane. Tzn. Jak jeszcze miałem ataki to się mną opiekowali, ale jak teraz o tym myślę, to było bardziej ze względu "co ludzie powiedza", a nie z właściwej troski. Teraz jak już funkcjonuje normalnie nagle się kontakt urwał. Tak jak napisałeś- to są karty, które odkrywa choroba...ludzie wokół Ciebie pokazuja prawdziwa twarz . fajny wpis, trzymaj się tam!

DexterFromLab

@HolQ kurcze jak czytam te komentarze to chyba jak raz powiedziałem coś mądrego. Dzięki, ty też się trzymaj

Gepard_z_Libii

@DexterFromLab Jedna rzecz mi się w tobie bardzo nie podoba.

Nie doceniasz się i blokujesz swój potencjał, a wierz mi lub nie, ja mam nochala do ludzi i nawet przez neta jestem w stanie wyczuć twój wewnętrzny ogień.

Przestań przepraszać świat za to że żyjesz, bądź dla siebie dobry, wręcz pobłażliwy i wierz w swoje możliwości.


Sorki jeśli poczułeś się urażony, ale widziałem jak przepraszasz w poprzednich postach i tutaj w komentarzu też nie masz dla siebie litości.

Nie możesz siebie tak traktować. Kochaj siebie jak osobę z która masz zamiar spędzić resztę życia

DexterFromLab

@Gepard_z_Libii ale ja mam szacunek do siebie. To co napisałem na początku wynika raczej ze współczucia do osób które mogły sobie pomyśleć że "kurcze znowu ten koleś pisze te ckliwe rzeczy". Mam dla siebie wyrozumiałość. Szanuję się i stawiam siebie na równi z innymi osobami o które dbam w życiu. No wiadomo o tatę teraz najbardziej dbamy, bo taka sytuacja. Z resztą nie mówmy o mnie bo ze mną na ogół wszystko dobrze No i dzięki że tak starasz się wczuć w moją sytuację. To bardzo miłe. Generalnie to bardzo doceniam w ludziach, że się starają i wkładają wysiłek w to co robią, tak jak ty teraz w podejściu do mojego problemu. O to właśnie chodzi, jak coś robić to nie pobierznie tylko z zainteresowaniem.

Gepard_z_Libii

@DexterFromLab Napiszę inaczej:

sprawiasz wrażenie jakbyś zbytnio przejmował się reakcją innych osób i całkiem możliwe że przez to nie wykorzystałeś albo nie wykorzystasz w przyszłości jakichś dobrych okazji.

Byłem taki i wiem ile przez to straciłem dlatego nic mnie tak nie wkurza jak widok tego samego u innych, bo na tym tracisz nie tylko ty, ale cały świat.


Nawet teraz przychodzą myśli że może sobie pomyślisz że truje ci dupe czy coś, ale mam świadomość że myśli są warte tyle co zeszłoroczny śnieg, recykling pamięci, nic więcej.


Miło że doceniasz moje starania

DexterFromLab

@Gepard_z_Libii OK, będę zwracał na to uwagę.

100mph

@DexterFromLab Nie chcialbym Ci zaburzac swiata ale wiele w zyciu zmienia obserwowanie jak chory na raka powoli umiera, a Ty nawet nie jestes w stanie usmiezyc mu bolu bo zadne leki nie dzialaja. Tak na prawde wspolnie czekacie na jego smierc. Nie zycze tego nikomu. Sam przechodzilem i to bylo najgorsze przezycie w jakim uczestniczylem, a uczestniczylem w kilku wydarzeniach po ktorych inni musieli zaczynac leczenie u psychologa. Pozdrawiam i zycze szczescia i wytrwalosci.

PS. Trzeba byc ch. zeby ludziom odmawiac eutanazji.

DexterFromLab

@100mph nie czekamy na śmierć. Śmierć przyjdzie i nie trzeba jej wyczekiwać. Chwytamy każdy dzień, i robimy co w naszej mocy żeby tych dni było jak najwięcej. Każdego dnia aniołowi śmierci mówimy "nie dziś". A co będzie to będzie, kijem rzeki nie zawrócisz.

Erebus

@DexterFromLab nie odnoszę się bezpośrednio do twojego przypadku, ale ogólnie to fascynujące jak ludzie odkrywają na nowo rzeczy, które normalnie były nauczane przez religię od dziecka.

chyba faktycznie musimy jako społeczeństwo dotknąć dna, sięgnąć po maksimum nihilizmu i zdemoralizować się do szpiku kości żeby na powrót zrozumieć pewne podstawowe kwestie bo na cudowne otrzeźwienie z oparów lewicowego antyklerykalizmu raczej nie ma co liczyć.

Zaloguj się aby komentować