Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie w wieku 26-30 lat to najbardziej przygaszone osoby. Często też rozpaczliwie szukające wrażeń z młodszych lat. To jest taki okres dołka, w którym uświadamiasz sobie, że nie jesteś już studenciakiem, który może się cały czas bawić, bo zacząłeś sobie jakoś stabilizować życie. Pracujesz, czasem wchodzisz w poważny związek, zaczynasz mieć wydatki, o których do tej pory słyszałeś głównie za dzieciaka w domu.
Oczywiście bawić się też można, ale mam wrażenie, że osoby, które chcą naśladować swoje życie sprzed lat, mimo wszystko tego nie czują. To tak jakbyś zaczął grać w gierkę, którą pykałeś za dzieciaka i usilnie szukać tamtej dziecięcej radości.
Do pewnych rzeczy tracisz wenę. Jeszcze podyrwasz się do walki, ale z czasem dochodzi do ciebie, że niektóre rzeczy masz w d⁎⁎ie i przestają cię jarać. Godzisz się z tym.
Z moich obserwacji wynika, że często dopiero po 30 odżywasz na nowo. Czemu? Bo dojrzałeś, pogodziłeś się z niektórymi rzeczami, dochodzą ci nowe hobby i zainteresowania(ale stare też pielęgnujesz) , zaczynasz zarabiać sensowne pieniądze, masz już sporą wiedzę w życiu i kiełkująci fajne pomysły w głowie i tak jakby kwitniesz na nowo, ale już dojrzalszy. Warunek? Pieniądze, wiedza i czas, a więc lepiej ten okres 25-30 przepracować solidnie...
#pracbaza #zycieismierc #przemyslenia #gownowpis #takaprawda #zwiazki