Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie w wieku 26-30 lat to najbardziej przygaszone osoby. Często też rozpaczliwie szukające wrażeń z młodszych lat. To jest taki okres dołka, w którym uświadamiasz sobie, że nie jesteś już studenciakiem, który może się cały czas bawić, bo zacząłeś sobie jakoś stabilizować życie. Pracujesz, czasem wchodzisz w poważny związek, zaczynasz mieć wydatki, o których do tej pory słyszałeś głównie za dzieciaka w domu.
Oczywiście bawić się też można, ale mam wrażenie, że osoby, które chcą naśladować swoje życie sprzed lat, mimo wszystko tego nie czują. To tak jakbyś zaczął grać w gierkę, którą pykałeś za dzieciaka i usilnie szukać tamtej dziecięcej radości.
Do pewnych rzeczy tracisz wenę. Jeszcze podyrwasz się do walki, ale z czasem dochodzi do ciebie, że niektóre rzeczy masz w dupie i przestają cię jarać. Godzisz się z tym.
Z moich obserwacji wynika, że często dopiero po 30 odżywasz na nowo. Czemu? Bo dojrzałeś, pogodziłeś się z niektórymi rzeczami, dochodzą ci nowe hobby i zainteresowania(ale stare też pielęgnujesz) , zaczynasz zarabiać sensowne pieniądze, masz już sporą wiedzę w życiu i kiełkująci fajne pomysły w głowie i tak jakby kwitniesz na nowo, ale już dojrzalszy. Warunek? Pieniądze, wiedza i czas, a więc lepiej ten okres 25-30 przepracować solidnie...
#pracbaza #zycieismierc #przemyslenia #gownowpis #takaprawda #zwiazki
Krokiruks

@Lopez_ To jest chyba kwestia podejścia, priorytetów i trybu życia w poprzednich latach. Podkreślam, że mam na myśli moich rówieśników czyli osoby w wieku 28/29 lat. Ci co za małolata prowadzili bardziej "dorosłe" życie teraz się bawią, ale większość już raczej usiadła na dupie i idzie w kierunku stabilizacji. Nie uważam żeby to prowadziło do przygaszenia, ale raczej do czerpania radości z innych rzeczy niż kilka lat temu. No chyba, że ktoś robi coś wbrew sobie, bo na przykład zaliczył wpadkę i musi się dostosować do sytuacji pod wpływem nacisków.

kokosowa_sniezka

więc mówisz, że jeszcze jest nadzieja?

Lopez_

@kokosowa_sniezka Zawsze jest nadzieja, walcz

Mikry_Mike

@Lopez_ kryzys ćwierćwiecza. To dość realne zjawisko, które dotyka ogromnego procenta dwudziestopięciolatków. Sam go przechodziłem i akurat w tym okresie oraz moich urodzinach, nałożyło się kilka ważnych wydarzeń w moim życiu. Od tej "magicznej" liczby zacząłem jeszcze częściej uskuteczniać moje pętle myślowe, które odtwarzałem coraz szerzej i szerzej. Z jakim skutkiem? Cóż, fatalnym. Retrospekcja i refleksja nad tym co robiłem w przedziale 20 do 25 nie napawały mnie optymizmem i nadal nie są czymś, z czego jestem dumny.

Przejebałem te pięć lat, marnując na nieistotne studia, bo miałem plan na siebie. Plan na poziomie dzieciaka z podstawówki. Brutalnie obudzony, do tej pory chodzę jakby mnie ktoś jebnął z liścia.


Niedługo będę miał 32 lata i jestem chyba wyjątkiem z Twoich obserwacji, bo nie odżyłem po 30. Wręcz przeciwnie.

Dzban3Waza

brzmi jak mega wybiorcza obserwacja ;d

Mario_Puzon

@Lopez_ w tym wieku szczególnie kopa do przodu i motywację dają Ci dzieci. JA bez nich pewnie bym siedział przed kompem i walił browary całymi dniami

tellet

@Lopez_


Z moich obserwacji wynika, że często dopiero po 30 odżywasz na nowo.


No to niech ten czas przyspiesza, bo za kilka miesięcy wbiję lvl 28 i mam dokładnie jak w opisie. Niby zarabiam nieźle, według przeciętnego polaka to powinienem mieć śmigłowiec i penthouse pewno, a ja tymczasem dobijam się myślami, że i tak by kupić cokolwiek sensownego (niech to będzie lepsze auto czy mieszkanie), to i tak musiałbym się załadować w kredyt tyle że nie na 30 a na 5 czy 10 lat.


I właśnie teraz człowiek dostrzega, że niechybnie zbliża się do wieku, gdzie "bolą plecy i kolana" i już generalnie ze wszystkich stron ma sygnały że trzeba się ustatkować, czyli G E H E N N A pt. "kobieta, związek, dzieci, dom". I nie, to nie jest takie fajne, gdy chcesz jeszcze trochę być wolnym ptakiem. Może 30-40 lat temu, jak wszyscy robili w pracach na miejscu, to już tak wrastali w ten rytm życia, że im to się wydawało jako naturalna kolej rzeczy. Teraz przy zdalnych, kilkunastu różnych opcjach, człowiek nie chce się zamykać w jednej.


Jak ja dopiero zarabiam na tyle, by choć trochę powydawać na głupoty, nim przepadnie mi w mig 20 lat życia na to wszystko powyższe, uznawane za "poważne życie dorosłego człowieka". A i tak sobie ani mocno lepszej fury nie kupię, ani mieszkania/domu w ciepłych krajach, by się wyszaleć jeszcze.

Znajomi się zaręczają, żenią etc. zaraz będą pierwsze gówniaki, a wtedy to już po zawodach, bo "nie no MY JEDZIEMY do jej/jego rodziców na wieś bo brajaneg" albo inne planowanie błahych weekendowych wyjazdów jak wypraw na K2.


Pozostaje nadzieja, że jeszcze trochę poskaczę po szczebelkach zarobków, odłożę trochę kasy i zrealizuję swoją definicję "wygrania w życie", nim właśnie wpadnę w tą 3x-4x gehennę każdego człowieka.


@Mario_Puzon


w tym wieku szczególnie kopa do przodu i motywację dają Ci dzieci.


Odważne stwierdzenie, że w późnym 20-leciu frajda to dzieci- osobiście mnie taka wizja przeraża, bo to de facto zamienianie pracy, którą lubię, na ogarnianie dzieciaka.

BettyLou

@Lopez_ @tellet To jak będziesz się czuł sam ze sobą w wieku 3X-4X zależy od tego jak sobie poukładasz wszystko w głowie. Jeśli pogodzisz się z tym że pewien etap został zamknięty i nie wróci, że nie zawojujesz świata, że nie doświadczysz i nie zrealizujesz wszystkiego co chciałeś i będziesz starał się odnajdywać radość w tym co masz to wiek po 30 to jest najlepsze co może być - masz doświadczenie, zebrane wnioski ze swoich błędów, ustabilizowane i satysfakcjonujące życie zawodowe, pieniądze (o ile do 30 dobrze wykorzystałeś swój czas), ale wciąż jesteś młody więc możesz realizować różne rzeczy - na nic nie jest za późno!


Ponadto wiesz co lubisz a co nie, plus często masz wywalone co myślą o tobie inni i masz odwagę żyć po swojemu. Oczywiście można też zgnuśnieć zaraz po 25 jeśli będzie się żyło przeszłością i tęskniło do beztroskich lat wczesnej młodości kiedy nie było obowiązków, odpowiedzialności itd.


A jeśli chodzi o ten przysłowiowy "ból kolan i pleców" to tak, organizm będzie się psuł jeśli o niego nie zadbasz. Ale jeśli rozsądnie podejdziesz do odżywiania i aktywności fizycznej to nie odczujesz żadnej różnicy względem tego jak było za 20-latka.


Ja wraz z biegiem lat bardziej doceniam to że jestem starsza i myślę że nie chciałabym się cofnąć do młodszych lat - brak pieniędzy, brak stabilizacji, brak wiedzy o życiu no i naiwność, ogromna naiwność co do tego jak wygląda świat, życie, ludzie, kariera. Jasne że miałam kryzys 30-latki, ale od kiedy przetłumaczyłam sobie sama pewne rzeczy to świetnie się czuję ze swoim wiekiem i wierzę że najlepsze wciąż jeszcze przede mną.

Zaloguj się aby komentować