#caraudio #motoryzacja #samochody
Witam serdecznie, mam pewien dylemat w sprawie planowanego nierozsądnego rozjebania pieniędzy w przyszłości. Jeżdżę Twingo z 2004, w którym fabrycznie znajdują się dwie pary głośników. 100mm w desce rozdzielczej i 130mm w drzwiach. Poprzednim samochodem był Accord z fabrycznym nagłośnieniem Bose, który po prawdzie mnie nieco rozpieścił i choć nie mam ogólnie wybitnych wymagań co do aut samych w sobie, tak teraz boli mnie d⁎⁎a jak puszczam moje zjanuszowane albumy rocka progresywnego z papierowych, niemal 20 letnich wooferków.
Oczywiście o wygłuszeniu drzwi nie musicie mi przypominać. Jestem doskonale świadomy, że planując jakiekolwiek zabiegi w kierunku car audio, to właśnie jest priorytetem. Pozostaje zaś cała reszta.
W miarę możliwości chciałbym uniknąć wstawiania wzmaka. Nie mam na to sensownej przestrzeni montażowej, której bym nie żałował w tym aucie. Jako potencjalne rozwiązanie widzę Phonocary 2610 w górę i 2613 w drzwi, które wg. specyfikacji oferują SPL na poziomie 92db. Moje aktualne radio to Pioneer MVH S120UBW, które powinno samo z siebie być w stanie zapodać odpowiednią moc zbliżoną do mocy znamionowej deklarowanej w specyfikacjach głośników(30w dla 2610, 40w dla 2613). W tym rozwiązaniu jedynie irytuje mnie to, że oba głośniki są dwuosiowe. Być może miałoby to prawo bytu w głośnikach umieszczonych w desce rozdzielczej, zaś nie widzę sensu w tym, aby montować głośniki z wbudowanym gwizdkiem na wysokości kostek. Niestety nigdzie nie mogłem znaleźć wooferów o średnicy 130mm z wysoką efektywnością w przystępnej cenie.
Oczywiście oba te głośniki w żaden możliwy sposób nie będą mogły zapewnić brzmienia niskiego tonu na akceptowalnym poziomie. Logicznym następnym krokiem byłoby wstawienie skrzyni w bagażnik. Niestety, jak wspomniałem wcześniej, chciałbym uniknąć umieszczania czegokolwiek w przestrzeni bagażowej. Jako alternatywa wkraczają suby pod fotel. Na forach car audio pasjonaci nie zostawiali na tym rozwiązaniu suchej nitki. Jednakże dobrze wiemy, że nie ważne w jakiej dziedzinie, forumowi pasjonaci to specyficzna społeczność. Po obejrzeniu kilku filmików z testów i przeczytaniu komentarzy osób które to rozwiązanie chwalili, doszedłem do wniosku, że jeżeli nie mam zamiaru terroryzować okolicy składanką Energy Mix 2000, to jest to rozwiązanie warte rozważenia do zwykłego uzupełnienia niskich tonów.
Choć wrażenia audiofilskie by mi się marzyły, to jednak wolałbym zachować to w rozsądnym budżecie(tym bardziej, że w Twingo raczej filharmonii nie zrobię choćbym się zesrał xD). Czy mój pomysł na poprawę nagłośnienia w Twingo jakoś trzyma się kupy, czy powinienem wywalić ten pomysł do śmieci?