Bogaci nie pracują.
Czy gdybyś wygrał na loterii tak ze 30 milionów to byś pracował nadal tam gdzie pracujesz? No nie, pierwsze co byś zrobił to byś rzucił pracę. Wiesz skąd to wiem? Bo KAŻDY by tak zrobił. Po to jest się bogaczem żeby żyć w luksusie, a luksusem jest możliwość zwalenia pracy na innych i samemu nie pracowanie i to byś właśnie zrobi. Być może byś nawet nie sprzątał i nie gotował sobie samemu, a co dopiero mówić o zapierdolu w januszexie za parę bezsensownych już dla ciebie groszy.
Może byś się podjął innej "pracy" w postaci życia jako inwestor... Ale czemu wcześniej tego nie robiłeś? Czyżby twoje kwalifikacje się zmieniły? Otóż nie zmieniły. Nie zaczniesz pracować jako inwestor ect bo to nie jest praca.
Wydawanie pieniędzy to nie jest praca.
Jeśli idziesz na zakupy, to wymaga wysiłku, musisz zrobić listę zakupów, ubrać się, pojechać itd. poświęcić swój czas i wysiłek żeby wydać pieniądze i napełnić lodówkę. Czy to jest praca? Nie. Chociaż w pewnym sensie tak, ale należy być konsekwentnym i trzymać się jednej definicji. Jeśli bogacze pracują, poprzez inwestowanie to my jesteśmy w pracy dbając o swój samochód, kupując go, ubezpieczając, myjąc itd. po to żeby nim dojeżdżać do pracy, czy na zakupy przez co ładujemy paliwo w nasz organizm który służy nam do zarabiania pieniędzy. Jest to inwestycja. Pracownik fizyczny musi przykładowo zjeść tysiąc kalorii więcej od informatyka... Więc jeśli je deser no to pracuje i inwestuje ładując potrzebne baterie.
Przedsiębiorcy kupują samochody "na firmę" przez co są one inwestycją wrzuconą w koszta i takim samochodem jeżdżą potem np. na dziwki.
Więc można uznać że albo wszyscy pracujemy znacznie więcej niż ten czas jaki spędzamy w pracy, albo jeśli uznamy że pracujemy tyle ile jesteśmy u pracodawcy, no to bogacze nie pracują.
To że bogaci pracują to tylko przeforsowana w kapitalizmie pro-burżujska propaganda. Nie ważne który burżuj jest twoim ulubionym, czy Matczak opowiadający jak to pracował po 16 godzin, czy Grażyna Kulczyk która to pracowała rzekomo po 20 godzin, czy Menzten który to pracował do nocy, czy któryś z kołczów biznesu... To wszystko kit.
Oni do "pracy" zaliczają sobie co chcą oraz zwyczajnie kłamią.
Owszem, zdarza się (ekstremalnie RZADKO) że jakiś burżuj podejmie się pracy typowej dla pracownika, gdzie robi to bardzo KRÓTKO, tylko z kaprysu, z czegoś w rodzaju nudów. To tak jakby ktoś z nas podjął się surviwalu dla przygody. No zdarza się, dla kogoś może to być zabawa przez jakiś czas. Ale to tylko zabawa, czasem podejmowana, nie mająca nic wspólnego z prawdziwym przymusowym długookresowym surviwalem w przypadku wojny czy kataklizmu, służącemu rzeczywistemu przetrwaniu. Donald Trump dla beki przed chwilę obsługiwał klientów jako kelner w swojej restauracji. W kopalni dla turystów można się podjąć pracy górnika w ramach przygody i jeszcze za to zapłacić... Ale czy to praca? Hmm.... Sami oceńcie. Ktoś bogaty może sobie sam gotować, bo tak woli. Czy on pracuje? Można samemu ocenić, ale wtedy konsekwentnie należy ocenić że wszyscy którzy sami sobie gotują to pracują.
No a piłkarze, piosenkarze.... Oni uprawiają hobby. Śpiewamy i gramy w piłkę dla zabawy, a część z nas za tę zabawę dostaje pieniądze gdyż robią to dobrze. To że dostają za to pieniądze nie znaczy że to z automatu staje się pracą. To nadal pozostaje zabawą i hobby, tylko taką za którą się dostaje pieniądze. Czy gdyby nagle byli zmuszeni zaprzestać gry w piłkę i dajmy na to nawet te same miliony zarabiali przez bardziej pożyteczną pracę na budowie albo roli to też by to robili? Nie. Wtedy by przestali gdyż by to było dla nich zbyt ciężkie. Mogą za miliony nam co najwyżej pośpiewać.
Praca nie jest zero-jedynkowa. Coś jest pracą bardziej lub mniej. "Praca" polegająca na harataniu w gałę albo masturbacji się do kamerki w przypadku sex-workeret internetowych to taka co najwyżej trochę praca. Kwestia subiektywna - dla mnie to nie praca. Jeśli dla kogoś to jest w 100% legit praca to ma nie po kolei w głowie, albo sam dłużej nigdy nie pracował.
Osoby bogate nie pracują bo nie muszą. Im ktoś bogatszy tym większą stawkę trzeba zaoferować takiemu żeby podjął się pracy, osoby bardzo bogate nie pracują praktycznie wcale. I odwrotnie, im ktoś biedniejszy tym mniejszą stawkę można mu zaoferować a i tak podejmie się pracy, z desperacji. Nazywa się to wyzysk - osoby biedniejsze dostają za pracę mniej pieniędzy właśnie dlatego że są biedniejsze, czyli jest odwrotna sytuacja od pożądanej. Osoby bogatsze dostaję większy kawałek tortu za to że już są bogatsze. I tak rośnie przepaść między bogatymi i biednymi i te klasy się wzajemnie różnią coraz bardziej. Dawno już przekroczyło to granice absurdu i właściwie są tacy bogacze że ich konsumpcja jest absurdalna (to słowo nie oddaje jak to wygląda) a i tak nie są w stanie tego przeżreć. Stają się klasą próżniaczą, gdzie ostentacyjne marnotrastwo jest manifestacją pozycji społecznej (udowodnienia wyższości nad nami, ludźmi muszącymi oszczędzać). Gdzie społeczeństwo całymi swoimi siłami nie tylko pracuje na ich fizyczny komfort, ale również mentalny, przekonując że ci bogacze to sól naszej ziemii i są lepsi od nas, że to my powinniśmy okazywać wdzięczność im a nie odwrotnie. Np. za to że "dają nam pracę".
#antykapitalizm #lewica #kapitalizm #socjalizm



