Bardzo nie lubiłem się z wetywerią przez pierwszy rok w branży (0/10), aż w tym roku, z dnia na dzień, odwróciło mi się o 180 stopni. Szczególnie w odniesieniu do Nishane Sultan Vetiver, który okazał się przepięknym, wytrawnym, szorstkim zapachem, dominującym większość letnich dni. Następnie sięgnąłem po klasyki Toma Forda i Guerlaina, ale niestety się zawiodłem – stoją teraz nieużywane. Mdłe, nudne, bez porównania do Sultana.
Generalnie zniechęciłem się do dalszych poszukiwań wetyweriowych zapachów, aż w ostatnim tygodniu postanowiłem dać szansę Hermes Bel Ami Vetiver. I to jest coś wyjątkowego – naprawdę unikatowa mieszanka, bardzo dobrze skomponowana. Wszystko w tej kompozycji pasuje, każdy składnik znajduje się na właściwym miejscu, mimo obecności takich dodatków obok wetywerii, jak skóra, bursztyn czy irys. Odważna, powiedziałbym, mieszanka, ale jednocześnie lekka i przyjemna w noszeniu. Daje uczucie ciepłej wiosny, łąki – coś wspaniałego.
A żeby tego doznać, po godzinie wystarczy tylko włożyć nos w nadgarstek i się zaciągnąć. Dramat, jak w przypadku każdego Hermesa. Niemniej jednak, zapach zasługuje na 9/10. Polecam przetestować.
#perfumy
