@maximilianan Ależ nauczył i to całkiem sporo.
-
Poderwano zaufanie do autorytetów naukowych, których wiele zwyczajnie się sprzedało. To z kolei dało pożywkę różnym amatorom foliowych czapeczek, których teraz nie przekonasz choćby wszyscy wokół takiego ananasa poumierali, że dany szajs jest realnym zagrożeniem.
-
Państwa udowodniły, że służby są kompletnie bezradne w egzekwowania prawa, a stanowiący owoż prawo wykazali, że nie umieją tego sensownie robić. Zamykanie lasów z rybom i tak dalej.
-
W najbliższym otoczeniu bardzo szybko wyszły z cywilizowanych wydawałoby się ludzi zwykłe zwierzęta, miotane gadzim strachem i zdolne z tego powodu wepchnąć własną matkę do komory gazowej kolbą karabinu, gdyby dostali taki rozkaz. Z innych powychodzili regularni foliarze jak wyżej, choć wyglądali wcześniej na całkiem normalnych ludzi.
-
Procedury okazały się dziurawe jak stare gacie i równie solidne. Sam dwukrotnie pojechałem do Holandii na gastarbeiterkę samochodem i nie musiałem wysiadywać żadnej kwarantanny, która była obowiązkowa przy przylocie samolotem. Jednocześnie mogłem prychać, smarkać i pluć ile wlezie na każdej stacji benzynowej czy w sklepie, bo szmatka na twarzy nie była jakoś wybitnie mocno pilnowanym obowiązkiem.
Dlatego ośmielam się przypuszczać, że tak właśnie wyginie ludzkość. Pojawi się jakiś superbakcyl, jakaś turbozaraza o śmiertelności 98% wszystkich zarażonych (a nie promilu jak covid), coś co rozleje się korzystając z linii lotniczych i kontenerowców momentalnie po całej planecie. Ponieważ jednak państwa, ich służby i sami ludzie nie opanują tego adekwatnie do zagrożenia, wymrzemy zostawiając po sobie kruszejący beton, stertę rdzewiejącego żelastwa i miliardy szkieletów.