36 538,95 + 5,07 + 13,27 + 10,22 + 10,04 = 36 577,55


No to minęło sobie parę dni od niedzielnego papatonu. Dni leniwych, dni zaspanych. Ba - bardzo leniwych, bo w poniedziałek dodatkowo odpuściłem sobie siłownię Ale co poradzić jak człowieka leń dorwie? No nic się nie da, nic a nic!

Tak więc do listy doszły dwie marne dyszeczki - o tyle fajne, że w mrozie (symbolicznym, bo tylko -1°C, ale zawsze to coś).


Odnalazłem co prawda już sprzęty zimowe, ale nie chciało mi się ich zakładać - potem trzeba to prać, jeszcze się jakieś rękawiczki zgubią itede itepe Smogu jakoś nawet nie pomyślałem by sprawdzić, ale powietrze nie śmierdziało a jak po fakcie zweryfikowałem to całkiem spoko było - CAQI w okolicach 40-45.


W środę już przyszła odmiana. Z samego rańca było już +7°C, za to lał rzęsisty deszcz. Kota, która zeszła ze mną do garażu, po otwarciu bramy ruszyła z impetem po czym zaciągnęła hamulec. Spojrzała na mnie, miauknęła czymś co można luźno przetłumaczyć na "pierd*lę to, idę srać do kuwety" i wróciła do środka xD A ja sobie radośnie pomknąłem w deszcz. Muszę przyznać, że nawet nie wiem kiedy mi się to odmieniło - kiedyś w taki deszcz za Chiny bym nie wybiegł, choć gdyby mnie złapał po drodze to bym się już pewnie nie przejął. A teraz wręcz dodawało mi to radochy - może to, że powolutku się kąpię zamiast się pocić?


Przeleciałem standardowo przez piekarnię i do pani z obwarzankami, szczęśliwie wyposażyłem się w dodatkowe torebki do zabezpieczenia pieczywa więc nie groziło mu zalanie. Standardowo usłyszałem komentarze typu "że się panu tak chce" zbywając je tradycyjnie uśmiechem


Gdy doleciałem nad Zalew Nowohucki, pojawił się fajny widoczek - mimo ulewy zaczął się przebijać róż wschodu Słońca. Chwilę później niebo dosłownie zapłonęło i szczęśliwie też udało się zrobić fotkę, co nie jest takie oczywiste przy przemoczonym telefonie i palcach. Doleciałem do domu i rozpocząłem dzień. Aha, dociągnąłem do minipapatonu czeskiego, czyli #1327 zamiast #2137


Bardzo zależało mi, by zaliczyć choć jedną siłkę - więc gdy po południu wróciłem z młodym z zajęć gimnastycznych, szybko wypiłem z żoną kawkę i poleciałem się cosik pomęczyć. Nie chciałem wracać zbyt późno, więc zaliczyłem tylko 6 maszyn (tradycyjnie plecy, klata, brzuch) - muszę w końcu wprowadzić jeden dzień z ćwiczeniami na nogi. Na deser oczywiście pozostawiłem sobie bieżnię - ale że byłem jakiś słaby i nażarty, to dzisiaj specjalnie nie poszalałem. Co prawda po 700m leciałem już 15 km/h, ale po 500m stwierdziłem że niefajnie mi się biegnie i zjechałem do 14 km/h. Potem tam sobie robiłem parę odcinków wolniejszych i szybszych, aż dobiłem do 5 km i zakończyłem trening ze średnim tempem 4:27 min/km. Lepsze to niż nic


... no i se przysnąłem usypiając młodego. Heh. Dobra, czas kończyć, iść lulu bo rano trza cokolwiek pobiec


Miłej nocy!


#sztafeta #bieganie

ade932bd-8e25-421b-9049-cbcd62109ccd

Komentarze (8)

enron

A tu rzeczone pikne niebo tuż przy Kombinacie 😍

532484d3-bd60-4eb1-8e9f-37733e929605
voy.Wu

że się panu tak chce

enron

@voy.Wu Czasem sam się sobie dziwię 🤣

enron

@voy.Wu No dobra, dla takich widoków jak dzisiaj to się chce 😍

ed1a7e50-2014-4253-a4af-a1db0ee0bc05
AdelbertVonBimberstein

@enron Nie musisz za dużo ćwiczyć nóg jak tyle biegasz, wydaje mi się, że jedyny mięsień, który mógłby potrzebować dodatkowego bodźca to czworogłowy, ale generalnie jeden porządny trening nóg na dwa tygodnie powinien ci wystarczyć, chyba że jesteś w stanie odpuścić/ograniczyć bieganie po treningu nóg częściej niż raz na dwa tygodnie- dla poprawnej regeneracji. ja nie jestem.

enron

@AdelbertVonBimberstein faktycznie czworogłowy można by wzmocnić... w sumie to po prostu przysiady głównie, więc i w domu mogę

pluszowy_zergling

@enron Z synem na plecach i sztangi nie trzeba

Zaloguj się aby komentować