131522 + 137 + 5 = 131664
Niemal równo rok po ukończeniu najbardziej wymagającej trasy z 2023 roku, przyszedł czas ja powtórzyć. Ok. 75 km względne go spokoju i nudy, a następnie Złoty Stok - Lądek Zdrój - Bystrzyca Kłodzka. Pogoda wylosowała się niemalże identyczna, choć na szczęście, gdy trasę kończyłem po 13:00, temperatura pokazywała 30 stopni, a nie jak rok temu, gdy 31 stopni było o 10 rano. Wiatr twarzowy, jednak o sile pozwalającej go zupełnie zlekceważyć. Chciałem zdążyć na szybszy pociąg powrotny, więc liczbę przerw ograniczyłem do minimum na uzupełnienie płynów. Nieco jednak zabrakło, a konkretniej zaważyło 30 min poślizgu na starcie. Finalnie wyszło 79 minut przerw, jednak blisko 60 minut z tego, pochłonęły przerwy, gdy już wiedziałem, że nie zdążę. 40 minut przerwy na Przełęczy Puchaczówka i 20 minut w bystrzyckiej żabce, gdy zamówiłem kebaba. No i jakieś 5 minut wpadło jeszcze na wahadle. Mimo jakichś 3-4 kg na plusie, nawet na górkach forma "daje się we znaki". Rok temu, na ostatnim podjeździe potrzebowałem 2-3 przerw, wczoraj obyło się bez nich, a nawet z zapasem. W najbliższy weekend być może znowu wybiorę się na jakieś przewyższenia, ale tym razem w stronę Gór Sowich.
PS. Aha, 21 lipca przebiłem liczbę kilometrów zrobioną w całym 2023 😎
#rowerowyrownik #szosa








