122 + 1 = 123


Tytuł: Śmierć w Wenecji

Rok produkcji: 1971

Kategoria: Dramat

Reżyseria: Luchino Visconti

Czas trwania: 2h 10min

Ocena: 2/10


tl;dr Nudny film o pedofilu w łódce. Nie polecam.


Mam nowy za⁎⁎⁎⁎sty film: Śmierć w Wenecji, nieźle brzmi, co?

Zmusiłem się żeby widziałem na własne oczy słynny film o facecie w łódce, który w Polsce niewątpliwie zyskał na popularności dzięki kultowej komedii Chłopaki nie płaczą. Rzecz jasna powyższe słowa stanowią profanację dla koneserów kina przez wielkie „K” – wszakże Śmierć w Wenecji to uznany klasyk światowego kina, wielopoziomowa opowieść o odkrywaniu istoty piękna i ukrytych pragnień, a także o przemijaniu i śmierci. W przeciwieństwie do postaci z polskiej komedii Olafa Lubaszenki zdawałem sobie sprawę, że próżno w nim szukać pościgów, strzelanin, czy też wojen gangów. Niemniej mimo to nadal nie mogę zrozumieć czemu włosko-francuska produkcja zachwyca, jeśli wcale nie zachwyca. Luchino Visconti zafundował nam ponad dwugodzinny seans o akcji wartkiej jak woda w kałuży, z nielicznymi drętwymi dialogami wygłaszanymi przez aktorów równie drewnianych co Grzegorz Rasiak na szpicy reprezentacji dwie dekady temu. Niemniej na plus można zaliczyć ujęcia Wenecji, kostiumy przedstawiające modę z początku XX wieku oraz melancholijną muzykę.


Spokojnie zaraz się rozkręci

Centralną postacią ekranizacji noweli Thomasa Manna jest podstarzały kompozytor Gustav von Aschenbach (w tej roli wystąpił Dirk Bogarde), który wybrał się na wczasy do tytułowej Wenecji, w której dzieje się coś nie niepokojącego. Z pojawiających się retrospekcji wynika, że chociaż jest uznanym i cenionym profesorem, to jego życie prywatne jest pasmem porażek, a chyba najlepszymi momentami były inby kręcone z kumplem po fachu o istotę sztuki.


Główną rozrywką naszego bohatera jest podglądanie Tadzia, nastoletniego polskiego chłopca o dziewczęcej urodzie, którego zagrał Björn Andrésena. Chłopak budzi w nim niezdrowe zainteresowanie, które ostatecznie do śmierci muzyka. Innymi słowy dla współczesnego odbiorcy film Viscontiego prędzej wzbudzi skojarzenia z pedofilskimi Gwiazdeczkami (2020) niż metafizyczną opowieścią o przemijaniu. Ale spokojnie, nasz Gucio to tylko miękka faja o wybujałej wyobraźni, więc żadnemu dziecku na ekranie nie stała się krzywda (jednak jeśli chodzi o reżysera nie byłbym już tego taki pewien).


Sumarycznie zmarnowałem dwie godziny na zapoznanie się z wymownym, ale niezwykle nudnym klaskiem światowego kina. Śmierć w Wenecji jest sztandarowym przykładem film, który zestarzał się naprawdę źle. Owszem można przez chwile pozachwycać się pracą kamerzysty, scenografów, czy kostiumografów, a także udźwiękowieniem, ale nie zmienia to faktu, że na dłuższą metę, biorąc pod uwagę, że trwa ponad dwie godziny, jest po prostu nużący. Obecnie widz oczekuje od produkcji kinowych wartkiej akcji czy też suspensu, podczas tu doświadczymy nudnego jak flaki z olejem zlepku scen, które może wyglądają ładnie i niosą głębsze przesłanie, jednak zanim zostanie ono odczytane widz najzwyczajniej w świecie uśnie. Nie polecam.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

fdcca429-dec8-4bb1-bed4-17d66dc09a10
569080ae-62b7-4e8b-af7a-5c7513e759a0
e31f3760-d467-4bff-a634-92c7334b6762
cc22e8b5-abf6-4c6c-adaa-7117ae63604d
5e9c1d10-d34b-48ed-b790-32cf1c8c4c7f

Komentarze (10)

Jarasznikos

@aerthevist Jeśli ktoś jest zainteresowany historią Björna Andrésena, to polecam materiał https://www.youtube.com/watch?v=Uakhcbj8ZxE

Dość smutno się potoczyło życie tego chłopaka.

aerthevist

@JarasznikosPrasa wielokrotnie rozpisywała się na temat preferencji seksualnych Björna Andrésena. Sugerowano, że mógł być uwiedziony przez Viscontiego. On sam odrzucił sugestie, że jest gejem. Przyznał jednak, że współpraca z reżyserem bywała dla niego koszmarem. W jednym z wywiadów zwierzył się, że Visconti nie kryjący swych skłonności homoerotycznych zabierał go do klubów gejowskich i bezceremonialnie przedstawiał przyjaciołom jako swą najbardziej atrakcyjną zdobycz. Po tych praktykach Björn otrzymał sporo ofert w filmach erotycznych, a po latach – intratną propozycję zagrania homoseksualisty. Wszystkie jednak odrzucił.

https://www.rp.pl/film/art15090441-uwiedziony-przez-viscontiego


Björn Andrésen on His Tortured Relationship With Luchino Visconti’s ‘Death in Venice’: ‘That Son of a Bitch Sexualized Me’

https://variety.com/2021/film/news/bjorn-andresen-sexual-exploitation-luciano-visconti-death-in-venice-1235122373/

N-kt

Masz elfa w awatarze który wygląda jak wiking. Nazywasz się jak fantazyjny rezus. Zachwycasz się panem Kunta Kinte. Marnujesz ścieżkę najlepszego czasu na hejto, a na końcu recenzujesz film o facecie w łódce. I ty chcesz, abym zostawił tobie pioruna?!

RogerThat

Też oglądałem. Trochę nudny, ale ciekawe swego rodzaju studium przypadku. Ja bym ocenił wyżej.

aerthevist

@RogerThat gdyby reżyser upchnął produkcję w 1,5 h to ocena była nieco wyższa. Z kolei gdyby nie scenografia, kostiumy i udzwiekowienie to byłaby pała (bo mnie się nie da). Inna sprawa, że dorosłych chłopów, których kręcą młodzi chłopcy trzeba izolować od społeczeństwa - przemycanie pedofili pod płaszczykiem metafizycznej i symbolicznej opowieści o przemijaniu jest passe.

RogerThat

@aerthevist myślę, że w 1971 bylo czymś odwrotnym do passe

aerthevist

@RogerThat stad teza ze film zle sie zestarzal.

Zaloguj się aby komentować