Zdjęcie w tle
Festung

Festung

Tytan
  • 51wpisy
  • 102komentarzy
Jest mi niezwykle miło poinformować, że dziś w ramach "Akcji Zima" rozpoczęliśmy realizację zakupu dla mundurów zimowych dla ZSU. Zostało zakupionych 25 kompletów zimowych ukraińskiej firmy BARS na kwotę 15 375,00 PLN
Link do zrzutki:
https://zrzutka.pl/88d5ug
Aktualnie czekamy na potwierdzenie przyjęcia do realizacji zamówienia na kolejne 50 kompletów. Niestety zamówienie jest ratalne z racji, że produkcja i dostawa odbywa się na terenie Ukrainy, a jest problem z materiałem. Owe komplety zimowe przeszły już testy w terenie.
Ogólnoeuropejskim problemem jest dostępność sortów zimowych - wymiotło prawie cały rynek.
Specyfikacja kompletu zimowego:
Zestaw uszyty jest z materiału typu MEMBRANA i ocieplony jest watą poliestrową. Materiał membranowy posiada właściwość, że wilgoć przenika tylko w jedną stronę (na zewnątrz) i zawsze czujesz się sucho i ciepło. Chroni przed mrozem do -25°C.
- bardzo ciepły,
- odporny na wiatr i niskie temperatury,
- nie szeleści i idealnie nadający się na zasiadki,
- nieprzemakalny materiał przyjemny w dotyku,
- dodatkowe ocieplenie polarem kołnierza i pleców,
- kaptur ocieplony polarem, regulowany z zamkiem błyskawicznym i możliwością odpinania,
- przeciwwiatrowa osłona zamku błyskawicznego,
- wygodne spodnie ogrodniczki posiadające gumkę i regulowane szelki,
- spodnie na szelkach posiadają wysoki stan przez co dbają o ocieplenie kręgosłupa oraz brzucha,
- mała waga zestawu ułatwiająca poruszanie się (1,9-2,5 kg w zależności od rozmiaru),
- 10 kieszeni + markowa saszetka na telefon lub dokumenty.
4dcd652b-bff6-4227-956d-fb4edaa32b58
Festung

@krash żywność zawsze się przyda, aktualnie rozwozimy ją po Donbasie

bishop

@Festung napisałem priv

Xeyo

Zrzutka poszla.

***** putlera.

Zaloguj się aby komentować

Kolejny mały update pracy Fundacji "Przyszłość dla Ukrainy UA Future":
- Nasza ekipa aktualnie gdzieś pomiędzy Charkowem i Izium rozwozi pomoc humanitarną. Ich cel do dojechanie do Lymana. Jak tylko dostanę zdjęcia - będę meldował
- Przedwczoraj odebrałem od Medics Together z Anglii i Szkocji kolejny transport. Jest to transport typowo medyczny, a jego zawartość trafi do jednego z ewakuowanych szpitali z Mariupola. Lokalizacji szpitala ze względów bezpieczeństwa nie mogę podać.
- Dodatkowo czekam, aż zbiórka współorganizowana wraz z @Aryo osiągnie 30 tysięcy złotych. Za tą transzę kupi się: mundury zimowe dla ZSU (zamówienie w toku), ogrzewacze chemiczne do ciała, kuchenki gazowe, świece i inny sprzęt potrzebny do przeżycia zimna przez cywilów.
Zrzutka dla ZSU i cywili w ramach "Akcja Zima": https://zrzutka.pl/88d5ug
Przypominam również, że jeśli ktoś ma zbędny ekwipunek wojskowy, śpiwory, polary, ciepłą bieliznę itd. może kontaktować się ze mną na priv.
b6d44d0f-33db-41e4-b855-03a031c14c50
217089ee-3227-4f50-afc9-0b9a2082f045
Bhall

Robisz super robotę!

Zaloguj się aby komentować

Mały update w sprawie zbiórki zimowej dla ZSU i ludności cywilnej z wyzwolonych terytoriów.
Na wstępnie chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie - dotychczasowe, jak i przy wcześniejszych zrzutkach.
Trochę milczałem, ale musiałem ogarnąć sprawy prywatne.
Więc tak:
- aktualnie trwa naprawa naszego leciwego i mocno doświadczonego przez ukraińskiego drogi LT 35.
- rozglądamy się za dwoma kolejnymi busami - pewnie jakieś T4, aby je zakupić i dostarczyć na Ukrainę. Będą służyć do rozwożenia humanitarki.
- prowadzę negocjacje z firmą w sprawie 100 kompletów zimowych dla ZSU - pierwsze 9 sztuk dostarczyliśmy dla 47 i 8. Pułku (47 już powoli staje się brygadą) - aktualnie przechodzą testy.
- we wtorek, bądź środę odbieram kolejny transport z Anglii - tym razem będzie do medycyna, która trafi w głównej mierze do szpitali i lazaretów polowych w Donbasie.
- w przyszłym tygodniu mam rozmowy w sprawie pomocy z Niemiec - głównie rzeczy dla cywili - co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Dodatkowo zaczynamy realizować dwa projekty:
1. Reportaż o kobietach żołnierzach - otrzymają one od nas w zamian za udział w reportażu rzeczy, które są im potrzebne.
2. Ambulans terenowy dla kompanii moździerzy z 47. Brygady - rozglądam się za takowym w Anglii. Jeśli otrzymam kompletne dokumenty, to będę organizował zbiórkę.
Zachęcam również do reportażu Piotra (prezes Fundacji UA Future - ja jestem wiceprezesem) o życiu w jednym ze szpitali na Wschodzie. Piotr jest również reporterem.
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/codziennosc-szpitala-w-ukrainie-poszczescilo-mu-sie-bo-kula-przeszla-na-wylot/4940553?fbclid=IwAR1sWEyHIo3MFhXwMjiOF0mpORzXF4hslyFzgjgAp1hGVNPnuVSD7L1xMjs
Serdecznie zachęcam do wsparcia naszych dwóch zrzutek:
Paliwo: https://zrzutka.pl/s6fa85
Zima dla ZSU i cywili: https://zrzutka.pl/88d5ug
Jeszcze raz wszystkim dziękuję!
25259519-1fbd-491b-839f-b80d5a2db12f
Opornik

To jest jednak piękne, cały świat, od Japonii po nową zelandię zbiera się i wysyła na Ukrainę szpej, a przemocą wysyłane na front kacapy muszą własne pieniądze wydawać, bo od rządu dostają jakieś gówniane śmieci, albo nic.

Zaloguj się aby komentować

Gūnter Czogala
Dokąd prowadzi ta droga?
Flakhelfer w Breslau, od stycznia do maja 1945
Część II
W międzyczasie nasze stanowiska na nasypie były dobrze rozwinięte, a gdy ziemianki nie były gotowe, musieliśmy tam spać, tuż obok działa. W rezultacie mieliśmy teraz tylko jedną załogę na działo i musieliśmy zrezygnować z ludzi. Przydzielono nam kilku żołnierzy i urlopowiczów wyciągniętych z pociągów, kursantów itp., więc miałem do dyspozycji przy dziale Wachtmeistra, Unteroffiziera i dwóch Gefreitrów z różnych jednostek jako amunicyjnych. Poszli do innej jednostki ze łzami w oczach, ponieważ tutaj na Hindenburgbrūcke (Most Trzebnicki) było w zasadzie bardzo cicho. Przed kilkoma tygodniami między naszymi działami zbudowano okopy, stanowiska karabinów maszynowych i stanowiska dla działek przeciwlotniczych 2 cm, ponieważ prawdopodobnie z tej strony spodziewano się rosyjskiego ataku. W międzyczasie jednak główny atak miał miejsce na południu Breslau i, jeśli wierzyć pogłoskom, następny punkt ataku znajdował się na zachód od Breslau, ponieważ Rosjanie chcieli zająć tam lotnisko Gandau (Gądów). Tak więc piechota i ludzie z działkami przeciwlotniczymi 2 cm zostali wycofani jeden po drugim i mogliśmy ogrzać się w pierwszy wiosennym słońcu na nasypie kanału przeciwpowodziowego, o ile nie musieliśmy strzelać jako wsparcie.
Ale to było tylko kilka godzin dziennie, dopóki nie trafiało nas wydarzenie specjalnej rangi. W Glogau i Namslau (Głogów i Namysłów) Rosjanie pojmali Luftwaffenhelferów, nie rozpoznając ich jako żołnierzy, ale rozstrzelali ich jako „Werwolf”. Powinniśmy więc zostać przyjęci jako żołnierze Luftwaffe i otrzymać książeczki wojskowe, zamiast legitymacji Luftwaffenhelfera. Aby to zrobić musieliśmy przekazać dowody osobiste, a mojego już nie można było znaleźć. Mimo intensywnych poszukiwań we wszystkich możliwych i niemożliwych miejscach, w których spaliśmy i mieszkaliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni, nie mogliśmy znaleźć papieru. Nasz Spiess przyjął fałszywy dokument bez zastrzeżeń, ale po kilku dniach zostałem wezwany do kancelarii, gdzie powiedziano mi, że Hauptfeldwebel z oddziału wszczął przeciwko mnie postępowanie są za – sprzyjanie wrogowi. Nazajutrz musiałem się zgłosić do dowództwa oddziału. Wyczyściłem więc buty, mundur i hełm; następnego ranka odebrałem rozkaz wymarszu, wsiadłem do tramwaju i najpierw pojechałem na Rynek. Na głównych trasach tramwaj był nadal obsługiwany tylko przez jednego kierowcę i można go było zatrzymać w każdej chwili za pomocą znaku ręką. Aby się wydostać, naciskało się dzwonek i zatrzymywał się. Ruch na Rynku jak zwykle, ale kształtowany przez wojsko i uchodźców z południa. Przybywały głównie kobiety, od strony Schweidnitzer i Graupenstrasse (ulica Świdnicka i Krupnicza) z ręcznymi wózkami, wózkami dziecięcymi i plecakami, żeby znaleźć sobie mieszkanie, bo ich znajdowało się w strefie walk lub będzie za kilka dni. No cóż, pojechałem dalej w kierunku Scheitniger Stern (Gwiazda Szczytnicka), gdzie nasz oddział mieścił się w „Haus der Deutschen Arbeitsfront” w niewielkiej odległości od Kaiserbrūcke (Most Grunwaldzki). Miałem też jako towarzysza niedoli jednego Gefreitra, któremu również kazano się zgłosić, ale nigdy nie zobaczyliśmy Szefa, naszego Herr Majora. Po dwóch dniach był koniec obijania się, co nam się w ogóle nie podobało. Tutaj były nakryte stoły na śniadanie, świeże bułki, masło i dżem ile się chciało. Przy obiedzie i kolacji obsługiwali ordynansi, a poza tym dostałem nowe ubrania. Tak, a teraz powiedziano: o 21:00 zabierają do pracy. Ta „praca” okazała się misją samobójczą w Ohlenwiesen. Kilku żołnierzy siedziało już na ciężarówce, która nas zabrała, więcej nie było widać w ciemności. Kiedy zapytałem, dokąd zmierza, człowiek naprzeciw, którego mogłem rozpoznać jako podoficera, szorstko odprawił mnie słowami „nikt nam nic nie mówił”. No cóż, siedziałem za klapą i widziałem, że jedziemy wzdłuż Am Weidendamm (ulica Na Grobli), gdzie widziałem halę naszego szkolnego klubu wioślarskiego, potem za Wappenhof (dawny zajazd przy ulicy Rakowieckiej) do Morgenau (Rakowiec) i gdzieś tam miał miejsce postój. Teraz wyszło na jaw, że zostaliśmy przydzieleni do plutonu, który miał zabierać amunicję i broń z opuszczonych stanowisk przeciwlotniczych na ziemi niczyjej. Jak wiadomo, był to 4 pluton 1. Fortecznej Kompanii Karnej Luftwaffe, a 15 mężczyzn, którzy byli na ciężarówce, wykonało już w tym momencie szereg nocnych akcji. Były to pozycje naszych żołnierzy, okopy i dołki strzeleckie, a teraz musieliśmy spokojnie czołgać się w kierunku linii rosyjskich. Za każdym razem, gdy Rosjanie wystrzelili racę, był to nos w ziemię i brak ruchu. Byliśmy rozproszeni od pozycji działa do naszych linii, a potem pociski przechodziły z rąk do rąk. Zawsze leżąc na brzuchu, obrócić się na klamrze od pasa i podać kolejnej osobie. Mimo całej ostrożności Iwan coś zauważył i zaczęła się strzelanina. Rosjanie strzelali, Niemcy strzelali, a my byliśmy płascy jak flądra i to wszystko działo się nad nami. Oczywiście nie obyło się bez strat, zwłaszcza tych na środku pola, ponieważ ci lub w pobliżu stanowiska działa wciąż mieli jakąś osłonę. Koniec końców rozegrano to uczciwie, bo wszyscy udali się w miejsce, które oferowało trochę więcej osłony. Więc noc w noc była ta sama gra, o 21:00 odbiór i powrót około godziny 5:00 i nic się wydarzało w oddziale, Majora podobno zawsze nie było, a jego adiutant zawsze nas unikał lub odkładał na następny dzień. Do tej pory naprawdę zrośliśmy się w plutonie, chociaż niektórych czasem brakowało i zastępowano ich nowymi. Jak się powoli dowiedzieliśmy, w naszym małym kręgu reprezentowani byli wszyscy, od Hauptmanna do szeregowego, teraz i tutaj oczywiście wszyscy bez odznaczeń stopni i medali. Wszystko to zostało dowiedzione w rozmowach, które można było prowadzić, gdy rosyjski głośnik głośno wykrzykiwał swoje hasła i oferował nam przejście do nich. W przeciwnym razie rozmawianie ze sobą było zabronione. Mieliśmy dwóch tzw. strażników, jednego podoficera, który zabronił mi mówić pierwszego dnia i Feldwebla, który pełnił również funkcję kierowcy ciężarówki. Obaj upewniali się, że nie rozmawiamy ze sobą zbyt długo i nikt nie powinien próbować uciekać. Po siódmej nocnej operacji obudzono mnie o 9 rano i poinformowano, że najpóźniej do 12 muszę zgłosić się do mojej Grupy Bojowej, która w międzyczasie zmieniła pozycje do zachodniego Breslau na Malapanestrasse (ulica Małopanewska).

Na zdjęciu pozostałości po zabudowaniach baterii przeciwlotniczej w Lasku Rakowieckim o którym wspomina Czogala - tam miało miejsce postoju przed przydzieleniem zadania w kompanii karnej.
Można mnie wesprzeć na Patronite:
https://patronite.pl/EchazFestungBreslau/posts
Zachęcam do wsparcia zbiórki zimowej dla ukraińskich cywilów i ZSU
https://zrzutka.pl/88d5ug
d7fb8127-8ed9-4d01-b0ba-b74fd1ac7abe

Zaloguj się aby komentować

Gūnter Czogala
Dokąd prowadzi ta droga?
Flakhelfer w Breslau, od stycznia do maja 1945
Część I
Było to w lutym 1944 roku, kiedy my, uczniowie urodzeni w 1928 roku w Gerhart-Hauptmann-Oberrealschule, która od 1935 roku nazywana była Horst-Wessel-Schule (obecna Bursa przy ulicy Jemiołowej), jako Luftwaffenhelfer – lub jak to pięknie ujęto w oficjalnym niemieckim języku urzędowym: „Skierowanie uczniów w ramach pomocy wojennej niemieckiej młodzieży do niemieckiej Luftwaffe” – powołano. Chodziliśmy do 5 klasy (Oberteria, dziś 9 klasa) i mieliśmy po 16 lat. Nasza bateria znajdowała się około 30 kilometrów od Breslau w kierunku Oppeln (Opole) w Markstädt (Jelcz-Laskowice) i była obiektem ochronnym dla nowo wybudowanego zakładu Krupp-Berta-Werke. Latem 1944 roku wraz z moim przyjacielem Hubertem Spiekenheuerem zostaliśmy skierowani do sąsiedniej baterii w Fūnfteichen (Miłoszyce), gdzie jako dowódca działa przejąłem działo. Do mniej więcej końca sierpnia pobieraliśmy lekcje szkolne od nauczyciela z podstawowych przedmiotów. Potem, gdy codzienne alarmy wymknęły się spod kontroli, został on odwołany. Ciężkie naloty bombowe na Górny Śląsk przeżyliśmy tylko marginalnie, bo formacje były tylko w zasięgu naszego wzroku, ale nie w zasięgu ostrzału. Tak więc my i fabryka pozostaliśmy bez szwanku, poza drobnymi nocnymi atakami, aż do przełamania rosyjskiego nad Wisłą w grudniu (błąd autora, powinno być w „styczniu”) i na początku 1945 roku otrzymaliśmy rozkaz zmiany stanowiska do „Festung Breslau”.
Stało się to w nocy z 20 na 21 stycznia 1945 roku. My, załoga działa przeciwlotniczego 8,8 cm „Caesar” ciężkiej Heimatflakbatterie 271/VIII siedzieliśmy w temperaturze -21 stopni na boku ciężkiego traktora, na lawecie pełnej pocisków i znajdującym się za nimi dziale. Zostawiliśmy za sobą huk rosyjskiej artylerii, ale kolumny uciekinierów toczyły się obok nas i widzieliśmy całą tą nędzę. Drogi były oblodzone, a konie miały trudności z utrzymaniem się na nogach i ciągnięciem mocno załadowanych wozów. Ciągle wozy wpadały do rowów, konie ze złamanymi nogami trzeba było dobijać, a zmarli leżeli na polach, powykręcani i sztywni, tak jak siedzieli na wozach, na których zamarzli na śmierć. Głównie starzy ludzie i dzieci, których po prostu należało zostawić na ziemi, ponieważ ziemia była zbyt zamarznięta, by ich pochować.
Pod tym wrażeniem przybyliśmy do Breslau, zakwaterowaliśmy się w fabryce słodu przy Hindenburgbrūcke (Mosty Warszawskie) i zajęliśmy stanowiska na nasypie kanału przeciwpowodziowego. Tutaj w ciągu następnych kilku dniach rozbudowywaliśmy naszą pozycję o 4 działa, podczas gdy 2 działa trafiły na Rosenthalerbrūcke (Most Trzebnicki). Wkrótce Rosjanie dotarli w zasięg naszego ognia i wspieraliśmy za pomocą wysuniętego obserwatora działania obronne naszej piechoty przed rosyjskimi atakami w rejonie Weide-Hūnern (Widawa-Psary). Pewnej nocy pod koniec stycznia pozwolono mi z przyjacielem Hubertem pojechać do domu. Zorganizowaliśmy rowery i ruszyliśmy przez miasto po zaśnieżonych ulicach. Nad miastem panowała niesamowita cisza i widzieliśmy tylko kilka osób na ulicach w rejonie Sauberbrunn (Kwaśne Źródełko, obecnie nie istnieje). Tylko zmieniliśmy bieliznę, złapaliśmy kilka butelek wina i sznapsa, a kilka godzin później wróciliśmy na swoje pozycje. Nasz sanitariusz z wielkim trudem uratował moje odmrożone uszy, ponieważ podczas jazdy w ogóle nie odczuwałem zimna. Na drugiej wycieczce, którą udało nam się odbyć w ciągu dnia w lutym, pod raz ostatni widzieliśmy nasze domy. Rosjanie dotarli już do Charlottenstrasse (ulica Krucza) i oboje obserwowaliśmy ich z domu przy Kopischstrasse (ulica Stalowa) i rogu Charlottenstrasse, gdy oni byli na rogu Grillparzerstrasse (ulica Mielecka) i Charlottenstrasse, dopóki nie uświadomiono nam mniej lub bardziej przekonująco, że nie mamy tu nic do roboty. Nasza ciekawość została zaspokojona i pojechaliśmy na rowerach, które znów były wyładowane wszelkiego rodzaju „napojami”, obok Caroluskirche (kościół Św. Karola Brometeusza) na Agathstrasse (ulica Jantarowa) do Hohenzollernstrasse (ulica Sudecka). Stamtąd przejechaliśmy przez ogródki i podwórka w kierunku Hindenburgplatz (Plac Powstańców Śląskich), do którego dotarliśmy między Hohenzollernstrasse, a Strasse der SA (ulica Powstańców Śląskich). Było wielkie zamieszanie, ponieważ poprzedniej nocy Rosjanie zdobyli schron przeciwlotniczy na środku placu i kilka małych rozbitych grup żołnierzy właśnie tu przybyło. Ze wszystkich luf strzelano z obu stron i po raz pierwszy kule świsnęły nam nad uszami, jak to się mówi. Oczywiście tutaj też przyciągnęliśmy uwagę i po potężnym świście wykorzystaliśmy uderzenie pocisku i oddaliśmy się od tego pierwszego doznania walki.

Przykładowe zdjęcie przedstawiające Flakhelfera przy dziale przeciwlotniczym FLAK 36/37 kalibru 88 mm.
Można mnie wesprzeć na Patronite:
https://patronite.pl/EchazFestungBreslau/posts
Zachęcam do wsparcia zbiórki zimowej dla ukraińskich cywilów i ZSU
https://zrzutka.pl/88d5ug
b0805fd9-229a-4a1b-97fb-8d18d2ba6173
TenTypTakMa

Będzie więcej o Festung Breslau czy to jednorazowy wpis?

Festung

@TenTypTakMa Wincyj będzie

inskpektor

W temacie Festung polecam tę książeczkę: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2017/09/moje-przezycia-w-festung-breslau.html . Jak ktoś dobrze nie zna Wrocławia z nazw ulic to dobrze jest mieć pod ręką mapkę Wrocławia - lepiej się wtedy czyta.

Zaloguj się aby komentować

Jak powiedziałem tak zrobiłem - pojechałem i dostarczyłem...
Jednak teraz po dojściu do siebie czas na krótki, a nawet średnio długie podsumowanie. Na wstępnie chciałbym przeprosić za brak naszywek, ale 47 już rozrosła się do siły brygady i powoli pakuje się na front - obiecano je dostarczyć na początku listopada, kiedy Seweryn od nas będzie tam jechał. Tak samo z laurką dla Mirasów i innych ludzi, którzy patronowali i wspierali całą wyprawę. Przywiozłem jednak coś na otarcie łez dla Mirasów, którzy wpłacili najwięcej (tutaj proszę na priv z potwierdzeniem)
Ów wyjazd to tak naprawdę miesiąc planowania i załatwiania dokumentów oraz koordynowania ludzi wraz z transportem. Ten mini reportaż podzielę na kilka części.
Preludium
Praktycznie cały wrzesień i aż do dnia wyjazdu załatwiałem pomoc humanitarną dla ludzi z wyzwolonych terenów, co między innymi poskutkowało szybki przyjazdem Szkotów - trasę Szkocja - Wrocław zrobili w trochę ponad dobę. Następnie moja mama była codziennie przytłaczana paczkami ze sprzętem wojskowym, począwszy od skarpet poprzez śpiwory, a na quadzie i dronach kończąc. Dom wyglądał jak magazyn wojskowy - trzymałbym to u siebie, ale mój developer leci w kulki i pomieszkuję u znajomych
Czwartek
Pakowanie i oczekiwanie na przyjazd chłopaków (3 busy), aby zapakować pomoc humanitarną i wojskową. Trwało to do drugiej w nocy, ponieważ busy trzeba zapakować tak, aby żadna możliwa wolna przestrzeń nie pozostała niewykorzystana.
Piątek
Pobudka o 5:30, a następnie dopakowanie się i sprawdzenie wszystkiego, aby o niczym nie zapomnieć. O 9 rano ruszyliśmy na Wschód. Nie obyło się jednak bez komplikacji, ponieważ A4 jak zwykle albo zakorkowana, albo wypadki i roboty budowlane. Straciliśmy na samej A4 ponad 3 godziny, co nie było ciekawym doświadczeniem, ponieważ w Tarnowie mieliśmy odebrać przyczepkę medyczną, a następnie udać się do agencji celnej, aby odprawić quada, 10 dronów i przyczepkę medyczną. Do agencji udało się dotrzeć dwóm busom o 15:45 (zamknięcie Urzędu Celnego ma miejsce o 16:00) i bez problemu odprawić się. Niestety bus z quadem na przyczepie dojechał o 16:07 przez co musiał czekać do 9 rano w sobotę. Jak widać sytuacja zaczęła komplikować, a było to jedynie preludium do dalszych problemów, które na nas czekały. Ekipa (Papajwagen) z quadem została w Polsce, a nam udało się szybko przekroczyć granicę w Korczowej (zwykle trwa to od godziny do czterech - jedni strażnicy graniczni respektują zielony korytarz dla humanitarki, a inni to zlewają). Nam po prostu udało się ogarnąć w 30 minutach, bo po prostu nie było ruchu. Już po stronie ukraińskiej zjechaliśmy na pierwszą lepszą stację benzynową i wymieniliśmy karty sim. Po tej procedurze ruszyliśmy do Kiwerc nad Łuckiem, gdzie czekał na nas ksiądz Krzysztof, u którego się zawsze zatrzymujemy na nocleg przed dalszym skokiem w głąb Ukrainy. U księdza mieliśmy czekać na przyjazd ekipy z quadem. Na miejsce dojechaliśmy około 23 i po przywitaniu przez paru pijanych mużyków z prośbą o podwózkę poszliśmy spać. Po drodze mieliśmy ZALEDWIE 2 kontrole na blockpostach, co bardzo na rozczarowało, ponieważ lubimy czasem sobie pogadać z żołnierzami.
Sobota
o 6 rano pożegnał nas kolega z konwoju, ponieważ stwierdził, że nie ma sensu czekać na ekipę od quada, ponieważ on musi jechać do swojego celu, aby jak najszybciej ogarnąć dostawę do Połtawy - jakieś 770 km w jedną stronę. Na miejscu pozostał mój bus z towarzyszami. Po śniadaniu u księdza postanowiliśmy udać się na spacer do mieścinie (typowe kresowe miasteczko z przedwojennymi polskimi akcentami (trylinka i część budynków), rozpadającym się monumentalizmem socjalizmu i przyjemnym dla oka ukraińskim nieładem. Wiedząc, że spotkanie z 47 w sobotę ma znikome szanse w sobotę, przełożyłem je na niedzielę. Udaliśmy się również na lokalny cmentarz, gdzie niestety Aleja Sławy rozrosła się od naszego ostatniej wizyty od 5 do około 30 grobów. Regularnie podpytywaliśmy się chłopaków gdzie są i czy już przekroczyli granicę. Dowiedzieliśmy się, że z Korczowej cofnęli ich na Budomierz i będą czekać. Z nudów udaliśmy się na mszę katolicką po ukraińsku prowadzoną przez księdza Krzysztofa, gdzie ku naszemu zdumieniu ksiądz modlił się w naszej intencji i wszystkich tych, którzy pomogli przy transporcie. O 17:00 dowiedzieliśmy się, że mamy jechać na Kijów, ponieważ nie zapowiada się na szybkie przekroczenie granicy. Tak też zrobiliśmy i około 23 dojechaliśmy do Boryspila, gdzie czekał nas nas Piotr (prezes fundacji), który od ponad miesiąca działa na terenie całej Ukrainy z pomocą humanitarną i Maksym (mąż jednej z Ukrainek, które na wiosce otoczyłem opieką). Posiedzieliśmy i pogadaliśmy, aż w pewnym momencie dojechał do nas Krzysiek z transportu do Połtawy. Poszliśmy spać po 2 w nocy.
Niedziela
Pobudka około 6, szybkie śniadanie i przebijanie się przez Kijów do magazynu - to naprawdę potężne miasto - rozpoczęły się pierwsze alarmy lotnicze i w głowach zaczęła panować niepewność. Maksymowi zostawiłem paczki z rzeczami na zimę dla jego szwagra Victora, który służy w 47 - w tym momencie przebywał poza jednostką macierzystą w zupełnie innej części Ukrainy. Dojechał do nas Kuba z quadem i rozpoczęło się rozładowywanie busów z pomocy humanitarnej, którą Piotr ma na dniach rozwozić wokół Lymania i Izium. Trwało to ponad 2 godziny - wyszło tego trochę ponad tona. Po rozładowaniu pojechaliśmy w rejon Hostomela, gdzie mieliśmy umówione spotkanie z 47, aby przekazać im drony, quada, przyczepkę i inne rzeczy na zimę. 10 minut przed dotarciem na miejsce dostałem info z jednostki, że rozpoczął się kolejny atak lotniczy i nas nie wpuszczą, aż do jego zakończenia. Czekaliśmy pod jednostką ponad godzinę. Gdy już nas wpuszczono rozpakowaliśmy się, podpisaliśmy dokumenty, pożartowaliśmy i porobiliśmy fotki, ale nie mogliśmy długo w 47 zabawić, ponieważ pułk stał się brygadą i zaczynał szykować się do wyjazdu na front. Fajnie było zobaczyć wiele znajomych twarzy, które od lutego stały mi się bliskie, ale niestety trzeba było jechać dalej. Chłopaki z dwóch pozostałych busów pojechali do Polski, a my z Sewerynem i Pawłem odbiliśmy na południe, aby odwiedzić Ludmiłę Seweryna w Wasylkowie i skierować się do Chmielnickiego i Tarnopola. W Chmielnickim mieliśmy towar dla chłopaków od @Aryo służących w 8. Pułku Sił Specjalnych. Niestety odległość i drogi klasy C sprawiły, że do Chmielnickiego dotarliśmy około 22 i spotkanie należało przełożyć na niedzielę rano, ponieważ na jednostkę nikt nas by nie wpuścił. Noclegiem ugościły nas polskie i ukraińskie zakonnice.
Poniedziałek
O 8 rano zameldowaliśmy się po koszarami 8 i zostaliśmy miło przyjęci przez chłopaków, których "robotę" mogliście nieraz podziwiać na filmikach. Zrozumieli, że drona póki co nie dostaną i muszą poczekać, ale byli za to bardzo zaskoczeni ilością i jakością sprzętu, który im dostarczyliśmy ze zrzutki. Pośmieszkowaliśmy, podpisaliśmy dokumenty i umówiliśmy się na kolejne spotkanie - na początku listopada. W chwili wyjazdu rozpoczął się kolejny atak lotniczy i po raz pierwszy miałem okazję usłyszeć bzyczenie tego irańskiego gówna. Ile fabryka dała pojechaliśmy do Tarnopola, gdzie mieliśmy przekazać prezent ufundowany przez naszego znajomego małemu Serhijowi, którego ojciec poległ, a zdjęcie przedstawiające go stojącego przed trumną pewnie znacie. Radość dziecka była wzruszająca. Zostaliśmy wycałowani przez jego babcię i mamę. W Tarnopolu powysyłaliśmy jeszcze paczki do Dnipro i w chwili wyjazdu znów rozpoczął się alarm lotniczy i praca ukraińskiej plotki. Skierowaliśmy ku granicy, ale droga wlekła się nieziemsko ponieważ na wschód i zachód toczyły się kolumny ZSU - a to na szkolenie, a to ze szkolenia co powodowało blokowanie dróg. Postanowiliśmy zahaczyć o Lwów, aby zrobić zakupy pod postacią koszulek, ale rozczarowaliśmy się na miejscu, bo wszystko było zamknięte z racji ataku lotniczego. Na granicę dotoczyliśmy się o 18 i po godzinie byliśmy w Polsce. Do domu dojechałem o 23 i padłem na łóżko.
W sumie to w ciągu czterech dni zrobiliśmy około 3 tysięcy kilometrów i spaliśmy po 4 godzin dziennie. Jednak udało się dowieźć prawie wszystkie rzeczy ze zbiórki plus około tonę pomocy humanitarnej. Matrice 30T być może wyruszy w następnym transporcie.
Może zapomniałem dodać wiele rzeczy z wyjazdu pod postacią niuansów i detali z wyjazdu, ale głównie skupiałem się na drodze i bezpiecznym dotarciu konwoju z punktu A do B i rozwiezieniu rzeczy. Jeśli macie jakieś pytania walcie śmiało.
Na zdjęciu część ekipy UA Future, pop wojskowy i Wołodymr z zakonu rycerzy św. Jana Pawła II, który bez zająknięcia wiózł quada.
Dziękuję wszystkim za wpłaty na zrzutki, bo bez Was wielu rzeczy nie udałoby się zebrać. Zachęcam do wsparcia Akcji Zima - pierwszy transport w jej ramach wyruszy już 5 listopada.
https://zrzutka.pl/88d5ug
ac3e03a0-c173-44f9-a33e-4d8fd10bae7d
Smacznyy

@lubieplackijohn No że on jest trollem podobno

QvintvsCornelivsCapriolvs

@lubieplackijohn podobno to Smacznyy jest trollem a @Aryo robi zajebista robotę i dokłada liczne cegły do pokonania barbarii ze wschodu. Dodatkowo rzetelnie informując o sytuacji na froncie Tomków w kraju. No ale tak słyszałem, podobno.

lubieplackijohn

@QvintvsCornelivsCapriolvs @Aryo to honorowy obywatel Hejto

Zaloguj się aby komentować

Siema!
Melduję, że już jestem w staropiastowskim Breslau - z pisania na bieżąco dla Was nic się nie udało, bo tyle się działo, począwszy od problemów transportów, a na atakach lotniczych kończąc. W skrócie 3 busy pomocy humanitarnej dostarczone + sprzęt ze zbiórek. Ponad 3 tysiące za kółkiem w 4 dni...
Ogarnę sprawy bieżące, odeśpię i napiszę Wam szczegółowy raport!
Dzięki wszystkim za wsparcie i zachęcam do wpłacania na akcję zima, ponieważ nasz pierwszy transport z tego typu pomocą wyrusza już 4-5 listopada!
https://zrzutka.pl/88d5ug
Na zdjęciu naszywka 8. Pułku Sił Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy - chłopaki dobry content robią na robocie.
Specjalne ukłony dla @Aryo (wyściskałem Twoich chłopaków w Twoim imieniu) i @Andromeda_YT za patronat
45b975de-172b-4864-bc7f-25107de143b0
lubieplackijohn

@Festung Powtórzę się, ale robisz zajebistą robotę!

libertarianin

Jakbym miał czas i by mi żona pozwoliła to pojechał bym z tobą na misje humanitarną. Dobra robota @Festung!


Pozdrowienia z Breslau

Incurso

@libertarianin smutne trochę że masz na coś ochotę a nie możesz bo żona

Zaloguj się aby komentować

Ostatni update przed pakowaniem i wyjazdem
Dziś odebrałem w ramach zrzutki współorganizowanej z @ Aryo zakupione 10 dronów DJI Mavic 3 Mini Pro, które w sobotę trafią do żołnierzy z 47. Pułku Szturmowego.
Dodatkowo odebrałem obrazy wrocławskiego grafficiarza, które zawisną w ramach streetartu w Charkowie - jako wyraz solidarności między dwoma narodami. Odebrałem również piecyki okopowe i dwa kolejne kartony skarpet.
Jeszcze raz wszystkim dzięki za wsparcie i zachęcam do zrzutki na rzecz sprzętu zimowego - mam już dogadane mundury i zimowy transport puszczamy na początku listopada.
https://zrzutka.pl/88d5ug
77c8f55e-33f5-4824-bc1c-6e14cbb7c2b8
7305fed5-1c62-440e-8197-c54636ee3c99
lubieplackijohn

@Festung Robicie zajebista robotę!

Zaloguj się aby komentować

Przygotowania do wyjazdu trwają - dziś odebrałem szybki kurs ze Szkocji od ekipy Medics Together i Rotary Club... Jutro czeka mnie pół dnia sortowania. Wszystko co jest na zdjęciu trafi w piątek na Ukrainę i pojedzie na świeżo wyzwolonych terenów.
Jest to drugi transport od naszej zaprzyjaźnionej z fundacji ekipą z UK. Jeśli można to wesprzyjcie ich groszem
https://www.gofundme.com/f/g8m86-medical-equipment-for-ukraine?utm_campaign=p_nacp+share-sheet&utm_medium=copy_link&utm_source=customer
No i Panowie Szkoci nie odjechali z pustymi rękami
Do flaszczek domowej roboty dostali pełno pierogów i wielkie słoje kiszonej kapusty
9b3fc9a2-2997-4025-a41c-f022eb30433f
d2838f74-47bc-460c-ab88-62c003f369c4
Dziękuję wszystkim za wsparcie zrzutki na drony współorganizowanej z @Aryo - jesteście wielcy!
Drony zostaną jutro zamówione, pojutrze opłacone, a w środę odebrane - w piątek już pojadą na Ukrainę, gdzie w sobotę wręczymy je żołnierzom z 47. Pułku Szturmowego
Dziś trwało dojeżdżanie quada przed serwisem fabrycznym, na który uda się w czwartek, aby pojechał na front bez żadnych usterek fabrycznych, na dobrym oleju i prawilnie oklejony.
Dziś w ujeżdżaniu tego czorta towarzyszył mały Gleb, którego wuja służy w tym pułku.
Jeszcze raz dziękuję!
Pewnie widzieliście, że z @Aryo skupiliśmy się na ciuchach zimowych, więc w porozumieniu z innymi członkami Fundacji odpaliliśmy długofalową zrzutkę na pomoc dla cywilów i żołnierzy z ZSU, aby tegoroczna zima była dla nich jak najmniejszym wrogiem. Pieniądze z tej zrzutki będą regularnie pożytkowane na wymienione w niej rzeczy, aby każdy bus którego puszczamy na Wschód - jechał jak najbardziej wypchany dobrem na zimę.
Wojskowym umundurowaniem i wyposażeniem zimowym będą wspierane:
- 47. Pułk Szturmowy,
- 8. Pułk Sił Specjalnych,
- poddziały Pułku "Azow"
- Batalion Medyczny "Hospitaliers".
Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/88d5ug
8bef062a-5605-4c87-9dde-3c26bb3f9723
Festung

@muskutanin od 8 czy 47? Od 47 powinny być - Olena nie raportowała żadnych obsuw.

muskutanin

@Festung jak jeszcze byłem na wykopie to wpłacałem na quada dla chłopaków z 47. Tu dowód jak coś

8be4310b-c140-48a3-99d8-1c7628b5b507
Festung

@muskutanin pamiętam pamiętam

Zaloguj się aby komentować

Podsumowanie zrzutek współorganizowanych wraz @Aryo dla 47. Pułku Szturmowego i 8. Pułku Sił Specjalnych. Dziękuję również poszczególnym Mirasom za wsparcie prywatnym sprzętem. Patronatem objęli @Andromeda i Wolski o Wojnie.
Chłopakom z tych pułków siłami Mirasków i Mirabelek udało się zebrać:
Sprzęt ciężki
- DJI Matrice 30T - 8. Pułk - aktualnie czeka na zezwolenie opuszczenia Unii Europejskiej,
- Quad Kymco MXU 550i - 47. Pułk Szturmowy,
- przyczepka medyczna do quada - 47. Pułk Szturmowy,
Wyposażenie i umundurowanie:
- Rękawice Polarowe Thinsulate Ocieplane Mil-tec Olive (12534001), olive green, M, 5 par - 8. Pułk
- Rękawice Myśliwskie Łapki Składane Mil-tec Thinsulate Olive , M, 5 par - 8. Pułk,
- Rękawice Myśliwskie Łapki Składane Mil-tec Thinsulate Olive , L, 5 par - 8. Pułk,
- Czapka Wojskowa Holenderska M2 Olive Oryginał Demobil DB, demobil (dobry), 5 szt.- 47. Pułk Szturmowy
- Trikot Termoaktywny ODLO Olive Oryginał Demobil DB - Zestaw 10 Sztuk, pakiet demobil DB, 1 pakiet - 8. Pułk,
- Kalesony Termoaktywne ODLO Oliv Oryginał Demobil DB - Zestaw 10 Sztuk, pakiet demobil DB, 1 pakiet - 8. Pułk
- Polar Wojskowy Softshell Holenderski KPU Coyote Oryginał Demobil DB - Zestaw 5 Sztuk, pakiet demobil DB, 1 pakiet - 8. Pułk,
- Skarpety Wojskowe Polskie Zimowe Czarne WZ 540 lub 539/MON Oryginał Nowe, 27-28, 9 par - 8. Pułk,
- Skarpety Wojskowe Polskie Zimowe Czarne WZ 540 lub 539/MON Oryginał Nowe, 25-26, 76 par - 8. Pułk,
- Skarpety Wojskowe Polskie Zimowe Czarne WZ 540 lub 539/MON Oryginał Nowe, 23-24, 35 pary - 8. Pułk,
- Czapka Wojskowa Holenderska M2 Olive Oryginał Demobil DB, demobil (dobry), 20 szt. - 8. Pułk,
- Rękawice Brytyjskie Łapki ECW Gore-Tex MTP Oryginał Nowe, magazynowy (nowy), 8(M), 21 pary - 47 i 8. Pułk,
- Rękawice Brytyjskie Łapki ECW Gore-Tex MTP Oryginał Nowe, magazynowy (nowy), 9(L), 21 pary - 47. i 8. Pułk,
- Trikot Termoaktywny ODLO Olive Oryginał Demobil DB - Zestaw 10 Sztuk, pakiet demobil DB, 1 pakiet - 47. Pułk Szturmowy,
- Kalesony Termoaktywne ODLO Oliv Oryginał Demobil DB - Zestaw 10 Sztuk, pakiet demobil DB, 1 pakiet - 47. Pułk Szturmowy,
- Śpiwór Wojskowy Holenderski Podgumowany Olive Oryginał Nowy, 11 szt. - 8. Pułk,
- Plecak Wojskowy MOLLE II / Modular Lightweight Load-Carrying Equipment Rucksack Large Eagle Industries Multicam Oryginał Demobil DB, 1 szt. - 47. Pułk Szturmowy.
- Kombinezon maskujący Alpine Multicam, 5 szt. - 8. Pułk,
- Mundur zimowy BARS, 7 szt - 8. Pułk,
- Mundur zimowy BARS, 2 szt - 47. Pułk,
Dodatkowo od nas jako Fundacji 47. Pułk Szturmowy otrzyma ogrzewacze i inny sprzęt medyczny o który się do nas zwrócili. Aktualnie czekamy na jego przyjazd.
Prywatnie również przygotowałem dla dwóch żołnierzy z 47. Pułku Szturmowego - Victora i Oleny - paczki zawierające kamizelkę kuloodporną, sprzęt zimowy, śpiwory, noktowizor, gumowce, plecaki 50 litrów, racje MRE i wiele innych drobiazgów.
Tyle udało się kupić - rozliczenie opublikuje na Zrzutce, a mam do Was prośbę w imieniu swoim i 47. Pułku - do końca zrzutki na drony dla nich brakuje nam dosłownie JEDNEGO drona, aby puścić 10 tych diabełków w piątkowym transporcie. Link do Zrzutki: https://zrzutka.pl/vadmsb
Dziękuję Wszystkim zaangażowanym w sprawę!
726ffcdc-b6e7-40d2-957b-fcfcd330717d
b5da9823-1e13-41a5-88ba-f9870a72442e
Festung

@Grievous już Ci tłumaczę. W sumie to poza nazwą prawie niczym się nie różnią Zastosowanie mają to samo. Na zdjęciu masz te myśliwskie - ich plusem jest to, że żołnierz ma dostęp do gołych palców, co jest niezwykle przydatne przy używaniu tabletów w polu lub innej elektroniki, która wymaga czułego dotyku.

8fa3485e-c33b-4dde-8558-53e11c81038c
esterad

Dobra robota! Poszło ode mnie na tego brakującego drona. Tylko zastanawia mnie czemu na zrzutka.pl proszą aż o 10% na obsługę transakcji. Wydaje mi się, ze na innych takich stronach tego nie widziałem.

Festung

@esterad można te 10% olać

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia