#zartujzdiplodokiem

7
180

Ostrożnie!! Xd


Zebrał wódz koreański Kim Dzong Un całą swoją radę na naradę wojenną:


- Koreańczycy! Jesteśmy wielkim narodem?


- Taaaaak!


- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nuklearnym?


- Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!!!


Ścięli toporkami największą sosnę w okolicy, wydrążyli ją w trudzie i znoju, według starej, koreańskiej recepty wyprodukowali proch, napchali do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na zewnątrz rakiety.


- Gdzie ją wystrzelimy?


- Na Nowy Jork!


- A dlaczego na Nowy Jork?


- Innych amerykańskich miast nie znamy...


Napisali na rakiecie "Na Nowy Jork", zbili się w gromadę i podpalili lont. Jak nie pierdolnęło!!! Prawdziwy Armagedon! Dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu kilkunastu metrów... Wódz otrzepuje się z kurzu i mówi:


- Ja pier*olę!!! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Nowym Jorku???


#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #zartujzdiplodokiem

Zaloguj się aby komentować

Papież w papamobile objeżdża tłum wiernych.


Nagle przez tłum i kordon ochrony przedziera się blondynka i goni papamobile.


Zbliża się, pokonuje kolejny pierścień ochrony, więc papież każe kierowcy zatrzymać pojazd.


Pochyla się i z zaciekawieniem pyta potarganej i spoconej blondynki: "W czym ci mogę pomóc, córko?"


Blondynka łapie oddech i sapie: "Już myślałam, że was nie dogonię... Dwie kulki śmietankowych proszę."


#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #zartujzdiplodokiem

baklazan

@JesteDiplodokie To jest tak stare że aż zapomniałem że ten dowcip istniał ; D

Mikry_Mike

@JesteDiplodokie nie powiem, co pośmiane to moje xD

Zaloguj się aby komentować

Okolice Tarnowa. Zapadła wiocha. Ławka przed spożywczo-monopolowym


"U Hanki".


Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta -...


jeden nie pije.


- Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni.


- Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent.


Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji


przychodzi do abstynenta:


- Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już


nie mogę tak dalej... Daj mi adres tego lekarza...


- Jakiego lekarza? To nasz kowal.


Facio podziękował i udał się do kowala:


- Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i


kodowanie...proszę...


- Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal.


Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę


kowala.


Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez


pół godziny.


Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi:


- Wypijesz - całej wsi opowiem....


#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #hipnoza #zartujzdiplodokiem

Zaloguj się aby komentować

Trzymajcie się tam bo teraz wjeżdża prawdziwa petarda xDDDDD


Policja dała ogłoszenie w sprawie pracy - szukali blondynek. Na wstępne rozmowy zgłosiły się trzy. Policjanci badają ich inteligencję. Pokazują zdjęcie faceta (lewy profil) i pytają:


- Co pani może powiedzieć o tym człowieku?


Pierwsza blondynka patrzy, patrzy i mówi:


- On ma tylko jedno ucho...


Załamana komisja wyrzuca pierwszą blondynkę i prosi następną. Znów to samo zdjęcie i pytanie. Druga blondynka patrzy i mówi:


- On ma tylko jedno ucho...


Tę także wyrzucili i znudzeni zadają to samo pytanie trzeciej blondynce. Ta patrzy i mówi:


- On nosi szkła kontaktowe.


Gliniarze wertują papiery... Rzeczywiście - facet nosi szkła! Pytają, jak to wydedukowała. Blondynka na to:


- Nie może nosić okularów, bo ma tylko jedno ucho...


#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #zartujzdiplodokiem

Zaloguj się aby komentować

JesteDiplodokie

@Moose no nie. Założyć blokadę rodzicielską na komputery w domu dziecka.

Zaloguj się aby komentować

Leci dwóch pedałów samolotem. Nagle jeden do drugiego:


- Hej, słuchaj, chodź to zrobimy.


- Nie no co ty, wstydzę się, tyle ludzi.


- E, nikt nawet nie zwraca na nas uwagi, zobacz:


i jeden pedał pyta głośno "Przepraszam, czy ma ktoś tu długopis pożyczyć"


Cisza.


- No widzisz, chodź, zrobimy to.


- No dobra - zgodził się drugi.


Samolot ląduje, wszyscy wychodzą, tylko na siedzeniu siedzi dziadek, cały zarzygany. Stewardessa podchodzi i pyta:


- Nie mógł Pan poprosić o torebkę?


A dziadek na to:


- Jeden poprosił o długopis, to go wyruchali...

Petrorogal

@JesteDiplodokie spodobało Ci się

Utylizejszyn

@JesteDiplodokie o fuj, ale to śmieszne xD

JesteDiplodokie

@Utylizejszyn są tacy co narzekają xD

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Z cyklu mądrości ludowe:


,,Niech Ci Bóg w dzieciach wynagrodzi" - powiedział jeden pedofil do drugiego.


Gwałt, to nic innego jak seks z elementem zaskoczenia.


Kobiety są jak wino, które najlepiej smakuje w plenerze - powiedział gwałciciel.

Zaloguj się aby komentować

Przychodzi kobieta do lekarza:


- Panie doktorze, ostatnio słabo się czuje i odczuwam takie jakby ciążenie w brzuchu... jakby wzdęcie czy coś


- Proszę się położyć, zbadam panią.


Zbadał ją i mówi:


- Cóż, czeka panią szereg nieprzespanych nocy, wypełnionych płaczem i zmianą pieluch....


- O Boże! Jestem w ciąży?


- Nie, ma Pani raka jelit.

Zaloguj się aby komentować

- Dzień dobry, z tej strony dyrektor szkoły Pańskiego syna. Z przykrością zawiadamiam, że w drodze do szkoły Pana synowi przytrafił się wypadek.


- Mój Boże! Czy mój syn jest cały?


- A nie wiem, nie otwierałem worka.

Zaloguj się aby komentować

Zobaczyłem rano bezdomnego, który spał pod kartonem na stacji PKP. Położyłem na pudle kubek ze Starbucksa. Nagle wstał:


- Dziękuję - powiedział


- Nie ma problemu - uśmiechnąłem się.


Spojrzał na mnie ponownie:


- Ale ten kubek jest pusty


- Wiem, chciałem zrobić Ci w domku komin.

HalBregg

@JesteDiplodokie przesadziłeś

Okrupnik

Dobrze że nie postawił pudełka zapałek w makiecie auschwitz

Utylizejszyn

@JesteDiplodokie ej, ale teraz to żal mi się zrobiło bezdomnego xD

Zaloguj się aby komentować

HalBregg

@JesteDiplodokie to jest blondsizm

Zaloguj się aby komentować

@Utylizejszyn : ostatni na dzisiaj bo spadam do domu xD


Stewardessa dostała polecenia od kapitana, by w sposób dyplomatyczny, delikatny poinformować pasażerów o tym, że samolot ma awarie i za kilka chwil się rozbije.


Stewardesa wychodzi do pasażerów i pyta:


- Czy wszyscy mają paszporty?


Pasażerowie z entuzjazmem odpowiadają:


-Taaak!!!


- W takim razie niech wszyscy je podniosą i zamachają do mnie.


Pasażerowie podnoszą paszporty w górę i radośnie machają w górze.


- A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad głową, rolujemy, rolujemy, rolujemy.... ciaśniutko, ciaśniutko........


Pasażerowie entuzjastycznie zwijają dokumenty


- A teraz niech wszyscy wsadzą sobie je głęboko w d⁎⁎ę, żeby zwłoki dało się łatwo rozpoznać.

Zaloguj się aby komentować

Utylizejszyn

@JesteDiplodokie wody, dajcie wody xD

Wannasauna

@JesteDiplodokie @Utylizejszyn Znam podobny

Co ma wspólnego piła z papierem toaletowym?

Chwila nieuwagi i ręka ujebana

Thomash80

Co to znaczy przejęzyczenie? To jak język z cipeczki zejdzie na dupeczke.

Zaloguj się aby komentować

Nauczycielka poleciła dzieciom skonstruować pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace. Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek. Pani pyta jak to działa, no to on na to, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.


- Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego - mówi do Jasia.


Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a miedzy tymi serkami żyletka.


- Jak to działa? - pyta nauczycielka.


- Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać który serek zjeść, patrząc to raz na jeden serek, to dwa na drugi. No i tak długo zastanawia się, i kręci główką, aż szyjka przerżnie się na tej żyletce.


- Ale makabryczne! - krzywi się nauczycielka. - Wymyśl coś innego.


Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:


- Jasiu, dlaczego twój projekt to tylko mała deseczka?


- To jest moja pułapka na myszy.


- Więc powiedz, jak działa.


- Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: "Nie ma serka, nie ma serka!!!".

Zaloguj się aby komentować

Przed bitwą pod Grunwaldem spotykają się obie armie. Zadowoleni z tego, że się wzajemnie odnaleźli urządzają imprezkę.


W krzyżackim obozie wszyscy napierdoleni, klina klinem popychają, sytuacja trwa kilka dni. Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierając podawaną mu flaszkę, pyta sługi:


- Co to my dzisiaj mamy?


- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...


- O k...a... - powiedział skacowany Mistrz przecierając twarz.


Gdy już po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do wniosku, że zamiast wymordowywać się wzajemnie można by wystawić do walki po jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwycięży. Nie będzie musiało tylu ginąć. Jak pomyślał tak zrobił. Wysłali więc kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gości z jednym mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na całego! Trzeba znaleźć Jagiełłę! Po pewnym czasie odnaleźli go w końcu najebanego w stogu siana. Przystał Na wszystko, co mu powiedzieli...


Teraz trzeba wybrać odważnego do walki. Krzyżacy nie mieli z tym większego problemu - wybrali oczywiście Zygfryda de Loewe - najmężniejszego z mężnych. Był to rycerz z drewna nie strugany. 3,80 wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znaleźć dla niego konia. Niestety, jakiego by nie przyprowadzili, to albo się załamywał albo Zygfryd kolanami o ziemie szorował... Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki Mistrz miał znajomości u Hannibala.


- Masz tu ode mnie tego słoniokonia. Na pewno będzie dobry.


Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykał. Kolejny problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie jest dobry. Największy miecz jaki znaleźli w całych Prusach to Zygfryd w trzech palcach trzymał! To przecież bez sensu! Poszli więc do kowala, aby wykuł odpowiednie oręże. Kowal wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał - siedmiometrowy!


Zygfryd zważył go w ręku, jak machnął, to za jednym zamachem ściął 14 dębów!


- No, tym to mogę walczyć!


Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za mała, albo jakaś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykuł odpowiednią zbroję dla Zygfryda. Za⁎⁎⁎⁎sta płytówka - pasowała jak ulał, zdobiona złotem i nader wszystko wytrzymała. Zygfryd był gotowy do walki.


Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiełło szuka ochotnika, ale nikt się nie zgłasza. Król postanawia wziąć ich sposobem - polewa dodatkową porcję miodu (wiele razy). Niestety, nawet totalnie na⁎⁎⁎⁎ni nie chcą walczyć. Jagiełło poszedł do starego druha - Zawiszy Czarnego. Niestety, ten nie był skory do opuszczania domu.


- Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi się coś stać... Daj mi spokój!


Kolejny był Maćko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny.


- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzieś po jakiś polach bitwy chędożył? Nie ma mowy!


Następny Jurand - ale ten ma oczy wyjebane! BEZNADZIEJA!


Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się powiesić. Idzie i nagle widzi: jakiś kurdupel - metr dwadzieścia - konus taki, ubrany w marną skórzaną kurteczkę, z zardzewiałą szabelką u pasa, opiera się o drzewo i napruty jak worek... spawa.


U Króla pojawiła się iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu. Podchodzi i pyta, czy ten się zgodzi na walkę.


- No pewnie! - odpowiedział napierdolony totalnie głos. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej.


Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by nie znaleźli, to dla małego Polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go nawet. Olali sprawę. Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie był w stanie unieść. Wyluzowali.


Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przynieśli, to dla naszego bohatera jak dom wielka - popijawy by mógł w środku urządzać. Dali se siana. Zostawili mu tylko to co miał - cienką skórę i przerdzewiałą szabelkę. Na koniec poprosili tylko o jedno:


- Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na Boga, przyjdź trzeźwy!


Słonce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z szeregu krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie Polak???... Szukają go i szukają. W końcu znaleźli - oczywiście napierdolony jak dzwonek. Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cucą go i wypychają. Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej złotem zbroi, z wykurwistym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina wierzchowca i rusza do ataku. Pędzi z ogromną prędkością, ziemia drży pod kopytami słoniokonia, drugie słonce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz zasłania to pierwsze).


Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął co zrobił. "Ja pi⁎⁎⁎⁎lę! Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w puch. Jesteśmy już martwi!" - pomyślał zasłaniając twarz.


- W NOGI, kurrrrwa, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy spierdalają gdzie popadnie.


Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk, trzask, uniósł się tylko kurz i dym... Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki,aby pogratulować swojemu zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok: słoniokoń leży z obciętymi nogami, parenaście metrów dalej Zygfryd (całe piszczele ma pokrwawione), a Polak stoi niewzruszony opierając się o szablę i mówi:


- Gdyby nie było "W NOGI", to bym cię k⁎⁎wa za⁎⁎⁎ał..."

Mikry_Mike

@JesteDiplodokie znam wersję gdzie to nie był kurdupel, a stary rycerz, już niemal dziadek, który ledwo chodził i mieczem się podpierał

JesteDiplodokie

@Mikry_Mike nie znam raczej. Możesz zastosować xD

Mikry_Mike

@JesteDiplodokie


15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.

-Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.

Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.

-Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?

-No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady.

Król udał się więc do kolejnego rycerza:

-Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę ?

-Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....

Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:

-Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?

-Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...

-Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był ?

-No chyba wszyscy...

-Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...

Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.

-Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanść do niego?

Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:

-Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!

Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.

-Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????

No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:

-Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!!

Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł sie tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:

-Masz szczęście c⁎⁎ju, że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb upierdolił!!!

Zaloguj się aby komentować

Okrupnik

@JesteDiplodokie bezdomni udają kaczki w jeziorach

Zaloguj się aby komentować