Zdjęcie w tle
Pasty i imby insternetowe

Społeczność

Pasty i imby insternetowe

156

Spis past z internetu i pojebanych histori

Ludzie, którzy krytykują obecne zmiany na wykopie nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje za kulisami już od dłuższego czasu.


Kiedy Wykop stał się najbardziej popularną polską platformą internetową, PiS dostrzegł okazję. Facebooka nie przejmie, Instagrama też nie, tak samo z Twitterem. Ale Wykop? Służby zaczęły działać i po paru miesiącach inwigilacji doszły do kompromitujących materiałów Michała B. (jeśli czytaliście pastę o serwerowni, to wiecie, o jakie materiały chodzi). W ten sposób Michał B. stał się marionetką w rękach Kaczyńskiego i był na każde jego skinięcie. Nie podobało mu się to jednak, bo — możecie się śmiać — ale Michał jest człowiekiem honoru i przez całą tę sytuację nie mógł spojrzeć w lustro. Wielokrotnie myślał, co się da z tym zrobić i w końcu doszedł do wniosku: trzeba zniszczyć wykop.


Od paru lat sukcesywnie niszczył tę stronę, robił to powoli, inteligentnie i subtelnie. Wszystkie te zmiany, które niszczyły ten serwis były zaplanowane w taki sposób, żeby służby się nie spostrzegły, co jest na rzeczy. Tak było do czasu. Ostatnio Michał został zmuszony do współpracy z Orlenem. Powiedział, że to przesada, że od razu wyjdzie na to, do kogo strona należy, że on nie może tego zrobić. Dostał jasną odpowiedź: albo współpraca, albo wszystko ląduje w internecie. Nie zgodził się. Ale już wtedy w jego głowie narodził się plan, plan ostatecznego rozwiązania kwestii wykopowej. Dnia 13 października 2022 roku o godzinie 7:01 do mieszkania Michała B. na Saskiej Kępie wszedł oddział antyterrorystów. Ale Michała w mieszkaniu nie było. Wiedział, jak to się skończy i dzień wcześniej zbiegł z mieszkania, obecnie stara się o azyl polityczny w jednym z krajów Unii Europejskiej (wolę nie udostępniać informacji, w jakim ze względu na to, że Służby cały czas go szukają). Jeszcze przed ucieczką Michał włączył przycisk z opóźnionym zapłonem. Wykop 2.0. Mimo tego, że wykop od czasu ucieczki należy już do PiSu, to plany jego rozwoju są kontynuowane jak wcześniej. Głównie dlatego, że nowym CEO Wykopu został Zbyszek, jeden z działaczy partyjnych, który nie umie nawet włączyć komputera. Jego pierwszym i jedynym poleceniem (od 3 miesięcy siedzi na Ibizie) było "a rubcie tak jakccieście robili tylko usuwajcie tych ludzi co to PiS i Orlena obrażajo bo nie wyczymie".


W międzyczasie Michał, żeby oczyścić swoje imię zaczął działać pod kryptonimem Rumun. W nocy wrzucał gore, porno i... pastę o serwerowni. Ze względu na typowo trollerski charakter konta, ludzie myśli, że to nieprawda. W ten sposób Michał po raz kolejny przezwyciężył służby, teraz nawet jak wypłyną materiały na niego, to nikt nie weźmie ich na poważnie.


I w końcu stało się, cały kod został napisany, strona jest gotowa. Oglądaliście Star Wars: Nowa Nadzieja i Star Wars: Łotr 1? Jeśli nie, to pokrótce opowiem. Jeden z inżynierów budujących Gwiazdę Śmierci — coś w rodzaju bomby atomowej — został zmuszony do współpracy, nie chciał pomagać w konstruowaniu takiej broni, ale zamiast się zabić, to pomógł przy jej tworzeniu, równocześnie sprawiając, że cała konstrukcja ma słaby punkt, przez który łatwo ją zniszczyć. To samo zrobił Michał. Kiedy strona została napisana i przetestowana... no właśnie, nie została przetestowana, Michał wyraźnie napisał, żeby tego nie robić, a jako że nie było nikogo, kto by tym zarządzał, to nie przetestowali XD dodam do tego, że na liście było też napisane, że "strona ma być kompletnie nieintuicyjna i nieprzejrzysta" oraz że "wykop ma się stać platformą, z której nikt normalny nie będzie chciał korzystać" XD Gdyby Pan Zbyszek raczył zajrzeć w plany rozwoju serwisu, pewnie by do niczego takiego nie doszło. Niestety Pan Zbyszek nie umie czytać i pisać.


Tak oto platforma stała się całkowicie nieużytkowa, a Michał B. niczym bohater filmu akcji klasy B odchodził w spowolnionym tempie od wybuchającego w oddali budynku, budynku, którym był Wykop.


I tutaj przychodzi część ostateczna planu - otwarcie nowej platformy. Jeszcze przed wszystkim Michał założył platformę - Hejto.pl. Postanowił, że tym razem będzie inaczej i platforma będzie działać jako ostoja wolności słowa i niezależne forum dla ludzi, zero pisów, orlenów i dziwnych współprac. Wiadome było, że po niewypale wykopu 2.0 otworzy się spore zapotrzebowanie na coś podobnego do wykopu i będzie migracja. W ten oto sposób plan dokonał się w pełnej krasie. Oczywiście w pierwszych dniach Michałowi zdarzyło się wybuchnąć i zwyzywać przegrywów XDDDDD przez co oczywiście ruch na stronie trochę się spierdolił xD ale pierwsza inba i tak musiała się zdarzyć.


Taka oto jest prawda na temat tego co się stało na Wykopie...


2005-2023 [*]


#pasta #wykop #jebacwykop #hejto #michalbialekniemajajek

3bd990ec-ff5f-417f-9458-1d31e97a5e1f
daeun

@OktawianAugust przeczytalem glosem woloszanskiego xD

Nurosen

chciałbym w to wierzyć

Zaloguj się aby komentować

Idź na zabieg usuwania zęba mądrości


Jest to bardzo bolesne więc podają ci mocne znieczulenie tzw. "Głupiego jasia"


Już po wszystkim


Budzisz się


Leżysz na krześle dentysty, zdezorientowany, próbujesz znowu zasnąć Przychodzi mame "No dobra Anon,wstawaj idziemy"


Mame i pielęgniarka trzymają Cie za ramiona i próbują przenieść do wyjśćia


Przechodzisz obok wiatraka


Myślisz że to dźwięk śmigieł helikoptera


Spytaj pielęgniarki "Czy z sierżantem wszystko w porządku?Nie widziałem go odkąd wpadliśmy w zasadzkę"


Jej twarz mówi LE COTYDOMNIEKURWAPIERDOLISZ?, ale ona stoi cicho Trzymaj ją za policzki i krzycz "GDZIE JEST SIERŻANT K⁎⁎WA?"


Patrzy niekomfortowo na twoją mame i mówi "Sierżanta tu nie ma"


Upadnij na kolana,zacznij płakać i wyć " K⁎⁎WA! DOPADLI SIERŻANTA, JEBANE SKOŚNE SK⁎⁎⁎⁎SYNY"


Mama i pielęgniarka niosą wyjącego 17 latka przez gabinet dentystyczny podczas gdy jego męczą wspomnienia z wojny na której nigdy nie walczył o człowieku którego nigdy nie znał


#pasta #heheszki

Tiritto

Wiem że pasta, ale chciałem tylko wspomnieć że usuwanie zębów mądrości wcale takie bolesne już nie jest. Miałem niedawno usuwanego (jakieś pół roku temu) i trochę w jednym momencie coś tam zabolało, ale to bardziej ból z kategorii szybkiego chwilowego ała, niż jakieś cierpienia na fotelu. W momencie gdy ja już się nastawiałem na to, że będzie zaraz coś mocniejszego i się dopiero rozkręcamy, to ku mojemu zdziwieniu dentystka mówi ze już to już po, nie ma. Nie bójcie się chodzić do dentysty myśląc że czeka was tam tylko ból i cierpienie, w porównaniu do późniejszego bólu i agonii w oczekiwaniu na wolny termin w kolejce za to że zaniedbaliście temat kiedy była pora, to tak jakby u dentysty was tylko uszczypnęli.

roadie

@Tiritto potwierdzam, nie byłem kilka lat u dentysty, w końcu mnie zaczął boleć ząb mądrości. Zbierałem odwagę chyba miesiąc żeby w końcu go usunąć, a na fotelu się okazało, że nawet nie poczułem jak go wyjęła xD

Pan_Intended

@Tiritto Samo usuwanie nie jest bolesne, gorzej jeśli ósemka głęboko siedzi, przy usuwaniu podrażnia nerw i przez 2 tygodnie musisz brać środki przeciwbólowe + czekać 2 miesiące na powrót czucia na podbródku. Ale it tak warto było mieć to po prostu z głowy

Zaloguj się aby komentować

Ja j⁎⁎ie. Primo, k⁎⁎wa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. K⁎⁎wa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. K⁎⁎wa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.


Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Za⁎⁎⁎⁎ście. Ja nie lubię kolendry. Ale k⁎⁎wa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. K⁎⁎wa. Ja j⁎⁎ie.

lubieplackijohn

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell Zamówiłem kiedyś kebsa z kolendrą. Masakra! Tego się jeść nie dało! Prawie tak samo paskudne jak kminek!

Zaloguj się aby komentować

Jeśli nieskończona liczba małp przez nieskończony czas uderzałaby losowo w klawiaturę, stworzyłyby w końcu wszystkie dzieła Szekspira.


Mało prawdopodobne? No mało. Oszacujmy sobie jakie są szanse na losowe stworzenie frazy: "To be or not to be". Mamy 27 opcji - 26 liter alfabetu łacińskiego + spację. Szansa na wylosowanie "T" wynosi 1/27. Szansa na "TO" wynosi 1/271/27=1/729. Na stworzenie całej frazy składającej się z 18 znaków szansa jest jak 1 do 5,810^25 - czyli w c⁎⁎j mało. Cały wszechświat istnieje jakieś 4*10^17 sekund - czyli losując co sekundę tysiąc pińśset 18-literowych fraz od Wielkiego Wybuchu począwszy, do tej pory nie udałoby się najprawdopodobniej stworzyć tej konkretnej frazy. A zauważcie, że ignorujemy tutaj wielkość liter, znaki przystankowe i specjalne.


To naprawdę, naprawdę mało prawdopodobne.


A jednak nieskończoność małp, która ma nieskończoność czasu poradziłaby sobie w końcu z tym zadaniem. Ba, nawet jedna małpa, która dysponuje nieskończonością da sobie z tym radę. Ten eksperyment myślowy ma nam uzmysłowić, że nieskończoność nie jest jakąś za⁎⁎⁎⁎ście wielką liczbą, która jednak da się objąć czy wyobrazić, nie jest czymś ogarnialnym - jest po prostu nieskończonością.


W tym eksperymencie przemilcza się jednak fakt, iż te małpy stworzą jednocześnie wersję Hamleta, w której każda zdanie kończy się frazą "i c⁎⁎j", a przecinki zastąpione zostają ku⁎⁎⁎mi.


"Umrzeć, k⁎⁎wa, zasnąć, k⁎⁎wa


Na tym koniec i c⁎⁎j."


Albo w której Hamlet nie trzyma w trakcie swego monologu czaszki, tylko zmumifikowanego penisa. Więcej, powstanie wersja, w której ni z tego ni z owego Ofelia wstanie zza grobu, przerwie finałowy pojedynek Hamleta, wyciągnie gumowe prącie i zacznie okładać nim po mordzie swojego ukochanego krzycząc coś w języku Suahili - a potem cały dramat pójdzie dalej normalnym trybem, jak gdyby nic takiego się nie stało.


W sumie może to zrobić nieskończoność małp albo też jeden gównoreżyser, próbujący na siłę "uwspółcześnić" klasyczny dramat.


Więcej! Jeśli małpy zaczęłyby bić jedynie w zera i jedynki, powstałby również plik .avi zawierający filmowy zapis tego zdarzenia z Łysym z Brazzers w roli Ofelii i Karolakiem w roli Hamleta. Tę nieskończoną ilość małp zaraz potem należałoby aresztować za przechowywanie nieskończonej ilości dziecięcej pornografii i filmików obrażających papieża, choć z drugiej strony - trza byłoby im wręczyć literacką, medyczną i fizyczną Nagrodę Nobla za rozwiązanie największych tajemnic wszechświata, znalezienie idealnego rozwiązania problemu głodu w Afryce i wprowadzenie pokoju na świecie.


W nieskończoności mieści się naprawdę wszystko. Powstałaby również ta pasta, w której jednak C⁎⁎J W D⁎⁎IE NA COKOLE nie byłoby żadnych dziwnych wtrętów, bądź też wszystkie literki "o" zostały zastąpione literką "v".


A jednocześnie nieskończoność jest niezwykle łatwo złapać za jaja i ograniczyć. Odpowiedzcie sobie szybko na dwa pytania:


- ile jest liczb rzeczywistych pomiędzy 1 a 2?


- ile z nich jest większa niż trzy?


Reszta jest milczeniem i c⁎⁎j.


#pasta #heheszki #filozofia #byloaledobre

4Sfor

Ale po co drążyć, jest jak jest. Rzeczywistość to fantasmagoria naćpanych umysłów. "Cały wszechświat istnieje jakieś 4*10^17 sekund" - no a kto to obliczył? Może i tyle istnieje, a może nie - nie wnikam. W zasadzie mam to gdzieś ile co istnieje, wystarczy zamknąć oczy i wyobrazić sobie podróż poza Ziemię, ot tak i zostawić ją za sobą. I co się stanie? Ano magia się stanie, wszystko co ziemskie przestanie mieć jakikolwiek znaczenie - tak, przestanie, tylko trzeba to zrobić z sercem, a nie na odwał Bo jak się zrobi na odwał, to nie zadziała i wówczas włączy się tryb krytykanta. Co ten 4Sfor bredzi, toż to jakieś kocopoły. Przykleił się zjeb do wpisu i ględzi jakieś wysrywy rodem z wpoku

To my tworzymy świat w którym żyjemy. Wiem, że to trudne, ale tak jest. Rzeczywistość jest zabawą, w którą się bawimy, a wygląda strasznie, bo mamy straszne myśli Dobry wpis, doceniam

Zaloguj się aby komentować

#pasta #biblia #klasyka


> ja, 17 lat


> w domu u kumpla, gramy w gry i gadamy


> nagle łapie mnie potrzeba żeby walnąć klocka


> to jeden z tych post-meksykańskich klocków, do których zużywasz 4 metry papieru toaletowego, a i tak nadal zostają smugi z kału


> mówię, że zaraz wracam i idę do łazienki


> zaczynam wypuszczać jelitowego Cthulu w chwili gdy moje spocone pośladki dotykają deski klozetowej


> słodziutka ulga


> sięgam po papier, widzę, że cała rolka jest zużyta


> rozglądam się, nigdzie nie ma papietu


> uwięziony na 1 piętrze bez czegokolwiek do podtarcia d⁎⁎y


> zbyt dziwnie żeby wołać teraz o pomoc


> rozglądam się za amunicją alternatywną


> 2 rzeczy


> nowe czasopismo samochodowe jego ojca


> i biblia jego mamy


> mam przed sobą ultimatum


> tatuś jest wielki, uwielbia auta i jest skłonny do agresji


> mama to typowa miła kobieta, malutka i flegmatyczna, czułaby się bardzo źle gdybym jej to zrobił


> tato mógłby skopać mi d⁎⁎ę


> no i jestem ateistą


> odrywam kilka stron ze środka starego testamentu


> Chrześcijanie i tak nie czytają tego gówna


> papier jest cienki, robią mi się ranki na odbycie


> 10 stron później, jestem czyściutki


> podciągam spodnie, gdy uderza 2 fala


> nie mam nawet czasu spłukać wody, siadam i robię swoje


> po 3ciej rundzie, siedzę przez 20 minut żeby upewnić się, że wszystko już wyszło


> w tym momencie kumpel stoi pod drzwiami i pyta czy wszystko ok


> mówię, że za chwilę wyjdę bo złapała mnie sraka


> wycieram dupsko po raz czwarty i ostatni


> zużyłem jakieś 1/4 starego testamentu


> w toalecie jest więcej papieru niż instalacja wodociągowa może zmieścić


> musze działać szybko, bo kumpel stoi pod drzwiami


> próbowałem to przepchać babką klozetową, bez rezultatu


> upewniam się, że ma jakieś antybakteryjne mydło przy zlewie


> ręce mogą zostać umyte


> podwijam rekawy i sięgam do toalety przepychając ręką zbitą papkę


> gdy jestem na kolanach zauważam całą rolkę papieru która leżała na zbiorniku z wodą


> cojakurwazrobiłem


> spłukuję toaletę łokciem, zaczyna się wylewać


> kartki pisma świętego pokryte gównem rozprzestrzeniają się po podłodze


> zdzieram wieko zbiornika desperacko próbując odłączyć tanią instalację


> zbiornik się opróżnia i zaczyna wydawać głośne odgłosy piły mechanicznej


> kumpel dobija się do drzwi i pyta co ja k⁎⁎wa robię


> w przeciągu 40 sekund, odgłosy stają się coraz głośniejsze i głębsze


> nagle ustaje


> cały czas jestem w szoku, ręce pokryte gównem opieram z przyzwyczajenia na czole


> kumpel otwiera drzwi od zewnątrz (fikuśny zamek który można przekręcić monetą) i wparowuje do środka


> patrzy na mnie i zamiera


> moje oczy są wytrzeszczone, gówno rozmazane na moich rękach i twarzy


> biblia mamy leży zapomniana na ziemi pokryta mazią z toalety


> słyszę, że jego rodzice idą na górę


> kumpel stoi i nie ma pojęcia co robić


> jego mama wchodzi i zszokowana zaczyna łkać


> "Moja prababcia dała mi tą biblię miesiąc przed tym jak zmarła na raka"


> jego tato wchodzi po kilku sekundach


> zszokowany, zauważa biblię i zaczyna się śmiać


> odwraca się, idzie w kierunku schodów i śmiejąc się mówi "masz przejebane"


> jego mama zaczyna płakac coraz mocniej


> "Dlaczego to zrobiłeś?"


> powtarza to w kółko i to bardzo histerycznie


> zaczynam płakać, ale gdy płaczę to wyglądam jak wkurwiony pawian


> jego mama myśli, że ją przedrzeźniam i wychodzi płacząc jeszcze bardziej


> odwracam się do kumpla i mówię "słuchaj, mogę to wszystko--"


> uderza mnie w twarz, łapie za kaptur i wypierdala z jego domu


> zostaję na ulicy przed domem, 1,5km od domu, bez podwózki i umazany fekaliami


> zaczynam iść w stronę domu


> chwilę później jakaś pani podjeżdza i pyta czy chcę podwózkę


> wsiadam, kobieta zaczyna jechać


> uświadamiam sobie że moje ekstrementy właśnie zasychają mi na twarzy


> ona próbuje nawiązać rozmowę


> minutę później wyczuwa odór i patrzy na mnie


> zatrzymuje się na poboczu, każe mi wypierdalać


> dochodzę do domu, przekradam się obok rodziców i biorę prychę


> próbuję dodzwonić się do kumpla żeby się wytłumaczyć, nie odbiera


> 4ta próba, odebrał i krzyknął żebym przestał dzwonić, rozłączył się


> przez kolejny tydzień zauważyłem, że sąsiedzi i koledzy z klasy dużo na mnie patrzą


> zaczynam słyszeć jakieś głupie przezwiska, "dziecko szatana", "odbytowy testament" itd


> ksywki rozprzestrzeniają się po szkole jak pożar w lesie


> młodsze dzieciaki z którymi nigdy nie gadałem podchodzą do mnie i mówią mi te przezwiska w twarz


> jedna z moich bliższych przyjaciółek która jest chrześcijanką nabrała do mnie dystansu i w końcu przestała się do mnie odzywać


> historia sięgnęła nauczycieli, parę dni później dostałem wezwanie na dywanik


> dyrektor mówi, że wyrzucają mnie za "obrzydliwą zniewagę religijnych wierzeń"


> mama i tata się dowiadują


> mama dziwnie się przy mnie zachowuje, patrzy na mnie z niesmakiem


> czuję jakby myślała, że mnie w ogóle nie zna


> mój tato mówi, że jestem jakimś pojebem i potrzebuję resocjalizacji


> 2 godziny później, rozmawia z rekrutującym do wojska i zapisuje mnie na obóz dla rekrutów


> przewinę historię do obozu


> na początku jest spoko


> pierwsze dni były trochę ciężkie ale się przyzwyczajam


> pewnego dnia dostaję paczkę od ziomka z dawnej szkoły


> były to wydrukowane zdjęcia na których jestem, przerobione tak, że wyglądam na nich jakbym wycierał dupsko biblią


> na tyle każdego zdjęcia jest jedno z tych chujowych przezwisk


> nazbyt ciekawski kolega podchodzi i mi je zabiera


> parę minut później całe baraczki wymieniają się fotami i się śmieją a ja bezradny siedzę na łóżku i udaję, że czytam książkę


> jeden z nich obczaja moich znajomych na facebooku i pyta jednego z nich o całą historię


> jakiś czas później, zauważam że jeden z rekrutów patrzy na mnie bardzo dużo


> dowiaduję się, że pochodzi on z ultra-konserwatywnej rodziny i nienawidzi mnie za to co zrobiłem


> wpada na mnie jakiś czas później i próbuję nawiązać rozmowę


> gdy nikt nas nie słyszał, powiedział mi, że gdybyśmy byli na froncie to dostałbym od niego kulkę, a on powiedziałby ,że to ciapaki mnie kropnęły


> 2 dni później rozpoczynamy treningi z ostrą amunicją


> wstaję rano, idę do łazienki


> zauważam, że wszyscy się na mnie gapią


> idę się wysrać, dostrzegam, że nie ma w ogóle papieru, a w kabinie jest jedynie biblia


> zaczynam się drzeć, w odpowiedzi dostaję śmiech


> wszyscy idą na trening, zostawiają mnie tam


> wkurwiam się, zaczynam drzeć kartki z tego sk⁎⁎⁎⁎syna i podcieram się nimi jakby nie było jutra


> mój odbyt krwawi


> krew kapie wszędzie, nie mogę założyć nawet munduru żeby go nie poplamić


> odrywam kupkę kartek, zwijam je i wsadzam sobie w szczelinę jak paróweczkę w hotdoga


> dopełniam dzieło jeszcze paroma kartkami robiąc sobie w gaciach prowizoryczną pieluszkę


> zakładam mundur


> jak chodzę to słychać gniecione kartki


> czuję się upokorzony i wiem, że spóźnię się na trening


> wychodząc mam nadzieję, że zaczniemy od strzelania


> okazuje się, że najpierw będziemy maszerować w formacji zanim będziemy strzelać


> maszerujemy 10 minut, sierżant słyszy szelest kartek


> każe nam się zatrzymać i pyta kto ma przy sobie gazetę


> rekruci na mnie patrzą


> sierżant każe mi truchtać w miejscu


> głośne szelesty


> pyta co to za dźwięk


> krtań mi się zamyka, nie moge odpowiedzieć


> sierzant rozkazuje mi ściągnąć spodnie


> moja pielucha widzi światło dzienne


> sierżant klnie pod nosem i każe mi przebiegnąć 200 okrążeń wokół obozu


> nie mam wyjście, zaczynam


> pół godziny później biegnę przez mniej widoczną część obozu


> nikt inny jak pan Jezusowy Mściciel, który mówił, że zabiłby mnie na polu bitwy wyskakuje zza krzaka


> w jednej ręce dzierży butelkę Jacka Danielsa, w drugiej pistolet


> uderza mnie w twarz butelką i strzela mi w stopę


> wylewa zawartość butelki na moją twarz gdy ja krzyczę z bólu


> ucieka


> sierżant znajduje mnie leżącego i wykrwawiającego się jakiś czas później


> incydent zostaje odnotowany i jest wszczęte dochodzenie


> okazuje się że Jezusowy chłopiec sprzedał im jakąś historię wyssaną z palca


> mówi, że szkalowałem go na tle religijnym i poniżyłem go podcierając się jego biblią


> zostaję wypierdolony z obozu za religijną nietolerancję, picie i lekkomyślność


> wracam do domu


> tato jest mną zawiedziony a mama się nie odzywa


> zaczynam wysyłać CV


> moje nazwisko i historia się rozprzestrzeniła po mieście i żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć


> miesiąc później tato myśli, że jestem żulem i nie szukałem pracy


> wywala mnie z domu


> zostaję bezdomny


> to był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu, ale od teraz się polepsza


> zostałem włóczęgą na 2 lata


> dostawałem jedzenie z programów pomocy dla bezdomnych za dnia


> gdy byłem głodny w nocy, szukałem resztek w śmietnikach


> pierwsza zima, spotkałem i zaprzyjaźniłem się z 2 innymi włóczęgami


> jeden z nich przedstawił się jako Drżący, drugi jako Adam


> Drżący ma taką ksywkę, bo pił tyle, że spierdoliły się jego funkcje motoryczne


> dziewczyna Adama przedawkowała heroinę 3 miesiące wcześniej


> spotkałem ich pod mostem na obrzeżach miasta


> włóczyliśmy się razem i dotrzymywaliśmy sobie towarzystwa


> jednej nocy budzi mnie dziwny odgłos


> zobaczyłem, że ssają oni sobie wzajemnie k⁎⁎⁎sy


> niemitooceniać


> idę dalej spać


> miesiąc później, próbowali mnie zabić


> Adam, Drżący i ja szliśmy przez miasto


> zobaczyłem na ulicy banknot 50zł


> podnoszę go


> kumple żule zgodnie myślą o alkoholu


> żądam, żeby kupić jakieś żarcie bo dawno nic nie jadłem ale Drżący to alkoholik


> chce kupić jak najwięcej tanich winiaczy na ile pozwoli mu to 5 dych


> "pi⁎⁎⁎ol się, ja to znalazłem"


> Adam rzuca się na mnie z nożyczkami


> nie spodziewałem się


> dźga mnie w nogę dwa razy, bierze hajs


> pierdolone pedały uciekają


> nigdy więcej ich nie widzę


> 3 dni później dostaje gorączki od infekcji


> zalegam na czyimś podjeździe


> posoka z ran przemokła już dawno przez moje dżinsy


> policjant zatrzymuje się, każe mi wstać i sobie iść


> próbuję wstać, noga boli za bardzo


> policjant wysiada, podnosi mnie na nogi


> krzyczy "ruszaj się"


> popycha mnie do przodu, łapię się za nogę bo tak ku⁎⁎⁎⁎ko boli


> rano się otwierają i znów zaczynają krwawić


> policjant w końcu dostrzega mój stan


> zabiera mnie do schroniska dla bezdomnych w mieście 20km dalej


> nic nie mówi przez całą drogę


> w schronisku ładniusia czerwonowłosa podchodzi z apteczką i pudełkiem z gumowymi rękawiczkami


> wygląda jakby mi współczuła


> po raz pierwszy jestem traktowany jak człowiek przez kobietę od dłuższego czasu


> dostaję erekcji, przebija mi przez bokserki


> ona to dostrzega, wyraz obrzydzenia przyozdabia jej twarz


> czuję się źle i przepraszam


> ona nerwowo się śmieje i opatrza moje rany


> daje mi pudełko z antybiotykami


> mówi, że nie można się tym sćpać i jest warte pare złotych


> tymi słowami skończyło się traktowanie mnie jak człowieka


> po paru dniach rany się goją


> schronisko daje mi kopa i wracam do szwędania się


> parę miesięcy później


> kolejna zima


> krążę po jakimś nowym mieście, jest 1 nad ranem


> drogi są puste


> znajduję zimową kurtkę mojego rozmiaru w pojemniku PCK


> idę dalej i widzę panią przy rogu


> wiem, że jest k⁎⁎wą ale ona praktycznie nic na sobie nie ma


> jest zimno, ona się trzęsie


> podbijam i mówię "cześć"


> pyta czy mam pieniądze, mówię, że nie


> każe mi spierdalać, brzmi zmęczona


> oferuję jej kurtkę, patrzy na mnie dziwnie przez kilka sekund


> mówi, że nie może się zakrywać w pracy


> dziękuje mi i się uśmiecha


> nie wygląda tak ku⁎⁎⁎⁎ko jak inne k⁎⁎wy


> jest trochę zużyta ale widać iskierkę godności


> zostałem i trochę z nią pogadałem


> opędzam jej myśli od zimna


> około 3 nad ranem brudny kombiak podjeżdża


> wielki koleś woła do auta Izę


> jej imię to Iza


> gościu patrzy na mnie i pyta czy jestem klientem


> mówię, że nie, on każe mi spierdalać


> gdy odchodzę, on zaczyna ją bić i pytać kim jestem


> wrzuca ją do auta


> myślę o niej cały kolejny dzień


> następnej nocy, przychodzę w to samo miejsce i ona tam była


> miałą podbite oko i liczyła na szybko banknoty


> podchodzę a ona mówi, że jej alfons nas pokroi jesli znów nas razem zobaczy


> mówię, że tylko przechodzę


> siadam za pudełkiem w alejce tak, że mnie nie widać


> gadamy całą noc pomiędzy klientami


> jest już prawie 3cia i każe mi się zmywać


> robię to, co każe i sytuacja powtarza się przez miesiąc


> formujemy swego rodzaju więź, jesteśmy przyjaciółmi


> włóczęga i prostytutka


> ona sobie żartuje, że powinni zrobić taki program w telewizji


> pewnego dnia jej alfons podjeżdża kombiakiem parę godzin wcześniej


> przyciska mnie do ściany i mierzy we mnie spluwą


> spokojnie pyta kim jestem


> odpowiadam, że tylko włóczęgą i że jestem przyjacielem Izy


> dwóch jego kumpli wysiada z auta i przetrzepują mnie szukając pieniędzy


> nie ma żadych


> rzuca mnie na ziemie, kopie mnie i każe mi spierdalać


> mówi, że psuję mu produkt, cokolwiek to znaczy


> oznajmia, że jeśli jeszcze raz mnie tu zobaczy to mnie zastrzeli


> następnej nocy wpadłem do Izy tylko na 20 sekund


> pożegnałem się i odszedłem


> już nigdy jej nie zobaczyłem


> tydzień później jestem na skraju miasta jedząc puszkę tuńczyka


> widzę kombiaka podjeżdżającego do mnie


> wbiegam w alejkę a on zatrzymuje auto


> słyszę, że goni mnie parę osób


> doganiają mnie i mnie przewracają


> alfonsik na mnie patrzy i oddycha ciężko


> wyciaga gnata i siada na skrzynce


> zapala szluga i uspokaja oddech


> kontakt wzrokowy nieprzerwany


> w końcu przemawia


> "Iza to jedyny powód dla którego Cię dziś nie zabiję"


> okazuje się, że nazmyślała sporo rzeczy tylko po to, żeby jej alfons mnie nie zabił


> w tych rzeczach była informacja, że jestem zaawansowanym przemytnikiem szukającym pracy


> mówię, że przez cały ten miesiąc przychodziłem z nią gadać i jestem taki sprytny


> zamieram, gdy on proponuje mi zarobienie 5 koła


> oczywiście że tak


> daje mi teczkę zawiniętą w folię bąbelkową i każe mi ją zanieść na drugą stronę miasta


> mówi, że zabije mnie na miejscu jeśli odmówię


> oczywiście zgadzam się


> on mówi, że zabije Izę jeśli tego nie zrobię


> przytakuję i mówię, że to zrobię


> daje mi złożoną serwetkę z adresem i napisem "Żółty garbus"


> idę


> docieram do adresu i 2 skośnych siedzi w garbusie


> podbijam do okna


> jeden mnie zauważa, wyciąga spluwę


> wyciągam powoli teczkę


> okno się opuszcza


> daję mu paczkę i odchodzę


> parę ulic dalej słyszę pisk opon i krzyki


> garbus jedzie prosto na mnie


> pasażer celuje we mnie pistoletem


> rzucam się na ziemie i czołgam do rowu


> po chwili ich gubię


> przechodzę przez most nad rzeką, będę się chować aż znikną całkowicie


> w połowie mostu garbus nadjeżdża


> próbuję uciekać, dostaję kulkę w nogę


> auto się zatrzymuje, azjata wysiada


> nikogo nie ma w pobliżu


> łapie mnie za kołnierz


> wrzuca mnie do wody


> pamiętam jak płynąłem w dół z prądem wody prosto w dzicz otaczającą zurbanizowane miasto


> desperacko próbuję zostać na powierzchni


> zmęczyłem się i zasłabłem, straciłem czucie w rękach i nogach obijając się o kamienie


> ostatnia rzecz jaką widziałem to kropka światła przy brzegu


> budzę się


> jestem przykryty czarnym kocem i leżę obok ogniska


> wstaję, moje znoszone ciuchy wiszą na patyku i schną


> rozglądam się, dostrzegam tipi pod kasztanowcem


> pierdolony indianin stoi i pali trawę


> wstaję, a on mówi, żebym lezał i się ogrzał lub umrę


> kładę się i zasypiam z wycieńczenia


> parę sekund później on mną potrząsa i mnie budzi


> mówi, że to niebezpieczne spać gdy jest tak zimno


> okazuje się, że indianin, łysiejący w okolicach 40ki ma na imię Hektor


> mówi, że on jest właśnie w spirytualnej drodze do Częstochowy


> jest jakimś przodkiem Nawaho i chce spotkać dusze swoich krewnych w każdym świętym miejscu na świecie, a miał tu rodzinę czy coś


> pyta czy chcę dołączyć


> mówię, że spoko, darmowa trawa


> spędzamy kolejne miesiące idąc z buta do Częstochowy prosto z północy


> dogadujemy się, nauczył mnie łowić i polować i dbać o siebie w dziczy


> nauczył mnie wytwarzać swoje własne ciuchy i zasoby z darów natury


> podrózując jakąś puszczą, pyta czy chciałbym spirytualego przebudzenia od jego ludzi


> myślę, że nic mi nie szkodzi


> obydwoje jesteśmy najarani jakimś dziwnym gównem, nazywał to "pejotl" czy cos takiego i mógłbym przysiąc, że widziałem dźwięki


> czas i przestrzeń przewlekają się przez siebie


> widzę świątynię zbudowaną z gałek ocznych


> lis trąca mój bark i wbiega do środka


> idę za nim


> mijam figurę człowieka stworzoną z wody


> na podeście, na samym środku świątyni jest rolka papieu toaletowego


> mój umysł wpadł w tą dziwną, percepcyjną pętlę


> dziwny moment olśnienia w tej całej irracjonalności wokół mnie


> w tej chwili uświadamiam sobie dziwaczną naturę życia


> spirale ciągów wydarzeń, zapoczątkowane brakującą rolką papieru


> to jest niedorzecze


> jaram jakiś pejotl z uzależnionym od narkotyków indianinem przez rolkę papieru


> co się k⁎⁎wa stało


> reszta fazy to jakieś oceany i rozmazane obrazy


> zapomniałem o swoim olśnieniu gdy faza minęła


> następnego dnia docieramy do Częstochowy


> wcześniej był tam indiański rezerwat ale Hektor spodziewał się czegoś innego


> chciał natury i mistycyzmu ale wszystko teraz poszło do przodu


> w rezerwacie były obrazy Nawaho, jedzenie, historie, ale były tam też kablówka, internet i kanalizacja


> był zawiedziony ale i tak szczęśliwy


> mówi mi "jeśli chcesz gonić marzenia, musisz być przygotowany na rozczarowanie"


> ludzie w rezerwacie są spoko


> pozwalają nam zostać


> dostaję pracę, call center


> zaczynam studiować informatykę przez internet


> zdaję liczne certyfikaty


> dostaję robotę w firmie komputerowej, 40 tysi rocznie na start


> podczas pobytu w rezerwacie przykułem uwagę pewnej dziewczyny w moim wieku


> ma na imię Marisa


> odłożyłem trochę kasy, czas wyjechać


> ofiarowałem parę tysi dla rezerwatu w ramach podziękowania


> zabookowałem bilet do domu, gdzie ja i Marisa mieliśmy razem mieszkać


> cieszę się na spotkanie z rodzicami


> planuję wizytę niespodziankę


> patrzę przez okno, widząc cały mój kraj pod sobą


> czyste niebo


> pamiętam jak przemierzałem na piechotę przez te wszystkie drogi


> szczęśliwy i zdumiony, jak wszystko wyszło na prostą


> wprowadzamy się do mieszkania


> fryzjer, ciuchy, odpierdalam się jak nigdy


> idę do starego domu rodzinnego


> mama otwiera drzwi, patrzy na mnie przez kilka sekund


> mdleje


> gdy do siebie dochodzi, płacze i mnie przytula


> mój tato nie mógł uwierzyć, że jestem spowrotem


> po raz pierwszy w życiu widziałem, jak uronił łzy


> milion przeprosin i wymówek


> powiedział, że parę dni po tym jak mnie wywalił, zmienił zdanie


> nie mógł mnie znaleźć


> 2 lata później, myślał, że nie żyję


> jeden z najszczęśliwszych momentów życia


> kolejny z takich szczęśliwszych miałem 3 tygodnie później w pracy


> naprawiałem właśnie komputery


> zauważyłem, że jeden z nich ma karteczkę "zepsuta pamięć RAM" a właścicielem jest mój stary kumpel u którego cała akcja się zaczęła


> wymieniam RAM, włączam peceta


> przypominam sobie że przez tego skurwiela dostałem z 2 kulki i byłem dźgany nożyczkami


> ściągam na jego komputer w pizdu dziecięcej pornografii, bestialstwa i innego zdeprawowania


> chowam folder, wyłączam kompa i pakuję


> szperam trochę w necie i okazuje się, że kumpel jest ministrem w lokalnym kościele


> dzwonię do właścicieli kościoła informując o tym, co znalazłem na jego komputerze


> następnego dnia widzę jego zdjęcia w gazecie


> idzie do więzienia, wyjebali go z kościoła a jego żona i dzieci go zostawiają


> dzieci idą do psychologa żeby zobaczyć czy je dotykał


> jego życie się psuje


> on nigdy nie dowiaduje się, kto go właściwie wrobił, program ochrony świadków


> natura zycia zatacza pełen okrąg, dziwko

mike-litoris

@szybki-zuk jakie to jest złoto, oczekuję ekranizacji. stary wędkarz przy tym to fraszka.

jednak czuję niedosyt, zakończenie moglo być dłuższe...

Zaloguj się aby komentować

hejterzy co się odjebało to ja nawet nie. typowy don spierdon lewer 20 here xD polska Z, mieszkam z mame, lurkuje, oglądam sobie chińskie bajki ;3 i nikomu swoją żałosna egzystencja nie przeszkadzam ale dzisiaj chyba planety ustawily się przeciwko mnie xD


wszystkich świętych czyli doroczne święto wychodzenia z piwnicy xD razem z mame i tate mieliśmy wyjść z dome o 9 żeby zdążyć przed wszystkimi


sugerowanie, że to działa


Nastawilem sobie budzik na 8 coby spokojnie się przygotować ale nie zadzwonił, więc mame obudziła mnie o 8:48


sebuniu wstawaj bo na smętasz jedziemy xD


czym zaburzyla moja poranną rutynę, ale o tym później. założyłem byle co żeby być gotowym szybko bo tate słabe nerwy i już zaczynał się wkurwiać


SEBEK KUWRA CZO SIĘ TAK GRZEBIESZ JA MUSZE LANOSA ZAPARKOWACZ BLISKO BO NIE BEDZIEMY PRZECIEZ JAK TE FRAJERY AUTOBUSEM JECHACZ


enjoy twoje szukanie miejsca przez godzinę zamiast raz w roku pojechać tym je⁎⁎⁎ym autobusem. więc dumnie w dresach EWERLAST xD anone gotowy, jedziemy. oczywiście miejsca nie ma, ojczec wąsem kręci z niezadowolenia, tak bardzo rozjebany xD pokrzyczal trochę na wszystkich dookoła i w końcu jest miejsce. na grobach typowo


ten żółty trochę w lewo


DEJ GRAŻYNA JA TO ODPALE xD


anon pomodliles się?


ale ten duży to do wujka mirka czo


na szczęście nie spotkaliśmy nikogo z rodziny i już myślałem, że jestem na prostej drodze do swojej ukochanej piwniczy ale nie, k⁎⁎wa, nie może być tak łatwo otóż tate miał w pracy kolegę heńka, któremu to parę miesięcy temu spadło się z rowerka. postanowili pójść jeszcze na jego grób. czułem że coś się świeci ale przecież mądry anon po szkodzie xD


docieramy na grób heńka a tam stoi inny hehe kolega z pracy, nazwijmy go mariusz, taki facet który mógłby zagrać zula bez charakteryzacji, ryj tak bardzo rozjebany naftą, zawsze szluge w łapie. ale ale, czo ja widzam xD mariusz, żona i do tego córka. anuncjo. co to była za loszka, 10/10, taka cicha myszka, idealna dla anonka, szanowałbym motzno ;3 oczywiście ja erise, ryj -3/10, nigdy się nawet nie całowałem xD podeszlismy i oczywiście


ooo grazynko ile my się nie widzialysmy xD


oj bozenko to już z rok będzie, jak ten czas leci xD


ale masz przystojnego syna, ale wyrósł, a taki malutki był xD


ale z twojej córci to już się młoda kobietka zrobiła xD anon przedstaw się koleżance


popar dał mi siłę i coś tam wykrztusilem xD typu hehe no cześć seba jestem hehe no cześć karolina (idealne imię, moje serce topnieje ;3) i znowu mamełe


ale ten heniu to za szybko odszedł, za szybko


za szybko no ale co zrobisz takie życie że bozia tych dobrych nam młodo zabiera xD


ojciec w tym czasie wykładał mariuszowi dlaczego przerobienie lanosa w LPG to najlepszy interes jaki w życiu xD typu że koncerny szamochodowe oszukujo wszystkich w zmowie z amerykanami i że powinni w każdym samochodzie montować fabrycznie LPG xD tyle oszczednosci, taki wygryw xD ja próbuję milczeć tak żeby było jak najmniej niezręcznie, coś tam przy grobie przestawiam inb4 porozmawiaj z loszka, w swoim życiu rozmawiałem z kobieta może 3 razy, ostatnio w licbazie ;_; oczywiście za każdym z tych 3 razów byłem obsrany jak bohatyr narodowy lesław wełensa na przesłuchaniu USB xD potem zaczęła się żenada.


sebuleczku może chcesz kanapkę? twoja ulubiona z pastą jajeczna


okurwamojatfasz.raw


super pomysł k⁎⁎wo, masz społecznie upośledzonego syna to jeszcze go trzeba upokorzyc przy obcej piękności ;; mame zawsze robi kanapki, nawet k⁎⁎wa jak jedziemy po zakupy i zawsze musi je wyciągać przy ludziach i wciskać mi na siłę ;_;


mame daj spokój, nie jestem glodny


karolina lekko się zaśmiała pod nosem, myślałem że zapadne się pod ziemię, sytuację pogorszyła jeszcze żona mariusza


oj seba ty to masz szczęście z taką mama, teraz to musisz sobie znaleźć żonkę co tak o ciebie zadba hehe


hehe a nasza karolinka robi pyszniutkie kanapeczki


niewiecorobiczzaba.html, udalem ze sie smieje mimo tego że nogi aż się podemna uginaly ;_; myślałem że to już koniec cierpień mi ale spierdolince przeciez zawsze wiatr w oczy i c⁎⁎j na pape ;_;


sebastian weź tam z karolinka zapalcze znicze, karolinka była w liceum plastycznym i teraz idzie na asp, W WARSZAWIE, na pewno jakoś ładnie to wszystko ustawi xD


to polactwo


magazyn pół etatu here, zero perspektyw, nuklearny przegryw


loszka ma w swojej ślicznej zgrabnej rączce siatkę że zniczami


wyjmuje jednego


anon masz ogień?


japierdoleonadomniemowi


podałem jej zapalniczke z wizerunkiem Największego Polaka Papieża Polskiego Janusza Pawlacza xD sprawdziła czy działa i TO się stało


ona chce postawić ten znicz na nagrobku


ona się schyla


ona wypina swoją idealna pupinkę w ciasnych, czarnych dzinsach


ten widok


pape twoje dzieło stworzenia napawa mnie dzisiaj radościo xD


tutaj wrócę się na chwilę do początku mojej opowieści, wspomniałem o mojej porannej rutynie. co robi każdy szanujący się spierdolinek przegryw jak wstanie rano? otóż to, fap! wypracowalem sobie idealny system fapu, tj. walę rano na kiblu po porannej kupie, potem po obiedzie i przed snem (wtedy moge spust w majty bo je zmieniam, to moja ulubiona cześć dnia ;3). jeśli ominie mnie któryś zaplanowany fap to mój kutacz się o niego upomina. i to też się stało.


KOSCIEJ. NIE K⁎⁎WA JAKIS DELIKATNY WZWODZIK TYLKO HARDY KOSCIEJ (oczywiście mam małego ale jednak jak stanie to te 10cm wystaje) . MAŁO TEGO, W DZINSACH TO AŻ TAK NIE WIDAĆ ALE PRZECIEZ RANO ZALOZYLEM DRESY EWERLAST ;; Trzeba szybko demydż kontrol xD czo tu zrobić żeby zamaskowac garbe w kroczu xD no to jakoś tam złożyłem ręce i zacząłem się modlić xD


pape uwolnij nas od grzechów i rozmiękcz koscieja mego xD


karolinka ;3 zdążyła już ustawić wszystkie znicze i patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby tego wszystkiego było mało to mame do mnie


anon my tu sobie jeszcze pogadamy, weź wiaderko idź po wodę to kwiatki podlejesz


musze przejsc obok loszki a mam koscieja


k⁎⁎we. szybko odwrocilem się od loszki wziąłem wiaderko i tak trochę bokiem przecisnalem się między grobami. myślałem że kosciej ustąpi ale przed oczami ciągle miałem pupkę karoliny i wtedy wpadłem na genialny pomysł: stanę sobie przy jakimś drzewku i fapne dyskretnie w spodniach (a dodam, że umiem sfapac w 30 sekund) i będę miał spokój. ciąg zdarzeń który nastąpił przerosl moje najgorsze koszmary


stoisz pod drzewem na cmentarzu i fapiesz


jak ja sie tu znalazłem xD


k⁎⁎we bozia patrzy xD


k⁎⁎we gdzie spust, nie ma chusteczki


w majty xD


tuż przed końcem przymykasz lekko oczy i przypominasz sobie widok sprzed paru minut


sążny spust prosto w cottonworld, uczucie tak bardzo pieniądz


czuje dobrze rzaba


odwracasz sie


karolina stoi 5 metrow dalej


jej mina taka rozjebana


chyba stała tam od przynajmniej kilkunastu sekund


przypominasz sobie ze masz na sobie dresy a nie dzinsy


w kroczu tak bardzo plama spermy wielkości połowy dłoni


ona łamiącym się głosem mówi że długo nie wracałes i kazali jej sprawdzić czy wszystko ok


tak bardzo widzi twoja plame


tak bardzo wie co robiles


tak bardzo widziała jak fapiesz


tak bardzo zdegustowana


czo robicz


hehe no kurde blaszka wodą się oblałem hehe xD chcialem troche wyschnąć zanim wrócę xD


widzisz, że ci nie wierzy


wracacie do rodziców w milczeniu


ona mówi coś jej mame na ucho, zegnają się szybko i od razu spierdalaja


wszyscy widzo jej minę i twoja plamę i wiedzo i ty wiesz ze wiedzo


po powrocie do domu mame siada z toba i tłumaczy że to normalne że masz popedy xD że każdy chłopiec tak ma i czasem musi sobie ulżyć xD tylko lepiej by było żebyś nie robił tego w takich miejscach i ogolnie przy ludziach xD


MAME JA MAM 20 LAT


chce ci sie plakac nas swoim zyciem


i tak zalicz wieczorny fap w majty


płacz przez całą noc


przelknij tą żenade i upokorzenie, wróć do swojego żałosnego życia


absolutny brak profitu


#heheszki #pasta #byloaledobre

Zaloguj się aby komentować

wchodzi cejrowski do murzyna


-DZIEŃ DOBRY


-DZIEŃ DOBRY K⁎⁎WA PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?


-DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE


-NO DAJ


-PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST MURZYN


-HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD


-DOBRA IDZIEMY DALEJ


- O! A TU MAMY ŚCIANĘ. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO ŚCIANY POLSKICH DOMÓW? GRUBE, SOLIDNE CEGLANE.


- A TU ŚCIANA Z GUWNA. SRAJĄ DO WIADRA, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z WIOSKI DO JEDNEGO I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, RĘKAMI TO NABIERAJĄ, MIESZAJĄ ZE SŁOMĄ I, UWAGA STOPIEŃ, I LEPIĄ ŚCIANY.


- I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W BUDOWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A W POLSCE? NO W POLSCE JAK W LESIE.


a wojciechowska, k⁎⁎wa


-chlip chlip ta Kobieta ma tak ciężko


-j⁎⁎⁎na patriarchalna Afryka


-ehhh tak by sobie chciała chodzić na disco i dawać d⁎⁎y


-a nie może


-dajcie wzruszającą muzykę


-trzymaj się mbubu


-będę do ciebie pisać


-kocham cię ehhh


#pasta #heheszki

7127f17d-036f-42e5-ae0a-29a517cee28f

Zaloguj się aby komentować

#pasta #wegry #klasyka


https://copypasta.pl/pasta/1045/Pasta-o-leczo


Bądź mną, Anon lvl 28. Odkąd pamiętam mój stary był fanatykiem leczo. Odkąd k⁎⁎wa pamiętam tylko to gotował. Zaczęło się niewinnie, jakoś za komuny jak pojechali z matką i starszym bratem na Węgry. Tak mu k⁎⁎wa posmakowało, że za⁎⁎⁎ał cały garnek miejscowemu Makłowiczowi i wpierdolił razem z matką i bratem do malucha, po czym zaczął spierdalać. Do dziś matka opowiada jak w bananem na ryju wpierdalał chochla za chochlą aż sraki dostał. K⁎⁎wa, komuna jak c⁎⁎j, stacji nie ma i co kawałek zatrzymywał się w krzakach i srał na pomarańczowo. Ale wpierdalał bez opamiętania aż się skończyło. Wy⁎⁎⁎ał ten garnek i mówi: „Grażyna, jutro robimy leczo na obiad!” Stara panika w oczach, brat zaczął płakać. Po powrocie do domu polazł na rynek w poszukiwaniu papryki. C⁎⁎j nakupował ze 30 kilo, przytargał kocioł do weków i wstawił na gazówkę. Jaki był wkurwiony, bo akurat remont instalacji w bloku mieliśmy! Pobiegł do monterów i zaczął ich napierdalać chochlą, aż go milicja na 24 zamknęła. Teraz k⁎⁎wa wszem i wobec opowiada jak on to za komuny nie siedział za wolność kraju. C⁎⁎ja prawda. Siedział za leczo. J⁎⁎⁎ny teraz potrafi stać nad garem cztery godziny i wysyłać mnie dwa razy dziennie po paprykę do sklepu, bo sam za zakaz wstępu. Ekspedientka na mój widok wypierdala z magazynu bez słowa worek z papryką. Tachaj to k⁎⁎wa na trzecie piętro bez windy. Raz chciałem się wykąpać to k⁎⁎wa „Nie teraz k⁎⁎wa, bo się papryka moczy!”. Noszkurwa, żeby we własnym domu nie można się było umyć! J⁎⁎⁎ny potrafi stać nad garem i do siebie gadać „Ale bym sobie leczo zjadł!”. Potrafi za⁎⁎⁎ać cały zamrażalnik tym gównem. Za dzieciaka na wielkanoc kazał nam iść szukać prezentów od zajączka pod blokiem i k⁎⁎wa co znalazłem pod krzakiem? Słoik leczo k⁎⁎wa! Super k⁎⁎wa prezent. Pomijam fakt, że słoik był ciepły, a stary mi go za⁎⁎⁎ał i wpierdolił na śniadanie. Z resztą on nic innego nie wpierdala. Kiedyś chciałem sobie lody zeżreć. Stary oczywiście maczał w tym palce i zrobił lody z leczo! K⁎⁎wa, wyobraźcie sobie leczo na patyku! Raz przejebał z solą i pieprzem, bo mu opakowanie do gara wpadło. I tak to k⁎⁎wa zeżarł. 15 litrów w dwa dni, czaicie?! Żarł i srał leczo. Brat mu powiedział, żeby sobie rurę z d⁎⁎y do mordy zamontował, bo się wkurwił na niego. Ojciec okładał go workiem z papryką, a potem lamentował że 20 kilo do wyjebania przez niego! Wigilia, święta, stypy tylko k⁎⁎wa leczo na obiad! Goście już do nas nie przychodzą, bo kto to k⁎⁎wa będzie wódkę leczo zagryzał. Raz w Krakowie na wycieczce ze starymi chciałem iść do makdonalda, to on „gdzie te k⁎⁎wa chemje będziesz żarł, tatuś nagotował dobre jedzonko” i zdejmuje termos wojskowy z pleców na środku Rynku. Matka w torbie na szczęście dwa bochenki chleba miała przygotowane na tę okazję. Siara przed kolegami, bo jak mnie w podbazie na wycieczkę do Biskupina wysyłali, to stary przytargał przyczepkę z beczka od kapusty kiszonej pełnej oczywiście k⁎⁎wa leczo! „Zjedz sobie, bo cały dzień będziecie chodzili!” Potrafi całego świniaka wjebać zamiast kiełbasy do tego chujstwa. Bo niby taniej. A właśnie, kupił sobie kocioł elektryczny na 500 litrów i wstawił do suszarni w bloku. Administracja już olewa sąsiadów, że ma go stamtąd wy⁎⁎⁎ać. Poddali się po 70 wezwaniu. Teraz zamawia paprykę z gospodarstwa. Hurtowo. Matka płacze, że przez to jego leczo nie ma na nic innego kasy. Więc wymyślił, że zrobi bar w którym będzie leczo tylko. Na gęsto, na rzadko, na srako i owako!


Ojciec jak tylko mógł kombinował kasę na nowy interes. Po wizycie w kilku bankach, w których z resztą stwierdzili, że jest niedojebany mózgowo siedział przez tydzień wkurwiony i kminił. Tak k⁎⁎wa kminił, że w sobotę o 4 nad ranem wy⁎⁎⁎ał z zaanektowanej suszarni krzycząc coś o Węgrach. A właśnie, w suszarni odcięli mu prąd po pół roku, więc tylko teraz przesiadywał tam i przytulał kocioł. Znowu gotował w domu nakurwiając rachunek za gaz. Strasznie bóldupił jak te z administracji nic nie rozumiejo i tylko żerujo na czynszach. W sumie k⁎⁎wy mogły mu ten prąd zostawić, bo znowu cała chałupa j⁎⁎ie. Wrócił do domu z furią w oczach, że k⁎⁎wy nie chciały mu biletu sprzedać na polskiego busa z bagażem w postaci kotła 500 litrów! W końcu u wujka, który w budowlance robi wyżebrał busa, którym to na Węgry pojedzie. Napierdalał o swojej wizji interesu cały k⁎⁎wa dzień napierdalając nożem papryki w łazience naprzemian stojąc w kuchni przy garze. Machał w nim jak k⁎⁎wa na speedzie! Aż mu się oczy świeciły. Następnego dnia podjechał wujas, a ten mu k⁎⁎wa kazał wpierdolić ten kocioł na pakę. Strasznie się pożarli, bo chciał jeszcze od niego na paliwo wyżebrać. Cebula mocno. Zaczęli się napierdalać w tej suszarni, aż matka musiała ich rozdzielić. Stary z limem pod okiem zwiesił pizde i lamentował. Wujas zabrał busa i tyle go widzieliśmy. Skłócony jest strasznie z ojcem. W sumie mu się nie dziwie. Stary wjebał na uspokojenie cały gar, oczywiście nie przemieszanego leczo, które od spodu się zdążyło przypalić. Darł przy tym p⁎⁎dę na nas, że nie pilnowaliśmy. J⁎⁎ie mnie to. Tym razem uderzył do jakiegoś kolegi z pracy, ale ten tylko miał osobówkę. Kurwił ojciec, ale c⁎⁎j, załadował gar 15 litrów do bagażnika i pojechali. Było pięć dni spokoju w domu. Wrócił zajeżdżając pod dom jakąś ciężarówką z jakimś sprzętem i krzyczał „Grażyna, zwalniam się z roboty! Znalazłem k⁎⁎wa inwestora na Węgrzech!”. K⁎⁎wa, tego już było za wiele. Z ciężarówki wysiadł jakiś koleś w wieku ojca i zaczął napierdalać jakieś byszy ryszy kysze leczo eżgdar. Za c⁎⁎ja nie wiedziałem o co mu chodzi. Stary też nie, ale cieszył się jak dziecko. Podobno na wyjeździe molestował jakiegos tłumacza, który mając go dość zgodził się na tłumaczenie rozmowy o interesie. Po tygodniu ponownego gotowania i wpierdalania leczo kupili przy wylotówce z miasta jakąś ruderę do remontu. Stary podniecony na maksa spuszczał się nad wizją zarobienia kokosów na leczo. C⁎⁎j, niech mu się wiedzie. Ja miałem tego dość i podjąłem decyzję o wyprowadzce. Matka wkurwiona na mnie, stary jeszcze bardziej, bo kto mu k⁎⁎wa będzie pomagał. Kazałem mu spierdalać i zatrudnić kogoś. Po remoncie ruszyli. Na początku napierdalał od rana do nocy przy tym swoim kotle 500 litrów i sprzedawał, ale nie wyrabiał. Jaki wkurwiony był, że musiał zatrudnić osobę do pomocy. Biedny człowiek, nie wiedział na co się pisze. Co rusz k⁎⁎wa zjebe od starego dostawał, że źle gotujo to leczo, że on inaczej, że c⁎⁎j go jasny strzeli. W międzyczasie zdążyłem się wyprowadzić 50km od domu. Ale to niestety nie koniec przygody.Minęło kilka tygodni odkąd mnie nie ma w domu. Dzwonię co dzień do matki, ta w sumie już nie taka wkurwiona, bo starego w domu całe dnie nie ma, interes nawet idzie. Coś mi gada, ze stary ochujał, bo te ludzie leczo żro jak po⁎⁎⁎⁎ne i będzie jakąś fabrykę stawiać z tym Węgrem. C⁎⁎j, dobrze, że w tym się stary odnalazł. Może to i lepiej. Nie, nie było lepiej. Staremu odkurwiło do tego stopnia, że postanowił pierdolnąc sobie gar największy k⁎⁎wa na świecie. Przekurwawyjebisty. Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądać. Ten co na początku robił nawet dostał jakąś wyżej posadę. Stary mimo, że jest prezes to sam zapierdala przy tych kotłach, bo co chwilę chujoza go łapie jak widzi jak uni jego leczo beszczeszczo. Matka dzwoni i mówi, że stary o jakieś fundusze się stara, dofinansowanie. Jak się okazało c⁎⁎ja w zęby dostał. Ponoć sam marszałek starego chce pozwać, bo taką manianę odpierdolił przy wniosku. J⁎⁎⁎ny chciał dotacje na innowacyjność, to go wyśmieli, że leczo to nie innowacyjność i ma spierdalać. Tak w skrócie. Ku⁎⁎⁎ca go ponoć nieziemska wzięła, że pinionc obok nosa przeszedł. Ale, nie ma tego złego, bo stary dostał kontrakt na leczo do Stonki. Teraz oprócz tego przekurwistego gara będzie miał całą linię chłodniczą. Węgier jak to usłyszał to konia walił przez tydzień na zmianę z sekretarką. Znaczy ona mu waliła, nie on jej. Stwierdziłem, c⁎⁎j pojadę zobaczyć co tam się dzieje u ojca. Jadę se k⁎⁎wa pekaesem, a tu z 10 kilometrów widać wykurwistą jakąś fabrykę. Myślę sobie „o ty c⁎⁎ju stary, żeś odpierdolił ładnie”. Wyobraźcie sobie k⁎⁎wa jakiś ciśnieniowy gar wielkości pałacu kultury. I na tym jebitny k⁎⁎wa neon LECZO! O sk⁎⁎⁎⁎syn. Stary zamawia paprykę, pomidory już na wagony. Zatrudnia jakieś 500 ludzi, ale oni „nic nie wiedzu o leczo, sam musze pilnować” jak to mówi. Zajeżdżam pod tą starego fabrykę, on do mnie wychodzi i mówi „pacz k⁎⁎wa synek, trzeba było tu zostać i mnie pomagać, byś dyrektoram został”. Wchodzimy do odjebanego gabinetu, a tu k⁎⁎wa oczom nie wierzę. Basen z leczo! K⁎⁎wa, olimpijski basen pełen leczo! Stary rozbiera się do gołego pindola i wpierdala się do tego basenu z leczo. K⁎⁎wa, co tu się odjebuje?! Wychodzę, nie zdzierżę. Potykam się o jakiegoś przestraszonego technika, który się drze „panie prezes, zawór ciśnieniowy się zaciął zaraz to wszystko wykurwi w powietrze!”. Odwracam się i widzę starego z fiutem na wierzchu jak w przerażeniu patrzy na pojawiające się pęknięcie w przekurwistym garze z leczo. „KUUUUUUUUURWAAAAA!”. Nie dokończył, gdy całe leczo zaczęło spierdalać jakby łysy z brejzers trysnął przez tę szczelinę zalewając miasto. Nawet na tefałenie o tym mówili. Miasto zalane przez leczo! Stary taką traumę wyłapał, że mi czasem go było żal. Odgrzewał tylko to leczo co było w zamrażarce i wpierdalał, do nikogo się nie odzywał. Wpierdalał i milczał. Milczał i wpierdalał. A nie, jeszcze sraki dostał, ale nawet na kiblu srając przepuszczał przez siebie leczo. Tylko przez sen kurwował na jakiegoś Zenka co mu sabotaż fabryki z zazdrości zrobił. Aż nadszedł ten dzień. O ja głupi, miałem nadzieję, że nie nadejdzie. Stary obudził się z okrzykiem „WIEM!”.


„WIEM K⁎⁎WA, WIEM!”. W tym momencie optymizm prysnął jak dobrze wyrośnięty pryszcz. Po c⁎⁎j znów się do domu przeprowadzałem? Stary ubrał się i o dziwo nie zeżarł leczo na śniadanie, tylko wy⁎⁎⁎ał z domu jeszcze szybciej niż wtedy jak na Węgry jechał. Myślę sobie, po kiego grzyba, co on znowu k⁎⁎wa wymyślił? Toć kasę za odszkodowanie ma, to niech siedzi na piździe w domu i się nie rusza. No ale nie mój stary. Wrócił po południu. Czerwony jak sam sk⁎⁎⁎⁎syn na ryju i dyszący jakby ataku astmy dostał. Spodziewałem się kolejnych worków z papryką, ale tym razem się na nieszczęście myliłem. Przytargał jakąś torbę ważącą z 50 kilo, jakieś siaty z ubraniami. Nie zgadniecie co ten stary pojeb wymyślił. Za c⁎⁎ja nie zgadniecie. Też bym nie zgadł. Aż mnie na moje nieszczęście oświecił. „Anon, pamiętasz to sąsiadke, co ona tam po tych szamanach jeździła? Spod trójki, nie?”. O c⁎⁎j mu chodzi pomyślałem. „No pamiętam tate, a co z nią?”. Jak ja żałuję, że k⁎⁎wa zapytałem… „Bo oni tam LECZO raka! I jo wyleczyli!”. K⁎⁎wa, no nie. W tym momencie rzuca otwartą torbę i siatę na szklany stół, z której wysypują się instrumenta lekarskie. Torba ciężka jak sam sk⁎⁎⁎⁎syn, blat pęka, matka drze mordę na ojca, on na nią, że nic się nie stało i kupi nowy, jakiś pies w korytarzu (od kiedy mamy psa?!) chce iść się wysrać, bo go stary leczo karmi i wali taką srakę jak ociec po tym żarciu. Cyrk k⁎⁎wa na gąsienicach. Tak, zgadliście. Stary chce leczyć raka przy pomocy LECZO! Ręce opadli. Twice. Dzwoni do wujasa, tego od budowlanki, ale jak się tylko połączył, to usłyszałem ze słuchawki stek urywanych przekleństw najwyższych lotów pod adresem starego. „C⁎⁎j mu w d⁎⁎ę”. Stary nie był dłużny. Poleciał na pocztę dać ogłoszenie do gazety. Później w kilka dni ogarnął nową miejscówkę z równiej jebitnym neonem (tak, to ten co z fabryki został) – Tutaj LECZO raka. Nawet nagrał komórką reklamę, co ją wysłał do naszej kablówki : kobita idzie ulicą i pyta przechodnia „Gdzie tu LECZO raka?”, w tym momencie wyskakuje mój stary w kitlu i drze japę „TU LECZO!” i adres. Żenua lvl 9999 albo i lepiej. Siara się na mieście pokazać. Pacjenty walą drzwiami i oknami. Jak się łatwo domyśleć wcale k⁎⁎wa nie leczo. Po pół roku do starego przyjebała się izba lekarska, że nie ma prawa wykonywania zawodu. I c⁎⁎j bombki strzelił. Staremu dowalili wyrok w zawiasach, na szczęście odszkodowania z kasy po fabryce popłacił. Teraz kurwi i chuji w domu, że nie pozwalajo na nic w tym kraju. Miałeś stary capie za⁎⁎⁎⁎sty pomysł. Taki był wkurwiony, że znów żarł i srał leczem. Aż pewnego dnia przyniósł z kiosku po egzemplarzu Wędkarza Polskiego, Świata Wędkarza i Super Karpia. No i się zaczęło…

Zaloguj się aby komentować

#pasta #gothic #internet #hejto


bądź mno lvl 35


posiadaj farmę


żona typowa kura domowa


te Hilda co na obiad?


rzepa


k⁎⁎wa znowu


ej Lobart


rzepa się skończyła


weź skocz


k⁎⁎wa nie chce mi się


JUŻ!!!!one!one


dobra dobra już idę


podbija typek lvl 1


w samej piżamie


w dodatku cały czas chodzi z kijem przy d⁎⁎ie


CZEMU WKROCZYŁEŚ NA MÓJ TEREN?


potrzebuję ubrania


70 sztuk złota


może się jakoś dogadamy?


jeśli chcesz możesz dla mnie pracować


trzeba zebrać rzepę z tego poletka przy stodole


zrobił to w pół minuty


chyba startował w jakichś zawodach w zbieraniu rzepy


dobra sprzedam za 60


to za dużo


pracy na farmie jest sporo


w 5 minut załatwił wino, zabił bandytów kradnących mi owce i kupił mi nową patelnię


hehe no dobra 30 xd #januszebiznesu


co za debil kupił to


ja bym żądał zapłaty


albo za⁎⁎⁎ał


ale nieważne


mija dzień


budzę się


chcę się przejść po polu


a tu zonk


zmutowane biedronki najechały moją farmę


wtf


ten sam typek co wczoraj podchodzi


przypakowany, z mieczem w ręku


w dodatku przyjęli go do milicji


przyszedłem rozwiązać twój problem


yyy


NO RUSZ SIĘ, ILE JESZCZE MAM CZEKAĆ?


mijają 2 minuty


wraca


po bestiach ani śladu


on ani zadrapania


no, wreszcie, zaczynałem się niecierpliwić


mija tydzień


budzę się


chcę się przejść po polu


nagle podbijają jacyś sataniści


proszę opuścić mój dom


a on wkurwiony


POHUS KOPUS CZARY MARY TWOJA STARA TO TWÓJ STARY


i wyszli


jakaś j⁎⁎⁎na klątwa


moja żona dostała gorączki


nagle podbija znowu tamten dziwny typek


k⁎⁎wa został rycerzem


yy dzień dobry


co cię trapi Lobarcie


żona jest opętana


poczekaj pójdę po księdza


mija 1,5 minuty


wraca


masz polej ją wodą święconą


cokurwa


jakimś cudem zadziałało


mijają dwa tygodnie


budzę się


chcę się przejść po polu


a tu nagle stado kiboli z klanu Orka Gdynia


wpierdolili się na moje pole i zaczęli wpierdalać zboże


po⁎⁎⁎⁎ni jacyś


ale ich nie przegonię


nagle patrzę


a tu znowu ten pojeb


k⁎⁎wa został palladynem


wyjął swój miecz świetlny


i im wpierdolił


yy no dzięki masz tu 50 sztuk złota


chyba jestem pie⁎⁎⁎⁎⁎ięty i mam jakieś zwidy.

Zaloguj się aby komentować

Ja j⁎⁎ie. Primo, k⁎⁎wa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. K⁎⁎wa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. K⁎⁎wa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.


Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Za⁎⁎⁎⁎ście. Ja nie lubię kminku. Ale k⁎⁎wa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. K⁎⁎wa. Ja j⁎⁎ie.

dedik

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell w sumie #thebestofhejto by sie nadawało ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tXFkuMyXZ3

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell hahaha xD a jednak dobre to jest xD

Moseva

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell kminek jest ok, ale kolendra to jakaś porażka życiowa

Zaloguj się aby komentować

#pasta #komputery #klasyka


Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.


To moje opowieści z pracy.


Dzień 1


>kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera


>spoko, mam to


>ściągam program


>"Wow, jesteś w tym ekspertem"


>"No cóż..."


>komputer prosi o wpisanie hasła admina


>zapomniałem hasła admina


>próbuje: hasło


>nope.jpg


>"ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"


>3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera


Dzień 2


>wkurwiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym


>nie mam pojęcia co mówi


>pauza


>koleś czeka na odpowiedź


>przypominam sobie "IT Crowd"


>"Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?


>Zresetować znaczy się?"


>"Moment..."


>zadziałało


Dzień 3


>laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem


>kocica 9/10


>flirtuje ze mną


>mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje


>jedyne co słyszę to jej cycki


>jej laptop pachnie truskawkami


>ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa


Dzień 4


>nauczyłem się wyłączać serwery


>ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni


>wyłączam serwery


>wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera


>w końcu ludzie zaczynają się drzeć


>STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!


>"biore się za to!"


>biegnę do serwerowni


>gram w Hotline Miami przez kilka godzin


>włączam serwery pod koniec dnia


>wychodzę z serwerowni


>wycieram pot z czoła


>"dałem rade..."


>ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę


>tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM


Dzień 5


>spotykam kocicę przy ekspresie do kawy


>zapytałem się co u niej, proste pytanie


>zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem


>nie widzi we mnie człowieka


>widzi we mnie IT


>mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa


>robi to


>upgrade'uję jej IE


>instaluje adobe reareda


>resetuje komputer


>wszystko śmiga


>zanoszę go jej


>poprawiam fryzurę


>sprawdzam oddech


>zachowuje się jak bym ją ocalił


>siedzi w swoim biurze, gada przez telefon


>ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko


>robię to, i trochę się ociągam


>"To wszystko skarbie?"


>wychodzę


>słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"


>tylko IT


>teraz jestem tylko tym


Dzień 6


>cholernie się nudzę


>postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony


>filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry


>uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa


>używam konta admina, bo w końcu znam hasło


>wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze


>ściągnąłem emulator i pokemony


>gram sobie


>koleś przychodzi do mojego biura


>"chyba mam wirusa"


>ja: "złap je wszystkie"


>do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy


Dzień 7


>ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze


>nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu


>"wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"


>idę do domu


Dzień 8


>koleś z siódmego dnia znowu dzwoni


>jest wkurwiony


>mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta


>"zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"


>"o czym ty k⁎⁎wa mówisz?"


>click


Dzień 9


>jedna z drukarek zużyła cały toner


>jakiś grubas każe mi go zmienić


>"to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"


>tak serio to ściągam steama


>"to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"


>wzdycham i idę to zrobić


>nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera


>zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"


>mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje


>musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda


>wracam do sprawy z serwerem


>pół godziny później grubas wchodzi do biura


>"ćoś ty k⁎⁎wa zrobił z drukarką?"


>"zmieniłem tusz"


>zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem


>idziemy do drukarki


>opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje


>drukarka nawet się nie zamknie


>są czarne ślady dłoni na całej drukarce


>czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam


>"chyba jest coś nie tak z siecią"


>drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP


Dzień 10


>muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji


>nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu


>nie mam nawet karty firmowej


>mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem


>może użyć della kogoś innego


>pliki z maca nie działają na dellu


>zadzwonili do mnie w trakcie zebrania


>wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę


>ściągam adobe readera


>otwieram plik


>działa


>"Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"


Dzień 11


>nowy pracownik w firmie


>nikt mnie nie poinformował


>opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby


>idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś


>jest kilka sztuk


>ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych


>odpalam


>działa


>ustawiam go dla nowego kolesia


>wszystko laguje


>odpalasz adobe readera? masywny lag


>odsyłam komputer


>"sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"


>koleś ciągle prosi mnie o pomoc


>jest beznadziejny


>po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach


Dzień 12


>czyiś komputer się spieprzył


>kurrrrr


>ustawiam


>przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci


>idę do serwerowni


>patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa


>wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić


>"a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."


>"sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"


>gram sobie w sim theme park przez resztę dnia


Dzień 13


>przychodzę do pracy godzinę spóźniony


>całe biuro w chaosie


>upadekrzymu.jpg


>"JEST TUTAJ!"


>odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila


>dziesiątki mailu w stylu:


>"coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."


>"wiesz czemu strona nie działa?"


>serwer faktycznie nie działa


>adobe reader mnie teraz nie ocali


>"po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"


>wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić


>roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić


>ucinam sobie drzemkę przez cały dzień


>ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni


>terminy minięte


>wychodzę o 18:30


>manager widzi mnie na parkingu


>był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem


>"wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"


Dzień 14


>serwery dalej nie działają


>wszyscy wkurwieni


>idę na wczesny lunch


>słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura


>dziekibogu.jpg


>"Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"


>zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię


>"też jestem IT"


>pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni


>obaj kiwają głową


>"co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"


>"próbowałeś go zrestartować?"


>wracam i restartuje serwer


>k⁎⁎wa, działa!


Dzień 15


>kocica chodzi po biurze poddenerwowana


>"Wszystko ok?"


>"Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"


>"Spoko"


>biorę laptopa


>reinstaluje office'a


>outlook znowu działa


>przeglądam maile, żeby upewnić się że działają


>wysyłam testowego maila


>czytam tytuły jej nowych maili


>"Rozwód"


>oddaje jej laptopa


>"Wygląda na to, że działa"


>"Dzięki..."


>"Wszystko ok?"


>"Cóż..."


>tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!


>"Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"


Dzień 16


>jeden z monitorów upośledzonego nie działa


>wyświetla się całkowicie na zielono


>na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak


>jedyne co robi to przegląda tapety na msn


>i używa jakiegoś programu fedexa


>jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić


>nic nie działa


>to nie sterownik


>to nie ustawienia


>to chyba coś z samym montorem


>cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"


>po dwóch godzinach koleś mówi


>"może wtyczka jest zepsuta?"


>zmieniłem kabel hdmi na nowy


>zadziałało


>oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś


Dzień 17


>miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura


>jest najstarszą osobą w biurze


>stara jak dinozaury


>mówię, że coś dla niej mam


>wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów


>zanoszę ją jej


>"jesteś taki pomocny"


>sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę


>podnoszę się i otrzepuję spodnie


>staruszka wygląda jakby miała zawał


>patrze na ekran


>czarny


>wstając nacisnąłem przycisk power


>straciła 3 godziny pracy


>3 godziny których nigdy nie odzyska


Dzień 18


>firmowe spotkanie


>przekroczyliśmy budżet


>było dużo wydatków


>straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc


>dzień 18


>prawie cały miesiąc


>wylecę na zbity pysk


>budżet departamentu IT zostaje poruszony


>są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu


>"Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"


>pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą


>"Niezbyt..."


>"Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"


>gówno prawda


>dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"


>nie wiem czy będzie seks


>kupuje gumki


>nie jest taka ładna 6/10 góra


>nie będę kłamał


>mocno średnia


>podjeżdżam do jej domu


>dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko


>mąż otwiera drzwi


>pokazuje mi konputer


>instaluje najnowszego adobe readera


>zarabiam 20$


>jadę do domu


Dzień 19


>jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo


>sprawdzam ustawienia


>po dwóch godzinach


>"zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"


>wtf


>nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie


>wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone


>pukanie do drzwi


>to ten koleś


>"hej, dzięki za naprawienie tego"


>"czego?"


>"mojego usb"


>nic nie zrobiłem


>"a, to... spoko"


Dzień 20


>spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię


>wygląda całkiem nieźle


>odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami


>ludzie tracą swoje projekty


>losowo są wywalani z serwera


>mówię, że są problemy z isp


>staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię


>pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie


>niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci


>mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu


Dzień 21


>teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki


>8 komputerów podpiętych do jednej sieci


>próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć


>to są stare monitory i nie można tego zrobić


>wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów


>ustawiłem wszystko do południa


>po lunchu zaczynam kopanie


>okropnie powoli, ale zaczynam


>ludzie narzekają na lagi serwera


>obwiniam olimpiadę za lagi


>mówię, że całe buro musi je streamować


>banuję olimpiadę na filtrze systemowym


>biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu


>ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk


>i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa


>oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi


>"To jest koleś którego ta firma potrzebowała"


Dzień 22


>dzień urodzin


>całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu


>biorę ciasto


>podpinam n64 w jednym z biur


>wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye


>mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"


>skopałem im wszystkim d⁎⁎y


>zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta


>nikt nie zauważył


Dzień 23


>kocica dzwoni z trasy


>ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie


>mówi nazwę tej apki


>nie mam pojęcia co to jest


>staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko


>pytam, czy używa WIFI czy 3G


>"jak to sprawdzam?"


>"nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"


>googluję apke, ale nic się nie pojawia


>pytam kogoś ze sprzedaży


>"oh, to tylko infografika z naszej strony"


>mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada


>jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej


Dzień 24


>45 latka wygadała się, że robię też poza pracą


>teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne


>mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże


>większość to proste naprawy


>aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia


>ale wtedy trafił mi się on


>laptop z piekła rodem


>gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce


>"co z nim nie tak?"


>"ty mi powiedz, geniuszu"


>odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu


>klikam enter


>naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?


>wydaje mi się, że to coś z napędem cd


>otwieram napęd


>jest tam gruba warstwa okruchów


>przechylam laptopa na bok


>pieprzone okruchy wysypują się z laptopa


>resetuję laptopa


>wczytuje się bez problemu


>okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki


>pieprzone laptopy


Dzień 25


>mimo, że jestem gówniany w sprawach IT


>jeden koleś myśli, że skoro jestem IT wiem dużo o technologii


>pyta się mnie jaka jest moja ulubiona przeglądarka


>"Google... Ultron"


>"Jest taka jak chrome?"


>cholera. to miałem na myśli


>"tak, ale lepsza... nasa jej używa"


>"super, mógłbyś mi ją ściągnąć?"


>gulp


>"spoko"


>dosłownie zaczynam ruszać myszą wte i wewte tak szybko, że nie widać kursora


>ctrl alt delete do managera zadań


>"proszę. Zrobione, wygląda jak chrome. ale to jest Ultron, nikt inny nie zobaczy różnicy"


>do dzisiaj myśli, że pracuje na google ultron


Dzień 26


>jakaś kobieta mnie woła


>"to zajmie tylko minutkę. prościzna!"


>cholera


>prosi mnie o podłączenie nowej drukarki


>wstaje ze swojego krzesła i pozwala mi usiąść


>zapomniałem jak dodać sieciowe drukarki


>z koleżanką stoją za mną i obserwują ekran


>"czy to będzie trwało długo?"


>Udaję zamyślonego, patrzę w ekran z dłonią na skroni


>"Anon? Mamy deadline które się zbliża..."


>"Co do...?"


>obie kobiety wyglądają na zaniepokojone


>"NA TYM KOMPUTERZE JEST WIRUS!"


>i wybiegłem wyglądając na wkurwionego


Dzień 27


>nauczyłem się używać narzędzia do zdalnego sterowania którego używa całe biuro


>postanowiłem pomęczyć tą miłą staruszkę z wcześniej


>losowo ruszam myszą przez kilka godzin


>ona męczy się z podstawowymi rzeczami


>przyszła do mnie po nową myszkę


>pomagam jej


>podpinam ją i wracam


>mysz się znowu rusza. uruchamia worda


>zaczynam pisać


>"Cześć."


>brak odpowiedzi


>"Cześć."


>"Cześć? Kto to?"


>"Śmierć :("


Dzień 28


>jakiś koleś prosi mnie o wypalenie mu prezentacji na płytę dvd


>k⁎⁎wa mać wiem jak to zrobić


>wypalam płytę


>maszeruję do jego biura, dumnie trzymając płytę wysoko w powietrzu


>jakaś kobieta próbuje mnie zatrzymać "Hej, mógłbyś..."


>"Nie teraz, ważna sprawa IT którą muszę się zająć!"


>daje kolesiowi jego wypaloną płytę


>to może być pierwsza rzecz tutaj którą zrobiłem poprawnie


>łza się w oku kręci


>taki dumny z siebie, że tak daleko zaszedłem


>jestem prawdziwym IT


>5 minut później koleś do mnie dzwoni "hej... cóż, na płycie nic nie ma..."


Dzień 29


>dałem nowej kobiecie w firmie laptopa


>nic nie jest ustawione


>zapomniałem jak podpiąć outlooka


>spoko, zrobiła to sama


>super


>pyta mnie czy mogę wpisać dane admina. żeby mogła ściągnąć jakieś narzędzie do mediów


>"Pewnie"


>zjebałem hasło 3 razy i mnie zablokowało


>muszę odblokować komputer z mojego pcta


>nie wiem jak to zrobić ale muszę wrócić do jej biura, bo zostawiłem tam swojego gameboya


>zaczyna zagadywać


>"Gdzie się uczyłeś, że skończyłeś tu jako IT?"


>zaczyna coś podejrzewać


>próbuję się jeszcze raz zalogować


>dalej jest zablokowane


>"Hmm... wiesz co? Chyba to rozszerzenie Hootsuite jest zawirusowane. Nie chcę tego gówna w swojej sieci."


Dzień 30


>dzisiaj wszystko zaczęło się pieprzyć


>jeśli pamiętacie, ustawiłem maszynę do miningu bitcoina w serwerowni


>używało prawie cały przesył


>sieć ledwo działała


>a teraz przez moje zrzucanie wszystkiego na wirusy i ogólne lenistwo ludzie zaczęli plotkować


>że firma jest atakowana przez grupę hakerską


>po lunchu szefostwo zaciągnęło mnie do biura na spotkanie


>"Jak wiesz, mieślmy ostatnio spore problemy z naszą siecią..."


>jestem w d⁎⁎ie


>"od powolnego transferu danych po wirusy"


>bardzo głębokiej d⁎⁎ie


>"Chcemy, żebyć zaczął śledztwo i dowiedział się kto to robi i dlaczego"


>ROFL


>Jestem pieprzonym gliniarzem którego zadaniem jest znaleźć pieprzonego gliniarza


>Jestem pieprzonym prawem.


Dzień 31


>mówię ludziom, że robię kalibrację serwera


>"to coś jakby pobieranie odcisków palców"


>nie ma mądrzejszego ode mnie


>pokazałem jednemu facetowi w średnim wieku, z brodą, jak używać aplikacji


>wrzucam mu ją do ulubionych i na pasek skrótów


>patrzę na jego ulubione


>Matula z Dużymi Cyckami


>Piżamowe Dziwko-party


>Mexykanka w autobusie


>przejeżdżam nad każdym z nich kursorem myszy, czytając bezdźwięcznie ich tytuły


>facet zaczyna się denerwować


>prosi. żebym nie powiedział nikomu


>"Czemu nie?"


>"Kupię ci lunch"


>dostałem 10 nuggettów z kurczaka


Dzień 32


>z jakiegoś dziwnego powodu całe biuro musi przepisywać captcha zawsze gdy coś googlują


>nie mam pojęcia dlaczego


>koleś od google ultrona pyta, czy ma to coś wspólnego z wirusem i czy powinien tworzyć kopię zapasową danych


>"Pi pierwsze. Zawsze twórz kopie zapasowe"


>kiwa głową


>"Po drugie. To tylko zabezpieczenie które założyłem. Roboty się tu czają"


>znowu kiwa głową, jakby moje słowo było prawem


Dzień 33


>koleś od ultrona wygadał się o google ultron


>teraz każdy w biurze chce, żebym mu go zainstalował


>kilka osób które wiedziały nieco więcej pyta co to do cholery google ultron


>zbywam ich środkowym palcem


>spędzam cały dzień instalując nieistniejący program na komputerach


>dosłownie spędziłem 3-4 godziny udając, że to jest program którego używa nasa


>jakaś dziewczyna pyta. czy to jest legalne


>"Jesteś policjantką?"


>podała mnie do HR za "zachowanie bliskie karnemu"


>już wyjaśniłem kolesiowi w HR co to google ultron...


>HR myśli, że to jest prawdziwe


>HR myśli. że nasa tego używa


>Hr mówi lasce, żeby mi nie przeszkadzała w sprawach technologii bo nie zna się na tym tak jak ja


>nie zna się na tym tak jak ja


Dzień 34


>cały dzień grałem w portala 2


>nie było ani słowa skargi


>ani jednego update'a adobe readera czy flasha przez cały dzień


>coś jest nie tak


>sprawdzam co się dzieje


>wszyscy pracują bez przerwy


>pytam jakiegoś kolesia jak jego komputer działa


>"Świetnie. Odkąd ściągnąłeś mi Google Ultron mój komputer wręcz śmiga"


>wtf


>szybkie wyszukiwanie na temat chroma


>okazuje się, że automatycznie ściąga najnowsze oprogramowanie adobe


>omfg


>bez pieprzonego adobe readera nie mam pieprzonej pracy


>wysyłam masowego maila


>UWAGA: nie otwierajcie google ultron, został shackowany


>resztę dnia wywalałem ultrona i ustawiałem IE jako domyślną przeglądarkę


Dzień 35


>ludzie zaczynają się denerwować tym całym hakerem/wirusem


>zastanawiają się dlaczego jeszcze tego nie rozwiązałem


>niektórzy nawet wierzą. że to nie jest żadna grupa hakerska jak mówiłem


>"To nie są amatorzy. To są profesjonaliści. Dlatego muszę update'ować waszego antywirusa."


>żeby ludzi nieco przestraszyć po kryjomu uruchomiłem komputer jednej z osób na chorobowym, ustawiony mniej więcej pośrodku jednej z większych sal


>głośniki na maksa


>puszczam Jitterbug Whama co 3 sekundy przez cały dzień


>w końcu ludzie przychodzą do mojego biura informując mnie o tym


>kiwam głową


>"To gorzej niż myślałem"


>"Co? Co takiego?"


>"To gang Jitterbug. Jedna z najlepszych grup hakerskich"


>"Nigdy o nich nie słyszałem"


>"To dlatego są najlepsi"


Dzień 36


>sprawdzam wiadomości


>policja dzwoniła


>KUUURRRWAAAA


>jako, że jestem IT muszą ze mną porozmawiać na temat ostatnich ataków hakerskich w naszej firmie


>usuwam wiadomość


>kocica przychodzi do mnie do biura


>pyta, czy mógłbym jej ustawić pulpit tak. żeby tapeta zmieniała się co kilka minut


>"Spoko."


>Idę z nią do biura


>mówi mi, że bierze rozwód


>"Oh."


>mówi, że zaczyna znowu chodzić na randki i to jest trochę dziwne


>pieprzyć to


>"Może pójdziemy na piwo kiedyś po pracy?"


>śmieje się


>"Co? To znaczy, czemu nie?"


>"Żartujesz, prawda? Jesteś IT..."


>oczy mi zaczynają łzawić jak wpatruję się w powiadomienie o nowym update adobe readera


>"Po prostu to ściągnę"


Dzień 37


>czuję się gównianie


>kocica powiedziała koleżanką z działu sprzedaży. że próbowałem ją zaprosić na randkę


>wszyscy się śmieją za moimi plecami


>słyszę ich szepty


>leee hahaha IT? łeee"


>mam ochotę otworzyć komputer i wskoczyć w wiatrak na procesorze


>koleś z działu sprzedaży który zawsze dzwoni (tak, ten) przychodzi do mnie do biura


>"Mój laptop nie działa"


>Idę z nim do jego biura


>Naciskam przycisk power żeby zresetować


>nie mówię nic, tylko odchodzę


>"Jeśli to jest wszystko co tu robisz... po co nam tu jesteś?"


>odwracam się


>"co?"


>"jeśli wszystko co tu robisz to resetowanie komputerów, to za co ci płacą? Sam mogę zresetować swój cholerny komputer"


>uśmiecham się


>"Naprawiałeś tu kiedyś serwer? Wiesz jak ciężko jest go potem ustawić, żeby działał? Pamiętasz jak nie działał przez ponad dzień?"


>kręci głową


>"tak myślałem"


>oczywiście tylko go zresetowałem lol


Dzień 38


>dalej czuję się gównianie po tym jak kocica dała mi kosza


>postanowiłem blokować jedną większą stronę co godzinę


>czułem się jak Joker


>najpierw youtube


>potem ebay


>potem reddit


słyszę ludzi narzekających na moją notkę odnośnie filtrowania stron


>"To jest miejsce pracy, a nie zabawy."


>jakaś kobieta wbiega mi do biura


>"Okej, to nie jest zabawne... to poważna sprawa"


>"why so serious?" (tłum. zostawiłem po angielsku, brzmi lepiej)


>"Musisz odblokować ebaya"


>lol serio


>"MAM AUKCJĘ KTÓRA KOŃCZY SIE ZA 5 MINUT"


>dałem ebaya na listę dostępnych stron


>ale było już za późno


>przegrała aukcję o pokrowiec na telefon


>mwahahahaha


Dzień 39


>"śledczy" przychodzi do biura


>szefostwo martwiło się. że mamy za dużo do stracenia i chcieli profesjonalistę


>jestem w d⁎⁎ie


>pokazuję mu całe biuro


>pyta się gdzie leży serwerownia


>"A to Carol. Jest buntowniczką. Co nie, Carol?"


>robię wszystko co mogę by odciągnąć nieuniknione


>idziemy do serwerowni


>mówi, że podoba mu się jak kable są ładnie poukładane


>myślę nad podniesieniem monitora. rozbiciem mu głowy i ucieczką do Meksyku


>nie mogę tego zrobić


>nie jestem potworem


>jestem IT


>koleś sprawdza serwer


>pyta się o dane do logowania


>przesrane


>daję mu hasło


>loguje się


>otwiera IE


>spogląda na mnie przez ramię


>"Nie musisz tu być"


>"Zostanę"


>Muszę tu być kiedy to się stanie


>dosłownie zaczyna poruszać myszą w losowych miejscach i klika w różne miejsca na ekranie


>Wiem. bo okienko Home Depot wyskoczyło


>zaczyna coś mówić pod nosem... "hmm... hmmm"


>wpisuje adobe reader w googlach


>ściąga


>rusza kursorem jeszcze trochę


>i w końcu mówi


>"pieprzeni hakerzy. co nie?"


>jesteśmy braćmi. on i ja


>bracia IT


Dzień 40


>obudziłem się i zdałem sobie sprawę jakie mam szczęście, że nie jestem zwolniony albo gorzej


>widzę z parkingu jak kocica wchodzi do biura


>pyta się mnie co słychać


>myślę, że w koncu pokonaliśmy gang jitterbug


>"nie... mam na myśli poza pracą"


>patrzę na nią dziwnie i uśmiecham się


>"Ah, wiesz jak to jest"


>poprawia włosy i śmieje się


>co do cholery?


>"Super. Mam problem z jednym plikiem... możesz go dla mnie otworzyć, skarbie?"


>wzdycham


>"Okej, spoko..."


>idziemy do jej biura, cały czas flirtuje


>klikam na link do pliku .pdf


>nie otwiera się


>zaczynam ściągać adobe readera


>w międzyczasie pytam się jej jakie ma plany na weekend


>"Jadę z takim jednym facetem na weekend w góry, odpocząć trochę"


>zatrzymuję ściąganie na 80%


>wychodzę


>jestem IT


Dzień 41


>ta niezła laska ćwicząca yogę przychodzi do mnie do biura


>jej klawiatura pisze po francusku


>jestem za bardzo zajęty nappy birdem. żeby mnie to obchodziło


>"więc pomożesz mi?"


>"jeśli będę miał chwilę czasu, teraz jestem zawalony robotą"


>"kiedyś cię rozszarpię"


>zabiera swój cudowny tyłeczek z mojego biura


>śliczna dziewczyna, a ja mam to w d⁎⁎ie, chcę. żeby ten dzień się skończył


>nienawidzę tej pieprzonej roboty


>wszystko co robię to dostaję opieprz i ściągam adobe readera


>nawet nie mogę sobie poprawić humoru grami


>tata wchodzi


>widzi, że wyglądam niewyraźnie


>zabiera mnie na lunch


>klepie po ramieniu


>"jestem z ciebie dumny. synu"


>firma jest w rozsypce


>a ja wciąż jestem głównym specem od ściągania adobe readera


>ale nie zamieniłbym nic z tego za jego kolejne słowa


>"Kocham cię, synu."


Dzięki wam wszystkim i dzięki tato za pracę. Nie zapomnijcie updatetować swojego adobe readera!

Rozali

@szybki-zuk lubie #pasty - kto zapomniał żeby nie klikać „rozwiń” XD

mix3d

@szybki-zuk topka jeżeli chodzi o pasty :)

szybki-zuk

@mix3d nie da się z tym nie zgodzić xD

Zaloguj się aby komentować

precision

@GumaBalonowa o k⁎⁎wa xD fajna wolność na tym portalu widzę, a miał być lepszy niż wykop xDD

prosze_bardzo

afera w skrócie: hejto to portal robiony dla użytkowników i przez użytkowników. Tak samo jak wykop dlatego, tak samo jak na wykopie, moderacja dopuszcza tylko treści które sama lubi i uważa za wartościowe.

Zaloguj się aby komentować

#gothic #pasta #hejto #internet


bądź mną


strażnik lvl 40


pilnujesz południowej bramy Starego Obozu


żeby to jeszcze była północna brama, gdzie czasem coś się dzieje i przychodzi ktoś nowy zza Bariery, ale nie, musieli Cię przydzielić akurat do południowej, gdzie ścierwojady dupami szczekajo xD


razem z Tobą bramy pilnuje drugi strażnik


chciałeś do niego kiedyś zagadać, ale on tylko rzucił "przepuść mnie" jak chciał wejść na Twoje miejsce i to była cała gadka z jego strony


bo pary razy dziennie zamieniacie się z nudów miejscami


super praca k⁎⁎wo xD


pilnujecie bramy, przez którą nikt nie przechodzi xD


no dobra, kilka dni temu jeden z kopaczy imieniem Melvin wyszedł sobie z obozu i nie wrócił


ponoć poszedł do obozu świrów na bagnie i teraz jara tam blanty


Gomez, szef obozu, wkurwił się, że mu tania siła robocza spierdala i zakazał wypuszczania jakichkolwiek kopaczy bez pozwolenia


no to stoisz sobie razem z ziomkiem przy bramie i pilnujecie, żeby żaden inny nie spierdolił


jakieś kilkanaście metrów przed wami, trochę po lewej stronie, skubie sobie trawę ścierwojad


po prawej z kolei jest wzniesienie, a za nim jaskinia, której spod bramy nie widzicie, ale kiedyś poszedłeś tam się odlać, stąd wiesz o jej istnieniu


czasem słychać stamtąd chrumkanie kretoszczurów


z kolei daleko na wprost siedzi sobie pod drzewem jeszcze jeden strażnik ze Starego Obozu, Pacho


jego zadaniem jest ostrzeganie wszystkich, którzy będą szli koło niego, że tamtejsza droga prowadzi na ziemię orków


kiśniesz z tego srogo bo nigdy nie widziałeś, żeby ktokolwiek tamtędy przechodził xD


Pacho leży całymi dniami oparty o drzewo i ma na wszystko wyjebane xD


nawet na jaszczura, który kręci się kilka metrów od niego xD


i tak sobie stoisz z ziomkiem całymi dniami przy bramie, gapiąc się na d⁎⁎ę skubiącego trawę ścierwojada, a Pacho śpi pod drzewem xD


więcej rzeczy dzieje się w samym obozie


niedaleko bramy kręci się strażnik, nazywany Szakal, który próbuje wysępić od każdego 10 bryłek rudy


j⁎⁎⁎ny cygan xD


ale chociaż czasem podzieli się jakąś plotką i przynajmniej wiesz, co nowego w obozie


niedaleko przesiaduje też typek z Nowego Obozu, o imieniu Mordrag


gość podobno za⁎⁎⁎ał towary ludziom ze Starego Obozu, a teraz chce je sprzedać ludziom z tego samego obozu xD


Twój przełożony i szef strażników, Thorus, strasznie się o to wkurwia


no w sumie nie dziwota xD


ale Mordrag jest kurierem magów wiec Thorus gówno mu może zrobić


i takie różne plotki i ploteczki krążą po obozie i przynajmniej umilają Tobie nudę przy bramie


ale pewnego dnia zaczyna się inba!


z obozu wychodzi strażnik, który na szyi ma jakiś wypasiony naszyjnik


kojarzysz, że nazywa się Nek


mówi, że kucharz Snaf wysłał go po grzyby


co k⁎⁎wa


zastanawiasz się, czemu kucharz w randze kopacza wysyła po żarcie strażnika xD


no ale w sumie to wyjebane


Nek tymczasem po wyjściu z obozu kieruje się w prawo i znika za wzniesieniem


po chwili słyszysz jakiś kwik i chrumkanie, a zaraz potem wszystko cichnie


o k⁎⁎wa, co tam się odjebało!


po obozie roznosi się wieść, że Nek zaginął


wszyscy go szukają, a najbardziej wkurwił się strażnik Fletcher, który przejął jego rewir, a wcześniej się opierdalał przy ognisku xD


następnego dnia przy bramie od strony obozu pojawił się jakiś dziwny typ z włosami związanymi w kucyk


pierwszy raz go widzisz więc to chyba jakiś nowy


na plecach nosi kilof xD


mówi, że musi wyjść bo Snaf go wysłał po grzyby


k⁎⁎wa, następny xD


no ale spoko, póki nie dołączył do obozu i nie jest kopaczem to może sobie łazić gdzie chce


nowy wychodzi przez bramę i skręca w prawo, ale zbiera tylko piekielniki i po chwili wraca


mówisz mu, żeby uważał, bo na zewnątrz jest niebezpiecznie


c⁎⁎j, że powinieneś mu to powiedzieć, gdy wychodził, a nie gdy wchodził xD


nowy wbija do obozu, ale po godzinie znów pojawia się przy bramie i wychodzi na zewnątrz


znów kieruje się w prawo, ale tym razem znika za wzniesieniem


ponownie słyszysz kwik i chrumkanie


ale tym razem to nie koniec


nowy wyłania się zza wzniesienia, a na szyi ma naszyjnik Neka


za nim biegnie kilka kretoszczurów więc nowy spierdala ile sił w Twoją stronę xD


postanawiasz mu pomóc i wyciągasz miecz


Twój ziomek, drugi strażnik, robi to samo


"Znowu jedna z tych głupich bestii"


rzucacie się na potwory i siekacie je na kawałki


nowy dziękuje za pomoc, po czym patroszy kretoszczury i wyciąga z nich mięso


a potem znika w obozie


stoisz sobie na straży przez całą noc i rozkminiasz, co tu się odjebało


w międzyczasie po obozie rozchodzi się wieść, że kucharz Snaf wymyślił jakąś potrawkę z chrząszcza i będzie rozdawał każdemu chętnemu


ale nikt nie chce brać bo ponoć to j⁎⁎ie na pół obozu xD


następnego dnia dziwny typ znów się pojawia


z daleka słyszysz, że zagaduje do Mordraga i pyta go o Nowy Obóz


po chwili obydwaj wybiegają przez bramę, kierują się w prawo i znikają


zastanawiasz się, czy Mordrag faktycznie go zaprowadzi do Nowego Obozu, czy zrobi w c⁎⁎ja i wyrucha w pierwszej napotkanej jaskini xD


ale po 3 dniach nowy wraca


wydaje się jakiś taki silniejszy, a na plecach zamiast kilofa ma miecz


no i nosi spodnie kreta


zastanawiasz się, czy przyłączył się do Nowego Obozu i co się stało z Mordragiem


nowy tymczasem na Twoich oczach wyciągnął miecz i wpierdolił dwóm ścierwojadom po lewej stronie od bramy


o skubaniec, zaczyna się wyrabiać!


Pacho oczywiście miał na to wyjebane i tylko się przyglądał xD


nowy zaś wbiegł do obozu


następnego dnia znów wybiega


kurna, co za wiercipięta xD


ale tym razem towarzyszy mu Baal Parvez, jeden ze świrów, co to próbują zwerbować każdego, kto się nawinie, do dołączenia do ich obozu


słyszałeś kiedyś, jak wciskają naiwniakom, że po dołączeniu do ich obozu czeka ich wieczne jaranie i święty spokój od zapierdalania w kopalni


myślisz se, że takiego c⁎⁎ja xD Dobrze wiesz, że guru piorą nowym mózgi, a potem każą im zbierać ziele na bagnach w otoczeniu błotnych węży


a te wielkie luje potrafią wpierdolić człowieka na jeden kęs xD


to już u Gomeza lepiej, mimo że furiat i choleryk


no ale jednak Baal Parvez biegnie z tym dziwnym nowym więc chyba go przekonał


obydwaj wybiegają przez bramę, a potem kierują się na wprost


nagle atakuje ich ten przerośnięty paskudny jaszczur


Pacho wreszcie podniósł d⁎⁎ę i nawet wystrzelił bełta z kuszy, ale oczywiście nie trafił xD


ale Baal Parvez w sumie silny typ więc zdzielił jaszczura po łbie pałką


zanim ruszyli dalej, widzisz że nowy jeszcze wyciągnął jaszczurowi pazury i schował do kieszeni


dziwny typ xD


po kilku godzinach wraca sam Baal Parvez


no tak, będzie następnym naiwnym wciskał głodne kawałki o jaraniu ziela xD


nowy wraca po 2 dniach


znów wydaje się trochę silniejszy, nosi przy sobie topór, ma też założoną przepaskę nowicjusza


czyli dołączył do świrów?


gdy wbiega do obozu, zbliża się do niego Szakal


j⁎⁎⁎ny cygan chce wydębić 10 bryłek od kolejnego frajera xD


ale nowy jest cwany, wspina się na półki skalne i skacze po dachach, byle tylko ominąć Szakala xD


zaczynasz nawet lubić tego gościa


przynajmniej odkąd się pojawił, zaczęło coś się dziać


no ale po 2 godzinach nowy wraca, a obok niego biegnie kopacz o imieniu Dusty


myślisz se, że to już jest k⁎⁎wa przesada


za chwilę połowa obozu stąd wypierdoli xD


a Gomez jednak zakazał wypuszczać kopaczy więc postanawiasz być twardy i zagradzasz im drogę


"hej, dokąd to prowadzisz naszego drogiego Dustego?"


widzisz, że Dusty jest już cały obsrany xD


ale nowy patrzy Ci hardo prosto w oczy, po czym wyjmuje z kieszeni rudę


"idziemy się przespacerować, a oto 100 bryłek rudy"


wymieniasz szybko spojrzenia z Twoim kompanem i widzisz w jego oczach zrozumienie


obydwaj tkwicie przy tej zasranej bramie całymi dniami i nic z tego nie macie, a 100 bryłek rudy piechotą nie chodzi


moglibyście sobie za to kupić kilka sztuk Zielonego Nowicjusza i zjarać się jak świnie, a i tak by jeszcze zostało na parę butelek ryżówki


a c⁎⁎j tam, jeden kopacz w tą czy w tamtą, Gomez i tak się nie połapie xD


"nic nie widziałem"


bierzesz od nowego rudę i chowasz do kieszeni, na wszelki wypadek lepiej odczekać kilka dni, zanim się to wyda bo ktoś może nabrać podejrzeń


albo Szakal się prz⁎⁎⁎⁎⁎doli, cygan j⁎⁎⁎ny xD


nowy i Dusty tymczasem pospiesznie wybiegają przez bramę i oddalają się w kierunku obozu świrów


Dustyego już nigdy nie widzisz


następnego dnia nowy znów wraca


ten to się k⁎⁎wa nabiega xD


tym razem spędza cały dzień i całą noc w obozie


rano znów wybiega przez południową bramę


ale ma na sobie zbroję cienia


ło kurna, czyli został jednym z nas?


zasięgasz języka i okazuje się, że nowy był w Waszej kopalni i przyniósł stamtąd jakąś ważną listę


od jednego z cieni, Dextera, usłyszałeś że nowy podpierdolił samemu Cor Calomowi w obozie świrów recepturę na napój uzdrawiający


innym cieniom też wyświadczył jakieś przysługi


w uznaniu zasług został przyjęty do Starego Obozu


no spoko, przyda nam się taki koleś


przy północnej bramie też działy się niezłe inby


ponoć Bloodwyn, jeden ze strażników, chciał od nowego wyżebrać 10 bryłek rudy


kolejny j⁎⁎⁎ny cygan xD


ale nowy się nie dał i kazał mu spierdalać na drzewo


Bloodwyn nasłał na niego kilku ludzi, ale nowy wszystkim spuścił konkretny wpierdol xD


coraz lepszy jest, skubaniec


i tak sobie dzień minął na plotkach i ploteczkach


wieczorem nowy wraca do obozu


jest cały obładowany wilczymi skórami, mięsem, pazurami i kłami


ale też jest strasznie poraniony, wszędzie cieknie krew


martwisz się na ten widok i proponujesz mu eliksir uzdrawiający


ale on tylko macha ręką i mówi, że wystarczy, że się wyśpi i będzie jak zdrowy


wbiega do chaty cienia koło południowej bramy


cień nie wie o co kaman i każe nowemu wypierdalać xD


nowy wychodzi stamtąd po 2 minutach i jest świeżutki jak ryba


żadnych ran, krwi, nawet jebanego zadrapania


mówi, że się przespał i już jest zdrowy


zastanawiasz się, co tu się odjebało xD


nowy idzie w stronę swojej chaty koło areny


rankiem dowiadujesz się, że poprzedniego dnia wyczyścił całą okolicę Starego Obozu z potworów


wpierdolił dosłownie wszystkim ścierwojadom, krwiopijcom, kretoszczurom, wilkom i jaszczurom


a potem je wypatroszył, oskórował, pozbierał mięso, kły i pazury


z kolei przez całą noc smażył zebrane mięso, a było tego kilkaset sztuk


Scatty, gość mieszkający koło areny, skarżył się, że nie mógł spać bo strasznie jebało zapachem smażonego mięsa xD


kolejnego dnia nowy znów wybrał się na polowanie, tym razem czyścił lasy i drogi między obozami


zaczynasz naprawdę podziwiać tego gościa


potem on znika na kilka dni


wkrótce dowiadujesz się, że w Kolonii działy się dziwne rzeczy


świry z obozu na bagnie próbowały przywołać swoje bóstwo, ale c⁎⁎ja z tego wyszło xD


a w kopalni należącej do Starego Obozu ktoś wytłukł wszystkie pełzacze, które wcześniej wpierdalały kopaczy na śniadanie


mówią, że za wszystkim stoi ten nowy


pewnego dnia z obozu przez południową bramę wybiega jakiś mag ognia


patrzysz na to zdziwiony bo przecież magowie siedzą całymi dniami w zamku i nawet kawałka d⁎⁎y stamtąd nie wystawiają xD


nagle Cię olśniło


o k⁎⁎wa, przecież to ten nowy!


wygląda teraz za⁎⁎⁎⁎ście dostojnie, no ale kucyka sobie zostawił xD


mimo, że został magiem ognia, Szakal i tak próbuje od niego wysępić 10 bryłek rudy xD


ale nowy tylko na niego spojrzał z pogardą i wyszedł z obozu


widzisz, że kieruje się w stronę Pacho


tamten na jego widok wstaje


o k⁎⁎wa, to będzie ten dzień xD Pacho po raz pierwszy od lat będzie miał okazję do kogoś otworzyć ryja xD


patrzysz na to z wielkim zaciekawieniem, zastanawiając się, jaką to za⁎⁎⁎⁎stą przemowę wygłosi Pacho


gdy nowy jest już obok niego, Pacho się odzywa


"Ej, ty"


"Kto, ja?"


"Nie, moja babcia!"


w tym momencie wyjebało ci żenuncjometr daleko powyżej Bariery xD


k⁎⁎wa Pacho, ten tekst był stary i oklepany jeszcze przed wojną króla Robara z orkami xD


ale Pacho dalej kontynuuje słabą gadkę i mówi nowemu, że jak pójdzie tamtą drogą to orkowie przerobią go na kotlety


ja pi⁎⁎⁎⁎lę, ale żal xD


nowy zignorował ostrzeżenie i jednak poszedł tamtą drogą


po dwóch godzinach słyszysz z tamtej strony jakieś dziwaczne krzyki i warczenie


tumult narasta z każdą chwilą


nagle na drodze pojawia się nowy, który biegnie ile sił w nogach


po chwili wyłania się za nim kilkunastu orków i drugie tyle orkowych psów


ożeszkurwajapierdolę!


Pacho na ten widok zrywa się na równe nogi i spierdala do rzeki xD


nagle widzisz, że nowy skręca w stronę obozu, a cała ta hałastra podąża za nim


o k⁎⁎wa, tylko nie to!


masz już mokro w gaciach bo oczyma wyobraźni widzisz, jak orkowie rozsiekują Cię na kawałki, a ich psy zjadają Twoje truchło


Twój ziomek, drugi strażnik, najwyraźniej ma te same obawy bo nagle czujesz jak się zesrał ze strachu xD


ech, a nawet nie zdążyłeś przepierdolić tej rudy, którą dostałeś jako łapówkę za wypuszczenie Dustyego


ale mimo tego trzymasz miecz w gotowości


przynajmniej umrzesz honorowo, podczas walki


czekasz na to, co nieuniknione


i nagle następuje zwrot akcji


nowy zatrzymuje się w miejscu i zaczyna rzucać jakiś czar


gdy dobiegają do niego orkowie i ich psy, uderza w nich pierścień lodu, który ich zamraża


nowy tymczasem rzuca kolejny czar i po chwili deszcz ognistych pocisków spada na wrogów


tych, którzy nie giną od razu, dobija wielkim mieczem


o k⁎⁎wa, co tu się odjebało


właśnie zobaczyłeś, jak w jednej chwili mag rozkurwił stado orków i orkowych psów


a dopiero co biegał w podartych gaciach i z kilofem na plecach xD


nowy tymczasem pozbierał broń orków i oskórował ich psy


gdy wchodził do obozu, spojrzał Ci prosto w oczy


zdołałeś tylko wydukać "eee, za Gomeza?"


na co on odpowiedział wyniośle "Gomez to mi może obciągnąć", po czym dodał "Za potęgę magii!"


przełknąłeś tylko nerwowo ślinę i potaknąłeś skinieniem głowy, nie śmiąc protestować


przez kolejne kilka dni nowy zapuszczał się w coraz dalsze rejony


podobno wyczyścił już prawie całą Kolonię z potworów i orków xD


a za każdym razem znosił coraz więcej orkowych mieczy i zwierzęcych trofeów i próbował to opchnąć gdzie się da


Fisk i Dexter skarżyli się, że zaczyna już im brakować rudy na wymianę towarów xD


a nowy znosił tego coraz więcej i więcej


podobno ma straszną obsesję na punkcie rudy, próbuje tego zebrać ile się da


gdzie on to k⁎⁎wa trzyma, bo chyba nie w kieszeniach xD


pewnego dnia inba w obozie


wszyscy budzą się rano i każdy, dosłownie każdy skarży się, że ktoś się włamał do jego kufra i wyczyścił zawartość


dosłownie przez jedną noc ktoś opierdolił wszystkie chaty xD


przypominasz sobie, że widziałeś w nocy tego nowego, jak się skrada koło jednej chaty


niby mag ognia, a kradnie kopaczom jakieś bochenki chleba, kilofy i zupy z pełzacza xD


ale nie śmiałeś mu nawet zwrócić uwagi, pamiętając jak rozkurwił tych orków


postanawiasz zachować to dla siebie


nowy tymczasem wychodzi z obozu


mijają kolejne dni, a on nie wraca


i nagle stało się TO


gruchnęła wieść, że zawaliła się kopalnia należąca do Starego Obozu


w obozie inba jak c⁎⁎j, wszyscy biegają jak oparzeni


Gomez się wkurwił na całego bo bez rudy nie będzie miał hajsu na wódkę, dziwki i koks


w ogóle niczego nie będzie miał


z tego wkurwienia kazał podstępem zamordować magów ognia bo ponoć chcieli pertraktować z Nowym Obozem


przez to zrobiła się jeszcze większa inba


do tego Gomez wysłał grupę strażników, by zajęli kopalnię Nowego Obozu


czyli wojna na całego


wysłaną grupą strażników dowodził Szakal


przynajmniej pozbyłeś się z obozu tego cygana, chociaż jeden plus xD


ale żeby nie było za dobrze, w jego miejscu pojawił się Bloodwyn


no k⁎⁎wa, z deszczu pod rynnę xD


Gomez kazał zamknąć obydwie bramy na wypadek ataku Nowego Obozu


południowej bramy pilnuje kilku strażników, w tym Ty, a obroną dowodzi Bloodwyn


wszystko spoko, tyle że ten idiota Gomez kazał Was ustawić po zewnętrznej stronie


więc jak ktoś Was zaatakuje to nawet nie będziecie mogli bronić się w obozie bo brama jest zaryglowana


super plan k⁎⁎wo xD


ale Nowy Obóz to tam c⁎⁎j, bardziej boisz się tego nowego maga ognia


Gomez sobie ubzdurał, że on spiskuje z Nowym Obozem i kazał go zabić przy najbliższej okazji


a Ty ciągle pamiętasz tą sytuację z orkami


no nic, może tu nie przyjdzie


stoicie zatem przed bramą z innymi strażnikami i Bloodwynem i oczekujecie w napięciu, co się wydarzy


jeden Pacho ma na wszystko wyjebane i znów się opierdala pod drzewem, jak dawniej xD


jednego razu poszedłeś się odlać i zobaczyłeś, że za pagórkiem po prawej ktoś stoi


omal nie dostałeś zawału, ale okazało się, że to Diego, jeden z cieni


Diego w sumie spoko koleś więc zastanawiasz się, co on tam robi


aż w końcu zjawił się ON


mag ognia i eksterminator orków we własnej osobie


pogromca wilków, jaszczurów, zębaczy i c⁎⁎j wie, czego jeszcze xD


stanął naprzeciwko Ciebie i innych strażników i mierzy Was wzrokiem


Bloodwyn też na niego patrzy i uśmiecha się głupio, ciesząc się na zbliżającą się konfrontację


głupi debil xD


nowy podchodzi bliżej i zaczyna się gadka szmatka


Bloodwyn mówi mu, że został wypierdolony z obozu, żeby szykował się na śmierć i tym podobne pierdoły


i że trzeba było zapłacić te 10 bryłek rudy za ochronę


myślisz se, że na pewno c⁎⁎ja by to dało xD Spoko nowy, wprawdzie Gomez kazał cię za⁎⁎⁎ać, ale zapłaciłeś mi kiedyś 10 bryłek rudy więc teraz idź w pokoju xD


nowy się trochę wkurwił, że został tak potraktowany no i zaczyna rzucać jakiś czar


ożeszkurwa


Bloodwyn wyciągnął miecz, inni strażnicy też więc chcąc nie chcąc robisz to samo, czując że to się nie skończy dobrze


nie zdążyliście nic zrobić bo oplotła Was wszystkich lodowa fala, która skrępowała Wasze ruchy


mag zaś spokojnie wyjął miecz i po kolei wpierdolił Wam wszystkim


Ty oberwałeś jako ostatni


leżycie na ziemi i zwijacie się z bólu, ale żyjecie


a tymczasem nowy zabiera wszystkim broń i opróżnia po kolei Wasze kieszenie


w pewnym momencie czujesz, jak Cię obmacuje i zabiera Twoją rudę


k⁎⁎wa no, moje bryłki xD


no i marzenia o zjaraniu się Zielonym Nowicjuszem i uchlaniu ryżówką poszły się właśnie j⁎⁎ać xD


ale c⁎⁎j tam, grunt żeby przeżyć


Twoi kompani po kolei zaczynają się podnosić


nowy tymczasem zaczął się od nich oddalać i idzie w stronę Pacho


Pacho na jego widok zerwał się na równe nogi i wystrzelił do niego z kurzy


ale mag z łatwością uniknął bełtu


po czym wystrzelił jakiś ognisty pocisk i Pacho spłonął żywcem


o kurwamać


na ten widok Bloodwyn i pozostali strażnicy rzucili się na maga ognia z gołymi pięściami


ale w tym momencie oberwali strzałami wystrzelonymi przez kogoś stojącego z boku


o fak, zapomnieliśmy o Diego!


Diego powystrzelał wszystkich Twoich kompanów jak kaczki


zostałeś tylko Ty


ledwo żywy i bez broni


no i bez rudy xD


nowy tymczasem zawrócił w Twoją stronę


o k⁎⁎wa


po drodze przyjrzał się dokładnie ciałom zabitych strażników, w które wbite były strzały Diego


nowy zatrzymał się kilkanaście metrów od Ciebie


patrzy Ci prosto w oczy


stoisz osrany, nie śmiąc się nawet ruszyć


wtedy on się do Ciebie odzywa


"chyba wiem, co z Tobą zrobię"


zdejmuje z pleców kuszę i nakłada na nią bełt


ożeszkurwajapierdolę


"sorry, to nic osobistego"


celuje prosto w Ciebie


w geście desperacji rzucasz się na niego z gołymi pięściami


wystrzelony z kuszy bełt przeszywa Twoją pierś


padasz na ziemię i czujesz, jak uchodzi z Ciebie życie


zanim umierasz, słyszysz jeszcze ostatnie słowa nowego skierowane w Twoją stronę


"Nic do Ciebie nie mam, ale chciałem dostać to podwójne doświadczenie"

Zielczan

@Fanatyk_Wedkarstwa wrzuć jutro

Fanatyk_Wedkarstwa

@Zielczan okej ale IMO nie jest tak fajna jak ta pierwsza. No i o wiele krótsza. Ktoś ją pisał trochę na siłę chyba

kolczano

@Fanatyk_Wedkarstwa odpisuję Ci w przerwie od grania w niego

Zaloguj się aby komentować

#pasta #internet


Zapewne wielu z was powie "Nuuu, chciałbym wrócić do szkouy".


A moja reakcja jest prosta:


CZY WAS K⁎⁎WA POJEBAŁO?!


Wstajesz rano, skoro świt, zapierdalasz czy deszcz, czy śnieg, czy mróz, czy ślizgawica, czy zalane ulice czy żar lejący się z nieba do pierdolonego więzienia intelektualnego, nieraz na zerówki, czyli godzina 7.10, ledwo żyjesz, nieraz nie było czasu na śniadanie, o herbacie nawet nie wspomnę.


Jak szkoła jest daleko, to tłuczesz się je⁎⁎⁎⁎mi autobusami do niej godzinę lub półtorej, wśród pierdolonych moherów które niby takie stare niby niedołężne, ale na⁎⁎⁎⁎iają jak Ruscy na Berlin jeśli chodzi o wchodzenie, wychodzenie z busa lub lecenie na puste krzesło.


Dodatkowo oczywiście te same parszywe ryje sapią "HURR DURR SKONT TU TYLE GUNWAŻERII NI MA JAK TOREP POUOSZYĆ, WSZYNDZIE TE PLECOKI", mimo że codziennie z uśmiechem nr 5 ustępujesz miejsca.


Well no shit Sherlock, na linii przejeżdżającej koło 3 szkół są uczniowie. No k⁎⁎wa, naprawdę, skąd się tam wzięli nie wiem.


Wleczesz się do szkoły, dostajesz opierdol od woźnej, bo przecież wszedłeś w mokrych butach. A ona sprzątała już raz i nie zamierza przez najbliższe 5 godzin. Mimo iż jej płacą, aby robiła to za każdym je⁎⁎⁎ym razem jak będzie brudno. Jak jej wspomnisz o tym? UUUUUUUUUUUUUUUUUU. HURR DURR NA CAŁY ŚWIAT I WYPAD DO DYREKTORKI, gdzie grube babsko z obdrapanym lakierem na paluchach zacznie pi⁎⁎⁎⁎lić o szacunku do innych, jednocześnie układając pasjansa na ekranie kompa, który był jednym z pierwszych ze stajni Optimusa. "No a z takimi ocenami to ty najwyżej też gdzieś podłogi będziesz sprzątać"-kończy wywód. No po c⁎⁎ju szacunek xD


Zostawiasz w szatni kurtkę, wcześniej ograbiając ją ze wszystkich możliwych rzeczy, bo przecież kartka "rzeczy zostawiane na własną odpowiedzialność" zwalnia szkołę z jakiejkolwiek akcji względem tego, że zajebano ci bilet miesięczny, dychę i czapkę, a innym nieraz telefony i iPody.


Nie chcesz? Pozdro k⁎⁎wa 600, j⁎⁎⁎ny nauczyciel k⁎⁎wa śmieć zacznie piłować ryło w klasie że "kurtkę do szatni albo jedynke ci dam!". Ale odpowiedzialności nie weźmie.


Idziesz wreszcie do swojej grupy, zamieniasz parę słów z równie zaspanymi. Każda klasa dzieli się tak samo-grupka normików, grupka animu, grupka tzw. złotych dzieci, grupka "szlachty"(bogatej bananowej młodzieży, nie wiem jak dziś się na to mówi) no i grupka spierdolin.


Wszystkie nienawidzą szlachty, a pomiędzy nimi panuje chłodna neutralność.


Zgrana klasa? Heh, tak jak na polskiej scenie politycznej-tylko jak sytuacja jest naprawdę ch⁎⁎⁎wa lub naprawdę potrzebna do wspólnego profitu. Myślisz nad tym, siadając do ławki.


Meanwhile do klasy wbija popierdalający sobie 15 minut samochodzikiem z klimą i ogrzewaniem, z kawusią cieplutką/zimniutkim soczkiem i dziennikiem w łapie "nauczyciel" i niszczy ci dzień, tłucząc do głowy niepotrzebne nikomu pierdy, wyżywając się ze swoim je⁎⁎⁎ym kompleksem niższości na uczniach, ponieważ jego/jej kolega/koleżanka złapał Pane Boge za nogi i robi w zawodzie, a jemu zostało siedzenie na d⁎⁎ie i uczenie dzieciaków, przez co jest obrażony na całe życie, mimo je⁎⁎⁎⁎ch dodatków do pensji i statusu urzędnika.


I te pierdolone teksty, które nie zmieniają się latami-"Nie umiesz? Spokojnie Kowalski, ktoś zamiatać ulice musi", "Co się tak śmiejesz? Powiedz klasie, pośmiejemy się razem.", " Wyciągamy karteczki, będzie karna kartóweczka", "Zrobię wam wejściówki, bo som na studiach"(NAJWIĘKSZE K⁎⁎WA KŁAMSTWO JAKIE SŁYSZAŁEM) i uwaga, creme de la creme-"hurr durr ty jesteś zdolny ale leniwy".


K⁎⁎wa mać. "Zdolny ale leniwy". Powiedziane i do totalnego jełopa który naprawdę jest jełopem, sebixxem, który po liceum pójdzie kraść węgiel z ojcem na linię PKP Cargo, i do pierdolonego złotego dziecka które wkuwa jebane encyklopedie na pamięć, ale nie był obudzony na tyle aby napisać poprawnie o je⁎⁎⁎ej 7 rano wejściówkę, i do gościa który naprawdę wie, że to wszystko to c⁎⁎j, nieprzydatne gówno które marnuje mu miejsce na partycji Musk/dysk:C/system32 i do prawdziwego lenia, który ma wyjebane i tak na co mówisz, stara prukwo.


Mało tego, jeszcze te wszystkie jebane szkolne dramy, gdzie masz problemy egzystecjalne, ale jedyne co ci może zrobić pedagog to test na osobowość(XD) i wziąć cie do katechetki, która będzie powtarzać ci, że Pane Boge cie kocha(XDDDDDDD),gdzie jedna lubi drugą, ale nienawidzi trzeciej, ale wszystkie gadają z Tobą i próbują cię wplątać w to tornado shitstormu, gdzie sebix dręczy nowego ucznia, gdzie ziomek niby z ADHD maca cycki loszkom i nauczyciele mają wyjebongo bo papiery, a gdy wreszcie inba się rozkręca to pokazuje jedynie że uczniowie są mądrzejsi od ludzi ustawą postawionych od nich wyżej i rodziców, oraz wszelkie inne.


Człowiek zapierdala 8 godzin dziennie za darmo, plus jeszcze czas na wyjazd i powrót, przyjeżdża do domu, żre obiadokolację i resztę dnia spędza na pokurwionym wkuwaniu totalnie niepotrzebnego gówna, plus pierdylionie zadań od nauczycieli z kompleksem niedocenionych naukowców("To wprawdzie nie jest na maturę, ale całki są fajne, zobaczycie. No, to będzie na następnej kartówce."-powiedziane do jebanego humana). Praca domowa+nauka 4h jak nic. Łącznie 12h dziennie, a życie prywatne? W c⁎⁎ju, masz, ucz się bo wiedza do potęgi klucz xD


Jak jesteś młody to jesteś zbyt wielkim dzieciakiem, by to zrozumieć, jak jesteś starszy to nie masz czasu, by to zrozumieć, dopiero po maturach w kwietniu dochodzi do ciebie:


Wychujali cię, nie ma to znaczenia, jak dobre oceny będziesz miał. Jesteś nikim przed szkołą, po szkole jesteś starszym nikim, po studiach masz szansę być kimś, ale 90% ludzi nadal jest nikim, a totolotek spierdolenia trwa i wiele osób wygrywa.


Szkoła nie nauczyła mnie nic pożytecznego, zmarnowała jedynie mój cenny czas i wrzuciła na mą drogę życia albo totalnych dzieciuchów, albo totalne kanalie, albo inne pokurwione osoby.


Zniechęciła do lektur, które bez wkuwania rozdział po rozdziale w co był ubrany bohater albo jakie cechy miała postać występująca trzecioplanowo w jednym rozdziale, okazały się za⁎⁎⁎⁎ste(no chyba że mówimy o je⁎⁎⁎ym Werteru czy "Nad Niemnem"), zraziła do wiedzy, która jest ciekawa i wyżarła czas na hobby, do którego tuż po niej wróciłem, witając jak starego przyjaciela.


Szkoła to najgorszy okres życia człowieka, a każdy kto twierdzi inaczej, ma chyba tendencje do bycia masochistą.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #heheszki #humor


Nie wiesz co zrobić ze swoim życiem? KUP SOBIE, K⁎⁎WA, ORANGUTANA!


Tak, k⁎⁎wa, owłosionego orangutana, nie mówimy tu o jakiejś pierdolonej kapucynce czy innym je⁎⁎⁎ym szympansie.


Nie pytaj mnie skąd masz go wziąć, bo to nie mój problem.


Orangutana nazwij Clyde (to nie podlega żadnej dyskusji, wszystkie orangutany mają na imię Clyde – nie pytaj dlaczego, tak działa życie).


Zacznij bujać się z orangutanem po mieście, zabieraj go dosłownie, k⁎⁎wa, wszędzie: do klubów/pubów, parków, na rynek, dworzec, WSZĘDZIE!


Z czasem ludzie zaczną zwracać na Ciebie uwagę, zaczepiać i pytać o małpę, nie spierdol tego! – narób sobie masę znajomych, każdy będzie chciał się pokazywać w towarzystwie kolesia z orangutanem.


Za każdym razem kiedy powiesz coś śmiesznego, przybijaj z Clydem piątkę. Wśród Twoich nowych znajomych na pewno będą jakieś kobiety, którzy na pewno będą zwracać na Ciebie uwagę, bo facet, który pokazuje się w towarzystwie orangutana jest co najmniej intrygujący.


Tego też nie spierdol, r⁎⁎⁎aj Twoje nowe znajome na wszystkie możliwe sposoby (niekoniecznie na dwa baty z orangutanem).


Kiedy już zrobi się o Tobie głośno znajdzie się ktoś, kto da Ci pracę, może nawet zaproszą Cię do telewizji. Mając pracę będziesz miał zdolność kredytową, pożycz jak najwięcej pieniędzy, małpę sprzedaj do cyrku i spierdalaj do jakiegoś ciepłego kraju, z którym Polska nie ma umowy o ekstradycję. Następnie idź na piękną plażę, spójrz w błękit oceanu i krzyknij: „Wygrałem w życie!”.

64b7f32e-05a5-4955-8f90-c1fcd4d83c37

Zaloguj się aby komentować

Ja j⁎⁎ie. Primo, k⁎⁎wa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. K⁎⁎wa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. K⁎⁎wa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.


Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Za⁎⁎⁎⁎ście. Ja nie lubię kminku. Ale k⁎⁎wa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. K⁎⁎wa. Ja j⁎⁎ie.

grappas

@Bujnik a powinienbyć, żeby każdy sobie mógł pisać cochce.

Bujnik

@tusk Nie mówię o paragrafach tylko o funkcjonalnościach serwisu, skoro da się wrzucić wpis bez tagu, to ten przepis jest martwy

blunch

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell Czekaj czekaj, czyli masz pretensje, że nowy serwis nie spełnia Twoich wyidealizowanych oczekiwań?

944caf1e-0c43-4a42-93d3-3f9d942bad9d

Zaloguj się aby komentować

Ja j⁎⁎ie. Primo, k⁎⁎wa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. K⁎⁎wa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. K⁎⁎wa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.


Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Za⁎⁎⁎⁎ście. Ja nie lubię kminku. Ale k⁎⁎wa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. K⁎⁎wa. Ja j⁎⁎ie.

JesteDiplodokie

@orezada.z.komunii wypierdalaj

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem czy było ale daje klasyka


Graj w konterstrajka w kafejce


Wróć do domu


Włącz tv


Pierwsza wieża płonie


Po 5 sekundach wpierdala się drugi samolot


Hehe jaki fajny film


Prezenterka płacze


O kurdebele to TVN24


O kurwancka to nie film


Mame mame chodź szybko wojna mocno! xD


Zaraz dzwoni wujek foliarz, który co roku przepowiada wojnę z Rosją albo koniec świata i ma na działce przygotowaną piwnicę z zaopatrzeniem na takie okazje


MATI SZYPKO PAKUJCIE SIĘ Z MAMO BĘDĘ PO WAS ZA 5 MINUT UCIEKAMY BO TRZECIA WOJNA


Za 5 minut wujek jest pod domem w Seicento wypakowanym dobytkiem


Matka go opierdala co on odpierdala


GRAŻYNA TO NIE ŻARTY BIERZ MAŁEGO I UCIEKAMY ROZUMISZ


Inba na całą ulicę


Wujek jedzie sam i wraca dopiero po tygodniu z pokerową twarzą


Jak z niego czasami śmiechamy co on wtedy odpierdolił to mówi tylko durr TEN SIE SMIEJE KTO SIE SMIEJE OSTATNI hurr


Od tego czasu przepowiada wojnę z Rosją albo koniec świata 3 razy częściej, bo ma nadzieję, że świat się ro⁎⁎⁎⁎⁎doli i w końcu wyjdzie jego racja


Notorycznie odpierdala xD


Wtedy jeszcze było w miarę spokojnie bo wszystkie spiski i końce świata musiał wymyślać sam, ale potem odkrył internety i popłynął xD


Nie wierzy w kosmitów, czwarte gęstości i ogólnie inby nadprzyrodzone, tylko w różne spiski wojskowe i polityczne, ewentualnie katastrofy naturalne. Jak na wiosnę w telewizji mówią, że gdzieś poziom wody osiągnął stan alarmowy, to on już ręce zaciera z podniecenia, że może w końcu będzie ultra powódź, co ro⁎⁎⁎⁎⁎doli całą Polskę i ponton przenosi z piwnicy do mieszkania


Jego najczęstszym tekstem, wtrącanym właściwie w każdej dyskusji jest "jak to wszystko pierdolnie", odmieniane przez wszystkie czasy i przypadki


No zobaczysz mati jak to wszystko pierdolnie


Czekajcie tylko, jak to wszystko pierdolnie


Tylko patrzeć jak to wszystko pierdolnie


Na Ukrainie czołgi, zaraz to wszystko pierdolnie


Na Islandii wulkan wybuchł, mówiłem, że to wszystko pierdolnie


Nooo, teraz to już na pewno to wszystko pierdolnie


A nie mówiłem, że to wszystko pierdolnie?


Wspominałem, że swoją główną kwaterę dowodzenia zagładą rodzaju ludzkiego ma na działce. Kilka razy tam byłem, k⁎⁎wa, co tam się odpierdala to ja nawet nie, domek tak zajebany sprzętem i jedzeniem, że ledwo można przejść. Była taka komórka koło domku gdzie chowałem rower. Raz tam przyjechaliśmy, idę rower wstawić, a tam 100 kilo ryżu i piramida z konserw. I c⁎⁎j, rower na deszczu musiał stać


Z tym jedzeniem to go raz strolowałem xD Kupił gdzieś na przecenie 10 kilo mleka w proszku


Herp Mati promocja była a to niezbędne do przetrwania zobaczysz jak to wszystko pierdolnie to ludzie będą korę z drzew jedli a my sobie będziemy kakao pili hehe patrz jaką wujek ma głowę


Ale wujek, pomyśl, przecież ci co pociągają za sznurki głupi nie są, nie dawal by tak tanio mleka w proszku, bo przecież im zależy, żeby jak najmniej osób przeżyło, bo wtedy więcej zasobów dla nich itd.


Kurwancka nie pomyślałem, masz rację, sk⁎⁎⁎⁎syny jebane otruć mnie pewnie chciały. Wyrabiasz się młody, wyrabiasz hehe już nie masz tak zielono w głowie


I 10 kilo mleka wy⁎⁎⁎ał do rzeczki przy działce xD


Oczywiście chciał też kiedyś się porządnie uzbroić na koniec świata i wystąpił o pozwolenie na broń ale nie przeszedł testów psychologicznych, bo nawkręcał tam tych swoich historii. W kole myśliwskim to samo xD pewnie wyglądało to tak


No to na co chce pan polować?


Panie, jak to wszystko pierdolnie, to przede wszystkim do ludzi będę strzelał, co mi będą chcieli mleko w proszku zajebać


Musiał się więc zbroić sam. Ma bagnet co jeszcze z wojska przyniósł, procę wędkarską i taki ch⁎⁎⁎wy łuk zrobiony z leszczyny i sznurka od prania. Jakby kogoś chciał tym łukiem zabić, to chyba by prędzej ten ktoś zdechł ze śmiechu xD


Kiedyś zaczął wszędzie nosić ze sobą taki plecaczek. Raz mu go przynosiłem z samochodu, podnoszę - ale k⁎⁎wa ciężkie. Zaglądam do środka a tam jakieś liny, konserwy, flary, apteczka, nawet taką składaną saperkę miał. Raz mi pomagał skręcać szafę u nas w domu i sobie ku⁎⁎⁎⁎ko rozciąłem łapę śrubokrętem a nie miałem w domu opatrunków. Mówię: wujek, daj bandaż, masz w apteczce przecież. A on:


DURR MATI IDŹ PAPIEREM TOALETOWYM SE OBWIĄŻ BO JA MAM NA CZARNĄ GODZINĘ


Kurwa, wujek, teraz jest moja czarna godzina właśnie


HURR JAK CI RUSCY Z CZOŁGU NOGĘ ODSTRZELĄ I BĘDĘ CI BANDAŻEM KIKUT OBWIĄZYWAŁ TO BĘDZIESZ MI DZIĘKOWAŁ


Pół mieszkania wtedy krwią ujebałem


Jak się zaczęła ta cała akcja z NSA, to wujkowi oczywiście mózg zaczął inbować na temat podsłuchów i przez jakiś czas nie dało się z nim normalnie komunikować. Matka do niego dzwoni zapytać co słychać a on


Cicho cicho nic nie mów pogadamy w cztery oczy


Potem nam przedstawił swój specjalny szyfr, którym mieliśmy się z nim porozumiewać przez telefon. Oczywiście ten kod był ch⁎⁎⁎wy tak, że ja pi⁎⁎⁎⁎lę, na przykład "przyjdź do nas naprawić lodówkę" znaczyło żeby przyszedł do nas na obiad.


Naczytał się też, jak to fejsbuk inwigiluje, więc wymyślił, że przechytrzy cały światowy spisek i pokona go własną bronią. Założył na fb zupełnie legitne konto ze swoim imieniem i nazwiskiem i postował tam nieprawdziwe statusy typu


"Z BOGDANEM NA GRZYBACH POD IŁAWĄ! JEST SUPER!!!"


A tak naprawdę siedział w domu i się pewnie cieszył jaki jest sprytny bo wywiad amerykański teraz wszystkie satgówna szpiegowskie skieruje na Iławę xD


Zadawał się też z jakimiś zjebami z tych forów dla foliarzy i zmontowali jakąś ekipę wspólnego przetrwania. Polegało to na tym, że jak to wszystko pierdolnie to mają w kilku typa ustawiony punkt zbiórki u wujka na działce i razem im będzie łatwiej przetrwać. Jednak w końcu to wszystko się zjebało, bo wujek raz nam się żalił, że zrobili sobie rutynowe ćwiczenia, czyli każdy każdemu wysyła smsa "zaczęło się" ("to wszystko pierdolnęło" xD) i każdy ma godzinę żeby się na działce stawić z całym sprzętem. Kilku ich się tam stawiło i korzystając z okazji, że już wszyscy są na miejscu, to sobie czekali na koniec świata, bo byłoby spoko jakby akurat się wydarzył, bo już są na miejscu xD Koniec świata jednak jak na złość nie nadchodził więc zaczęli walić browary, a potem robić jakieś ćwiczenia na przetrwanie. No i wujek ćwiczył strzelanie z procy i jakiemuś Januszowi, który jest bardzo szanowanym foliarzem, za⁎⁎⁎ał kamieniem z procy prosto w czoło, aż tamtego oszołomiło a potem się wkurwił i powiedział, że wujek jest pewnie agentem NWO, którego napuścili, żeby zniszczyć organizację od środka poprzez zabicie (z procy na ryby xD) przywódcy xD No i wujka wyjebali z tej partyzantki i nawet dostał bana na forum


Oczywiście nawkręcał te swoje historie też wszystkim sąsiadom i już się z niego podobno śmieją na osiedlu, ale HURR ZOBACZYMY KTO SIĘ BĘDZIE ŚMIAŁ OSTATNI DURR. Żalił się, że raz mu jakieś łebki z osiedla zrobiły dowcip: ktoś do niego zadzwonił o 1 w nocy domofonem i powiedział, że nie może zdradzić, kim jest, ale wykradł jakieś rządowe dokumenty i potrzebuje pomocy, ale teraz nie może powiedzieć, o co chodzi, bo go obserwują i żeby wujek następnego dnia był wieczorem przy fontannie w takim parku. Wujek oczywiście podniecony jak ja pi⁎⁎⁎⁎lę, nawet temat na forum założył, że będzie miał następnego dnia prawdziwą bombę. Poszedł do tego parku, nikogo nie ma, tylko leży jakieś pudło - zajarany myśli, że tajne dokumenty będą w środku, otwiera, a tam nasrane xD Z tym, że wujek nie mówił, że to łebki z osiedla tylko, że jacyś agenci mu wysłali sygnał żeby nie szukał prawdy zbyt głęboko xD


Raz też jak byliśmy u niego na działce to w okolicy był jakiś obóz surwiwalowy czy coś takiego i wujek koniecznie chciał tam pojechać i zobaczyć jak to wygląda. Pojechałem z nim bo miałem 15 lat i mi powiedział, że pewnie będzie można z paintballa postrzelać. Oczywiście paintballa ni c⁎⁎j nie było, za to było z 20 dzieciaków budujących szałasy i jakiś Seba wychowawca przebrany za żołnierza. Wujek do niego podbija i zagaduje, że on też jest specem od surwiwalu hehe i zaczynają dyskutować. Wujek zaraz zaczął krytykować te szałasy, że gówno dają i że jak to wszystko pierdolnie, to taki szałas pół minuty nie wytrzyma. Facet mu tłumaczy, że panie, to takie jajca dla dzieci są, żeby się pobawiły, ale do wujka nie docierało i dalej napierdala, aż w końcu postanowił za symulować falę uderzeniową bo wybuchu bomby atomowej


NO I PATRZ PAN CO SIĘ W TYM MOMENCIE Z TAKIM SZAŁASEM DZIEJE, NO PATRZ


I roz⁎⁎⁎⁎⁎olił jeden szałas z kopa. Dzieci k⁎⁎wa płaczą a wychowawca kazał wujkowi wykurwiać bo zadzwoni po policję


#pasta #heheszki

OmixoD userbar
Shivaa

Wujek foliasz najlepszy

Zaloguj się aby komentować

UrsusGadatliwus

@CandyAmigo dziękuję bardzo dobry Panie

Zaloguj się aby komentować

6,400,000. To liczba inteligentnych cywilizacji, których możemy się spodziewać w naszej galaktyce - według słynnego równania Drake’a. Od ostatnich 78 lat wysyłamy w kosmos wszystko, co jest związane z naszą cywilizacją - nasze radio, naszą telewizję, naszą historię, nasze największe odkrycia. Wykrzykujemy swoją obecność co sił w płucach, zastanawiając się, czy jesteśmy sami we wszechświecie. 36 milionów potencjalnych cywilizacji, prawie wiek nasłuchiwań i nic. Jesteśmy jedyni.

Tak mi się wydawało jeszcze około 5 minut temu.

Transmisja pojawiła się na każdej częstotliwości, którą nasłuchiwałem. Od razy wiedziałem, że taki sygnał nie pojawia się naturalnie - musiał zostać wytworzony sztucznie. Pojawiał się i znikał ze stałą amplitudą; szybko zrozumiałem, że to musi być swego rodzaju kod dwójkowy. Zmierzyłem 1679 impulsów na minutę podczas transmisji. Zaraz po tym nastała cisza.

Początkowo te liczby nie miały dla mnie żadnego sensu. Wydawały się być pomieszanymi, nic nie znaczącymi zakłóceniami. Jednak sygnał był tak idealnie stały i pojawił się na częstotliwościach, na których do tej pory nie zarejestrowaliśmy żadnej aktywności. Jeszcze raz przyjrzałem się zarejestrowanej przeze mnie transmisji, serce załomotało mi w piersi. 1679 bitów- to dokładna długość wiadomości nazwanej Arecibo, która została wysłana przez ludzkość 40 lat temu. Szybko zacząłem ustawiać częstotliwość i już po odczytaniu połowy informacji moje nadzieje się potwierdziły - to była dokładnie ta sama wiadomość. Liczby od 1 do 10 w zapisie dwójkowym. Liczby atomowe podstawowych pierwiastków z których zbudowane są związki organiczne: wodór, węgiel, azot, tlen i fosfor. Składniki kwasu DNA. Ktoś nas usłyszał i chciał nam odpowiedzieć, że gdzieś tam jest.

Wtedy do mnie dotarło, że skoro ta wiadomość została nadana 40 lat temu, to życie musi się znajdować najdalej 20 lat świetlnych od nas. To możliwe, obca cywilizacja tak blisko, że można by się z nią kontaktować? To przecież zrewolucjonizowałoby wszystkie dziedziny, w których kiedykolwiek miałem okazję pracować: astrofizykę, astrobiologię, astro...

Sygnał znów się pojawił.

Tym razem wolniejszy, jakby bardziej przemyślany. Trwał przez około 5 minut, z nową liczbą bitów, pojawiających się jeden po drugim. Chociaż komputer rejestrował wiadomość, ja też zacząłem ją notować na kartce. 0101 0101... Od razu wiedziałem, że to nie jest ta sama informacja, co przedtem. Miałem gonitwę myśli, umierałem z ciekawości co też mogą zawierać te numery. Transmisja zakończyła się na 248 bitach, zdecydowanie za mało żeby zawierać jakąś znaczącą wiadomość. Co można przesyłać innej, obcej cywilizacji w zaledwie 248 bitach? Na komputerze tak mały plik ograniczałby się tylko do... tekstu.

Może tak być? Naprawdę obca cywilizacja wysyła do nas wiadomość w naszym własnym języku? Kiedy zacząłem się nad tym zastawiać, uświadomiłem sobie, że to nie było całkiem niemożliwe- przecież przez ponad 70 lat nadaliśmy mnóstwo informacji w całkiem sporej liczbie języków. Zacząłem odszyfrowywać wiadomość pierwszym kodem, który przyszedł mi do głowy: ASCII. 0101 0101. To będzie Z... 0100 0011 to I...

Kiedy skończyłem odszyfrowywanie, poczułem jak żołądek podchodzi mi do gardła. Słowa leżące przede mną wyjaśniały wszystko:


„ZIEMIANIE, ZAMIAST W GWIAZDY, PATRZCIE NA RĘCE KURWOM W MAGDALENCE!"

Zaloguj się aby komentować