#pasta #komputery #klasyka


Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.


To moje opowieści z pracy.


Dzień 1


>kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera


>spoko, mam to


>ściągam program


>"Wow, jesteś w tym ekspertem"


>"No cóż..."


>komputer prosi o wpisanie hasła admina


>zapomniałem hasła admina


>próbuje: hasło


>nope.jpg


>"ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"


>3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera


Dzień 2


>wkurwiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym


>nie mam pojęcia co mówi


>pauza


>koleś czeka na odpowiedź


>przypominam sobie "IT Crowd"


>"Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?


>Zresetować znaczy się?"


>"Moment..."


>zadziałało


Dzień 3


>laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem


>kocica 9/10


>flirtuje ze mną


>mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje


>jedyne co słyszę to jej cycki


>jej laptop pachnie truskawkami


>ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa


Dzień 4


>nauczyłem się wyłączać serwery


>ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni


>wyłączam serwery


>wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera


>w końcu ludzie zaczynają się drzeć


>STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!


>"biore się za to!"


>biegnę do serwerowni


>gram w Hotline Miami przez kilka godzin


>włączam serwery pod koniec dnia


>wychodzę z serwerowni


>wycieram pot z czoła


>"dałem rade..."


>ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę


>tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM


Dzień 5


>spotykam kocicę przy ekspresie do kawy


>zapytałem się co u niej, proste pytanie


>zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem


>nie widzi we mnie człowieka


>widzi we mnie IT


>mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa


>robi to


>upgrade'uję jej IE


>instaluje adobe reareda


>resetuje komputer


>wszystko śmiga


>zanoszę go jej


>poprawiam fryzurę


>sprawdzam oddech


>zachowuje się jak bym ją ocalił


>siedzi w swoim biurze, gada przez telefon


>ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko


>robię to, i trochę się ociągam


>"To wszystko skarbie?"


>wychodzę


>słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"


>tylko IT


>teraz jestem tylko tym


Dzień 6


>cholernie się nudzę


>postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony


>filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry


>uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa


>używam konta admina, bo w końcu znam hasło


>wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze


>ściągnąłem emulator i pokemony


>gram sobie


>koleś przychodzi do mojego biura


>"chyba mam wirusa"


>ja: "złap je wszystkie"


>do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy


Dzień 7


>ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze


>nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu


>"wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"


>idę do domu


Dzień 8


>koleś z siódmego dnia znowu dzwoni


>jest wkurwiony


>mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta


>"zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"


>"o czym ty k⁎⁎wa mówisz?"


>click


Dzień 9


>jedna z drukarek zużyła cały toner


>jakiś grubas każe mi go zmienić


>"to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"


>tak serio to ściągam steama


>"to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"


>wzdycham i idę to zrobić


>nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera


>zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"


>mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje


>musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda


>wracam do sprawy z serwerem


>pół godziny później grubas wchodzi do biura


>"ćoś ty k⁎⁎wa zrobił z drukarką?"


>"zmieniłem tusz"


>zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem


>idziemy do drukarki


>opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje


>drukarka nawet się nie zamknie


>są czarne ślady dłoni na całej drukarce


>czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam


>"chyba jest coś nie tak z siecią"


>drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP


Dzień 10


>muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji


>nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu


>nie mam nawet karty firmowej


>mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem


>może użyć della kogoś innego


>pliki z maca nie działają na dellu


>zadzwonili do mnie w trakcie zebrania


>wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę


>ściągam adobe readera


>otwieram plik


>działa


>"Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"


Dzień 11


>nowy pracownik w firmie


>nikt mnie nie poinformował


>opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby


>idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś


>jest kilka sztuk


>ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych


>odpalam


>działa


>ustawiam go dla nowego kolesia


>wszystko laguje


>odpalasz adobe readera? masywny lag


>odsyłam komputer


>"sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"


>koleś ciągle prosi mnie o pomoc


>jest beznadziejny


>po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach


Dzień 12


>czyiś komputer się spieprzył


>kurrrrr


>ustawiam


>przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci


>idę do serwerowni


>patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa


>wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić


>"a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."


>"sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"


>gram sobie w sim theme park przez resztę dnia


Dzień 13


>przychodzę do pracy godzinę spóźniony


>całe biuro w chaosie


>upadekrzymu.jpg


>"JEST TUTAJ!"


>odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila


>dziesiątki mailu w stylu:


>"coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."


>"wiesz czemu strona nie działa?"


>serwer faktycznie nie działa


>adobe reader mnie teraz nie ocali


>"po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"


>wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić


>roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić


>ucinam sobie drzemkę przez cały dzień


>ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni


>terminy minięte


>wychodzę o 18:30


>manager widzi mnie na parkingu


>był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem


>"wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"


Dzień 14


>serwery dalej nie działają


>wszyscy wkurwieni


>idę na wczesny lunch


>słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura


>dziekibogu.jpg


>"Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"


>zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię


>"też jestem IT"


>pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni


>obaj kiwają głową


>"co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"


>"próbowałeś go zrestartować?"


>wracam i restartuje serwer


>k⁎⁎wa, działa!


Dzień 15


>kocica chodzi po biurze poddenerwowana


>"Wszystko ok?"


>"Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"


>"Spoko"


>biorę laptopa


>reinstaluje office'a


>outlook znowu działa


>przeglądam maile, żeby upewnić się że działają


>wysyłam testowego maila


>czytam tytuły jej nowych maili


>"Rozwód"


>oddaje jej laptopa


>"Wygląda na to, że działa"


>"Dzięki..."


>"Wszystko ok?"


>"Cóż..."


>tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!


>"Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"


Dzień 16


>jeden z monitorów upośledzonego nie działa


>wyświetla się całkowicie na zielono


>na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak


>jedyne co robi to przegląda tapety na msn


>i używa jakiegoś programu fedexa


>jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić


>nic nie działa


>to nie sterownik


>to nie ustawienia


>to chyba coś z samym montorem


>cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"


>po dwóch godzinach koleś mówi


>"może wtyczka jest zepsuta?"


>zmieniłem kabel hdmi na nowy


>zadziałało


>oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś


Dzień 17


>miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura


>jest najstarszą osobą w biurze


>stara jak dinozaury


>mówię, że coś dla niej mam


>wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów


>zanoszę ją jej


>"jesteś taki pomocny"


>sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę


>podnoszę się i otrzepuję spodnie


>staruszka wygląda jakby miała zawał


>patrze na ekran


>czarny


>wstając nacisnąłem przycisk power


>straciła 3 godziny pracy


>3 godziny których nigdy nie odzyska


Dzień 18


>firmowe spotkanie


>przekroczyliśmy budżet


>było dużo wydatków


>straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc


>dzień 18


>prawie cały miesiąc


>wylecę na zbity pysk


>budżet departamentu IT zostaje poruszony


>są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu


>"Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"


>pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą


>"Niezbyt..."


>"Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"


>gówno prawda


>dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"


>nie wiem czy będzie seks


>kupuje gumki


>nie jest taka ładna 6/10 góra


>nie będę kłamał


>mocno średnia


>podjeżdżam do jej domu


>dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko


>mąż otwiera drzwi


>pokazuje mi konputer


>instaluje najnowszego adobe readera


>zarabiam 20$


>jadę do domu


Dzień 19


>jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo


>sprawdzam ustawienia


>po dwóch godzinach


>"zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"


>wtf


>nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie


>wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone


>pukanie do drzwi


>to ten koleś


>"hej, dzięki za naprawienie tego"


>"czego?"


>"mojego usb"


>nic nie zrobiłem


>"a, to... spoko"


Dzień 20


>spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię


>wygląda całkiem nieźle


>odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami


>ludzie tracą swoje projekty


>losowo są wywalani z serwera


>mówię, że są problemy z isp


>staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię


>pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie


>niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci


>mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu


Dzień 21


>teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki


>8 komputerów podpiętych do jednej sieci


>próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć


>to są stare monitory i nie można tego zrobić


>wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów


>ustawiłem wszystko do południa


>po lunchu zaczynam kopanie


>okropnie powoli, ale zaczynam


>ludzie narzekają na lagi serwera


>obwiniam olimpiadę za lagi


>mówię, że całe buro musi je streamować


>banuję olimpiadę na filtrze systemowym


>biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu


>ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk


>i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa


>oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi


>"To jest koleś którego ta firma potrzebowała"


Dzień 22


>dzień urodzin


>całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu


>biorę ciasto


>podpinam n64 w jednym z biur


>wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye


>mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"


>skopałem im wszystkim d⁎⁎y


>zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta


>nikt nie zauważył


Dzień 23


>kocica dzwoni z trasy


>ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie


>mówi nazwę tej apki


>nie mam pojęcia co to jest


>staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko


>pytam, czy używa WIFI czy 3G


>"jak to sprawdzam?"


>"nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"


>googluję apke, ale nic się nie pojawia


>pytam kogoś ze sprzedaży


>"oh, to tylko infografika z naszej strony"


>mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada


>jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej


Dzień 24


>45 latka wygadała się, że robię też poza pracą


>teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne


>mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże


>większość to proste naprawy


>aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia


>ale wtedy trafił mi się on


>laptop z piekła rodem


>gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce


>"co z nim nie tak?"


>"ty mi powiedz, geniuszu"


>odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu


>klikam enter


>naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?


>wydaje mi się, że to coś z napędem cd


>otwieram napęd


>jest tam gruba warstwa okruchów


>przechylam laptopa na bok


>pieprzone okruchy wysypują się z laptopa


>resetuję laptopa


>wczytuje się bez problemu


>okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki


>pieprzone laptopy


Dzień 25


>mimo, że jestem gówniany w sprawach IT


>jeden koleś myśli, że skoro jestem IT wiem dużo o technologii


>pyta się mnie jaka jest moja ulubiona przeglądarka


>"Google... Ultron"


>"Jest taka jak chrome?"


>cholera. to miałem na myśli


>"tak, ale lepsza... nasa jej używa"


>"super, mógłbyś mi ją ściągnąć?"


>gulp


>"spoko"


>dosłownie zaczynam ruszać myszą wte i wewte tak szybko, że nie widać kursora


>ctrl alt delete do managera zadań


>"proszę. Zrobione, wygląda jak chrome. ale to jest Ultron, nikt inny nie zobaczy różnicy"


>do dzisiaj myśli, że pracuje na google ultron


Dzień 26


>jakaś kobieta mnie woła


>"to zajmie tylko minutkę. prościzna!"


>cholera


>prosi mnie o podłączenie nowej drukarki


>wstaje ze swojego krzesła i pozwala mi usiąść


>zapomniałem jak dodać sieciowe drukarki


>z koleżanką stoją za mną i obserwują ekran


>"czy to będzie trwało długo?"


>Udaję zamyślonego, patrzę w ekran z dłonią na skroni


>"Anon? Mamy deadline które się zbliża..."


>"Co do...?"


>obie kobiety wyglądają na zaniepokojone


>"NA TYM KOMPUTERZE JEST WIRUS!"


>i wybiegłem wyglądając na wkurwionego


Dzień 27


>nauczyłem się używać narzędzia do zdalnego sterowania którego używa całe biuro


>postanowiłem pomęczyć tą miłą staruszkę z wcześniej


>losowo ruszam myszą przez kilka godzin


>ona męczy się z podstawowymi rzeczami


>przyszła do mnie po nową myszkę


>pomagam jej


>podpinam ją i wracam


>mysz się znowu rusza. uruchamia worda


>zaczynam pisać


>"Cześć."


>brak odpowiedzi


>"Cześć."


>"Cześć? Kto to?"


>"Śmierć :("


Dzień 28


>jakiś koleś prosi mnie o wypalenie mu prezentacji na płytę dvd


>k⁎⁎wa mać wiem jak to zrobić


>wypalam płytę


>maszeruję do jego biura, dumnie trzymając płytę wysoko w powietrzu


>jakaś kobieta próbuje mnie zatrzymać "Hej, mógłbyś..."


>"Nie teraz, ważna sprawa IT którą muszę się zająć!"


>daje kolesiowi jego wypaloną płytę


>to może być pierwsza rzecz tutaj którą zrobiłem poprawnie


>łza się w oku kręci


>taki dumny z siebie, że tak daleko zaszedłem


>jestem prawdziwym IT


>5 minut później koleś do mnie dzwoni "hej... cóż, na płycie nic nie ma..."


Dzień 29


>dałem nowej kobiecie w firmie laptopa


>nic nie jest ustawione


>zapomniałem jak podpiąć outlooka


>spoko, zrobiła to sama


>super


>pyta mnie czy mogę wpisać dane admina. żeby mogła ściągnąć jakieś narzędzie do mediów


>"Pewnie"


>zjebałem hasło 3 razy i mnie zablokowało


>muszę odblokować komputer z mojego pcta


>nie wiem jak to zrobić ale muszę wrócić do jej biura, bo zostawiłem tam swojego gameboya


>zaczyna zagadywać


>"Gdzie się uczyłeś, że skończyłeś tu jako IT?"


>zaczyna coś podejrzewać


>próbuję się jeszcze raz zalogować


>dalej jest zablokowane


>"Hmm... wiesz co? Chyba to rozszerzenie Hootsuite jest zawirusowane. Nie chcę tego gówna w swojej sieci."


Dzień 30


>dzisiaj wszystko zaczęło się pieprzyć


>jeśli pamiętacie, ustawiłem maszynę do miningu bitcoina w serwerowni


>używało prawie cały przesył


>sieć ledwo działała


>a teraz przez moje zrzucanie wszystkiego na wirusy i ogólne lenistwo ludzie zaczęli plotkować


>że firma jest atakowana przez grupę hakerską


>po lunchu szefostwo zaciągnęło mnie do biura na spotkanie


>"Jak wiesz, mieślmy ostatnio spore problemy z naszą siecią..."


>jestem w d⁎⁎ie


>"od powolnego transferu danych po wirusy"


>bardzo głębokiej d⁎⁎ie


>"Chcemy, żebyć zaczął śledztwo i dowiedział się kto to robi i dlaczego"


>ROFL


>Jestem pieprzonym gliniarzem którego zadaniem jest znaleźć pieprzonego gliniarza


>Jestem pieprzonym prawem.


Dzień 31


>mówię ludziom, że robię kalibrację serwera


>"to coś jakby pobieranie odcisków palców"


>nie ma mądrzejszego ode mnie


>pokazałem jednemu facetowi w średnim wieku, z brodą, jak używać aplikacji


>wrzucam mu ją do ulubionych i na pasek skrótów


>patrzę na jego ulubione


>Matula z Dużymi Cyckami


>Piżamowe Dziwko-party


>Mexykanka w autobusie


>przejeżdżam nad każdym z nich kursorem myszy, czytając bezdźwięcznie ich tytuły


>facet zaczyna się denerwować


>prosi. żebym nie powiedział nikomu


>"Czemu nie?"


>"Kupię ci lunch"


>dostałem 10 nuggettów z kurczaka


Dzień 32


>z jakiegoś dziwnego powodu całe biuro musi przepisywać captcha zawsze gdy coś googlują


>nie mam pojęcia dlaczego


>koleś od google ultrona pyta, czy ma to coś wspólnego z wirusem i czy powinien tworzyć kopię zapasową danych


>"Pi pierwsze. Zawsze twórz kopie zapasowe"


>kiwa głową


>"Po drugie. To tylko zabezpieczenie które założyłem. Roboty się tu czają"


>znowu kiwa głową, jakby moje słowo było prawem


Dzień 33


>koleś od ultrona wygadał się o google ultron


>teraz każdy w biurze chce, żebym mu go zainstalował


>kilka osób które wiedziały nieco więcej pyta co to do cholery google ultron


>zbywam ich środkowym palcem


>spędzam cały dzień instalując nieistniejący program na komputerach


>dosłownie spędziłem 3-4 godziny udając, że to jest program którego używa nasa


>jakaś dziewczyna pyta. czy to jest legalne


>"Jesteś policjantką?"


>podała mnie do HR za "zachowanie bliskie karnemu"


>już wyjaśniłem kolesiowi w HR co to google ultron...


>HR myśli, że to jest prawdziwe


>HR myśli. że nasa tego używa


>Hr mówi lasce, żeby mi nie przeszkadzała w sprawach technologii bo nie zna się na tym tak jak ja


>nie zna się na tym tak jak ja


Dzień 34


>cały dzień grałem w portala 2


>nie było ani słowa skargi


>ani jednego update'a adobe readera czy flasha przez cały dzień


>coś jest nie tak


>sprawdzam co się dzieje


>wszyscy pracują bez przerwy


>pytam jakiegoś kolesia jak jego komputer działa


>"Świetnie. Odkąd ściągnąłeś mi Google Ultron mój komputer wręcz śmiga"


>wtf


>szybkie wyszukiwanie na temat chroma


>okazuje się, że automatycznie ściąga najnowsze oprogramowanie adobe


>omfg


>bez pieprzonego adobe readera nie mam pieprzonej pracy


>wysyłam masowego maila


>UWAGA: nie otwierajcie google ultron, został shackowany


>resztę dnia wywalałem ultrona i ustawiałem IE jako domyślną przeglądarkę


Dzień 35


>ludzie zaczynają się denerwować tym całym hakerem/wirusem


>zastanawiają się dlaczego jeszcze tego nie rozwiązałem


>niektórzy nawet wierzą. że to nie jest żadna grupa hakerska jak mówiłem


>"To nie są amatorzy. To są profesjonaliści. Dlatego muszę update'ować waszego antywirusa."


>żeby ludzi nieco przestraszyć po kryjomu uruchomiłem komputer jednej z osób na chorobowym, ustawiony mniej więcej pośrodku jednej z większych sal


>głośniki na maksa


>puszczam Jitterbug Whama co 3 sekundy przez cały dzień


>w końcu ludzie przychodzą do mojego biura informując mnie o tym


>kiwam głową


>"To gorzej niż myślałem"


>"Co? Co takiego?"


>"To gang Jitterbug. Jedna z najlepszych grup hakerskich"


>"Nigdy o nich nie słyszałem"


>"To dlatego są najlepsi"


Dzień 36


>sprawdzam wiadomości


>policja dzwoniła


>KUUURRRWAAAA


>jako, że jestem IT muszą ze mną porozmawiać na temat ostatnich ataków hakerskich w naszej firmie


>usuwam wiadomość


>kocica przychodzi do mnie do biura


>pyta, czy mógłbym jej ustawić pulpit tak. żeby tapeta zmieniała się co kilka minut


>"Spoko."


>Idę z nią do biura


>mówi mi, że bierze rozwód


>"Oh."


>mówi, że zaczyna znowu chodzić na randki i to jest trochę dziwne


>pieprzyć to


>"Może pójdziemy na piwo kiedyś po pracy?"


>śmieje się


>"Co? To znaczy, czemu nie?"


>"Żartujesz, prawda? Jesteś IT..."


>oczy mi zaczynają łzawić jak wpatruję się w powiadomienie o nowym update adobe readera


>"Po prostu to ściągnę"


Dzień 37


>czuję się gównianie


>kocica powiedziała koleżanką z działu sprzedaży. że próbowałem ją zaprosić na randkę


>wszyscy się śmieją za moimi plecami


>słyszę ich szepty


>leee hahaha IT? łeee"


>mam ochotę otworzyć komputer i wskoczyć w wiatrak na procesorze


>koleś z działu sprzedaży który zawsze dzwoni (tak, ten) przychodzi do mnie do biura


>"Mój laptop nie działa"


>Idę z nim do jego biura


>Naciskam przycisk power żeby zresetować


>nie mówię nic, tylko odchodzę


>"Jeśli to jest wszystko co tu robisz... po co nam tu jesteś?"


>odwracam się


>"co?"


>"jeśli wszystko co tu robisz to resetowanie komputerów, to za co ci płacą? Sam mogę zresetować swój cholerny komputer"


>uśmiecham się


>"Naprawiałeś tu kiedyś serwer? Wiesz jak ciężko jest go potem ustawić, żeby działał? Pamiętasz jak nie działał przez ponad dzień?"


>kręci głową


>"tak myślałem"


>oczywiście tylko go zresetowałem lol


Dzień 38


>dalej czuję się gównianie po tym jak kocica dała mi kosza


>postanowiłem blokować jedną większą stronę co godzinę


>czułem się jak Joker


>najpierw youtube


>potem ebay


>potem reddit


słyszę ludzi narzekających na moją notkę odnośnie filtrowania stron


>"To jest miejsce pracy, a nie zabawy."


>jakaś kobieta wbiega mi do biura


>"Okej, to nie jest zabawne... to poważna sprawa"


>"why so serious?" (tłum. zostawiłem po angielsku, brzmi lepiej)


>"Musisz odblokować ebaya"


>lol serio


>"MAM AUKCJĘ KTÓRA KOŃCZY SIE ZA 5 MINUT"


>dałem ebaya na listę dostępnych stron


>ale było już za późno


>przegrała aukcję o pokrowiec na telefon


>mwahahahaha


Dzień 39


>"śledczy" przychodzi do biura


>szefostwo martwiło się. że mamy za dużo do stracenia i chcieli profesjonalistę


>jestem w d⁎⁎ie


>pokazuję mu całe biuro


>pyta się gdzie leży serwerownia


>"A to Carol. Jest buntowniczką. Co nie, Carol?"


>robię wszystko co mogę by odciągnąć nieuniknione


>idziemy do serwerowni


>mówi, że podoba mu się jak kable są ładnie poukładane


>myślę nad podniesieniem monitora. rozbiciem mu głowy i ucieczką do Meksyku


>nie mogę tego zrobić


>nie jestem potworem


>jestem IT


>koleś sprawdza serwer


>pyta się o dane do logowania


>przesrane


>daję mu hasło


>loguje się


>otwiera IE


>spogląda na mnie przez ramię


>"Nie musisz tu być"


>"Zostanę"


>Muszę tu być kiedy to się stanie


>dosłownie zaczyna poruszać myszą w losowych miejscach i klika w różne miejsca na ekranie


>Wiem. bo okienko Home Depot wyskoczyło


>zaczyna coś mówić pod nosem... "hmm... hmmm"


>wpisuje adobe reader w googlach


>ściąga


>rusza kursorem jeszcze trochę


>i w końcu mówi


>"pieprzeni hakerzy. co nie?"


>jesteśmy braćmi. on i ja


>bracia IT


Dzień 40


>obudziłem się i zdałem sobie sprawę jakie mam szczęście, że nie jestem zwolniony albo gorzej


>widzę z parkingu jak kocica wchodzi do biura


>pyta się mnie co słychać


>myślę, że w koncu pokonaliśmy gang jitterbug


>"nie... mam na myśli poza pracą"


>patrzę na nią dziwnie i uśmiecham się


>"Ah, wiesz jak to jest"


>poprawia włosy i śmieje się


>co do cholery?


>"Super. Mam problem z jednym plikiem... możesz go dla mnie otworzyć, skarbie?"


>wzdycham


>"Okej, spoko..."


>idziemy do jej biura, cały czas flirtuje


>klikam na link do pliku .pdf


>nie otwiera się


>zaczynam ściągać adobe readera


>w międzyczasie pytam się jej jakie ma plany na weekend


>"Jadę z takim jednym facetem na weekend w góry, odpocząć trochę"


>zatrzymuję ściąganie na 80%


>wychodzę


>jestem IT


Dzień 41


>ta niezła laska ćwicząca yogę przychodzi do mnie do biura


>jej klawiatura pisze po francusku


>jestem za bardzo zajęty nappy birdem. żeby mnie to obchodziło


>"więc pomożesz mi?"


>"jeśli będę miał chwilę czasu, teraz jestem zawalony robotą"


>"kiedyś cię rozszarpię"


>zabiera swój cudowny tyłeczek z mojego biura


>śliczna dziewczyna, a ja mam to w d⁎⁎ie, chcę. żeby ten dzień się skończył


>nienawidzę tej pieprzonej roboty


>wszystko co robię to dostaję opieprz i ściągam adobe readera


>nawet nie mogę sobie poprawić humoru grami


>tata wchodzi


>widzi, że wyglądam niewyraźnie


>zabiera mnie na lunch


>klepie po ramieniu


>"jestem z ciebie dumny. synu"


>firma jest w rozsypce


>a ja wciąż jestem głównym specem od ściągania adobe readera


>ale nie zamieniłbym nic z tego za jego kolejne słowa


>"Kocham cię, synu."


Dzięki wam wszystkim i dzięki tato za pracę. Nie zapomnijcie updatetować swojego adobe readera!

Komentarze (3)

Rozali

@szybki-zuk lubie #pasty - kto zapomniał żeby nie klikać „rozwiń” XD

mix3d

@szybki-zuk topka jeżeli chodzi o pasty :)

szybki-zuk

@mix3d nie da się z tym nie zgodzić xD

Zaloguj się aby komentować