Jedną taką się z wami podzielę. Jest już ponad pół roku po ukończonym generalnym remoncie i ponownie czuję się jak beta tester.
Tym razem chodzi o klimatyzację. Było pięknie pomyślane, żeby skropliny po prostu lądowały w odpływie. Woda zlatuje "wężykiem" który jest w ścianie, a sam wężyk kończy się.. no właśnie, pod grubszą rurą do której ma wpadać woda. Pytałem się jednego majstra, drugiego majstra, człowieka który montował klimę czy na pewno to w niczym nie przeszkadza.
"Tak będzie dobrze"
No właśnie, nie, jak się okazuje, nie jest dobrze.
Po podłączeniu klimy w październiku kiedy podziałała kilkanaście minut dla testu było ok. Później tylko czasami używaliśmy do szybkiego dogrzania mieszkania.
Ostatnio jednak włączyliśmy klimę i po jakimś czasie woda leciała na podłogę przez kratkę samej klimy. Telefon do serwisanta klimy i mówi, że musi być problem z odpływem (pikachuface.jpg). Później sprawdziłem miejsce na zdjęciu (teraz dostęp 2/10, bo zabudowane zmywarką i meblami), i po ułożeniu wężyka lekko w dół zalegająca woda spłynęła do butelki po mleku. Gdyby ten wężyk kończył się jakieś 5 cm wyżej w ścianie to pewnie nie było by problemu..
Jutro zadzwonię do serwisanta i zapytam się czy ma w głowie jakiś łatwy sposób na ten mały, ale irytujący problem. Ja już pewien pomysł mam, ale na pewno nie chciałbym teraz kuć ścian i robić rozpierdolu w nowej kuchni.
#remontujzhejto #zyciezyciejestnobelo #klimatyzacja #problemypierwszegoswiata
