Zrobiłem streszczenie dosyć ciekawego materiału Majkl Naki, który zebrał wiele relacji rosyjskich żołnierzy, rosyjskich propagandystów i rosyjskich wolontariuszy na temat używania inwalidów na linii frontu w skutek niedoborów personelu, a jednocześnie wymogach dowództwa prowadzenia dalszych walk.
https://www.youtube.com/watch?v=qIy_kw_ApdE
[Streszczenie zrobiłem swoim testowym agentem AI jaki napisałem z użyciem whisper AI + ollama z modelem DeepSeeK]
"
25 lutego 2024 roku w jednostce wojskowej nr 55115 odnotowano przypadki brutalnego traktowania żołnierzy kontraktowych, w tym bicie i użycie paralizatorów przed wysłaniem ich do strefy Specjalnej Operacji Wojskowej (SWO). Sprawcy zostali zidentyfikowani, a wobec nich prowadzone jest śledztwo. Po jego zakończeniu okoliczności incydentu zostaną ocenione zgodnie z rosyjskim kodeksem postępowania karnego. Władze lokalne zapewniają, że sprawcy poniosą karę. Społeczność „pocieszono” jedynie nagraniami zatrzymań dowódców z jednostki, w której doszło do udokumentowanych nadużyć.
Według relacji, dowódcy wydawali rozkazy, by nie ewakuować rannych żołnierzy poza granice Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, uniemożliwiając im urlop zdrowotny i odsyłając natychmiast na front. W miejscu stacjonowania jednostki urządzono strzeżony obiekt przypominający więzienie – otoczony drutem kolczastym i chroniony przez uzbrojonych strażników. Żołnierzy sprzeciwiających się dowódcom po prostu „zerowano”, jak głosi komunikat.
Ci, którzy nie śledzą sytuacji w rosyjskiej armii, mogliby uznać to za odosobniony incydent. Jednak reakcja władz nastąpiła dopiero po upublicznieniu nagrania przemocy, które stało się viralem. W rzeczywistości każdy rosyjski żołnierz po odniesieniu ran ryzykuje powrót na front przed zakończeniem leczenia. Powodem jest chroniczny brak żołnierzy do udziału w nieprzygotowanych „mięsnych szturmach”. Potwierdzają to nawet propagandowe kanały Z na Telegramie. Jeden z nich, „Zapiski Weteranów”, skomentował sytuację w Tuwie: „To znęcanie się nad zdrowym rozsądkiem. Nagrań ze szturmowcami na kulach jeszcze nie publikuję”.
Słowa „jeszcze nie publikuję” brzmią ironicznie, ponieważ podobne materiały regularnie wyciekają do sieci. W tym przypadku chodzi prawdopodobnie o nagranie z tzw. kierunku pokrowskiego. Bezsens takich działań jest oczywisty – ranni żołnierze nie są w stanie skutecznie walczyć. Jedynym celem jest poinformowanie dowództwa, że „X pozycję obsadza Y ludzi”, nawet jeśli Ukraińcy odbiją ją w ciągu godzin.
Tysiące podobnych przypadków dokumentują m. in. kanał „Nie czekaj na dobre wieści” i portal „Astra”. Następnego dnia po upublicznieniu nagrania okazało się, że kolejnego żołnierza z kategorią „D” (niezdolny do służby) wysłano na front. Ilia Szabietia, kontraktowiec z dokumentami zwalniającymi go ze służby, został odesłany z Moskwy do strefy walk. Razem z nim trafili tam inni ranni, w tym żołnierze poruszający się o kulach.
Według relacji, w ciągu dwóch miesięcy z 74 żołnierzy wysłanych na zadanie przeżyło 14, wszyscy w ciężkim stanie. Szabietia twierdzi, że przebywa pod Ługańskiem pod konwojem, a jego skargi do prokuratury pozostają bez odpowiedzi. „Bez nagrań przemocy nikt nie reaguje” – podsumowuje.
Problem wysyłania niedoleczonych żołnierzy nie jest nowy. Już w grudniu 2023 r. donoszono o żołnierzach z połamanymi nogami, których siłą wtłaczano do pociągów. Rodziny opisywały groźby oficerów wymuszających powrót na front. Nawet gdy żołnierze nagrywali te sceny, dowództwo ukrywało ich losy. Deputowany Dumy Jarosław Niłow wysłał w tej sprawie zapytanie do Siergieja Szojgu, bez skutku.
Do marca 2024 r. sytuacja się pogorszyła. W Wołgogradzie rannym odmawiano operacji, odsyłając ich na front z odłamkami w ciele. Jeden z żołnierzy relacjonował: „W szpitalu w Rostowie powiedziano mi, że odłamki «nie przeszkadzają»”. Inny, z zerwanymi więzadłami, został zmuszony do szturmowania pozycji.
Systemowe zaniedbania potwierdzają nawet prorządowi blogerzy. Anastazja Kaszwierowa przyznała, że dowódcy ignorują orzeczenia lekarskie: „To bezmyślne marnotrawstwo ludzi”. Żołnierze 74. Brygady Zmotoryzowanej ujawnili, że szef medycyny Centralnego Okręgu Wojskowego, Walerij Biełousow, masowo uznawał rannych za zdolnych do walki bez badań. „Mamy złamane nogi, ręce, ale każe nam szturmować” – mówił jeden z nich.
Mechanizm jest prosty: wojskowe komisje lekarskie (WWK) działają pod presją dowództwa, a dokumentację medyczną się fałszuje. Nawet kategoria „G” (czasowa niezdolność) nie chroni przed skróconą rekonwalescencją lub kopaniem okopów. „To nie ekstremalne przypadki, tylko standard” – podkreślają aktywiści.
Pod koniec czerwca 2024 r. sprawa stała się nie do ukrycia. Żołnierze 26. Pułku Pancernego opublikowali nagranie, na którym w gipsach i na kulach skarżą się: „Co zdziałamy na pierwszej linii? Jesteśmy mięsem armatnim!”. Kaszwierowa, choć nie udostępniła materiału, przyznała: „Wojsko traktuje ludzi jak zużyty materiał”.
Winę za ten system ponoszą zarówno skorumpowani dowódcy, jak i ministerstwo obrony. „Siergiej Szojgu wielokrotnie kłamał o «troskliwej opiece» nad rannymi” – przypomina anonimowy autor kanału na Telegramie. Jedynym wyjściem dla rosyjskich żołnierzy pozostaje dezercja lub poddanie się. „Nawet jeśli jesteś gotów zabijać Ukraińców za pieniądze, pamiętaj: twoi dowódcy najpierw zniszczą ciebie” – kończy apel.
"
#aryocontent #ukraina #rosja #wojna