Znajomi często mnie pytają, jak to jest być moderatorem hejto. Tyle władzy, tyle możliwości! Kobiety muszą za mną szaleć! W końcu posiadam moc niszczenia cudzej pracy włożonej w misternie napisane posty. Jednym ruchem mogę sprawić, że ktoś przestanie istnieć. Można powiedzieć, że mam władzę absolutną. Kto by nie chciał posiąść takiej potęgi?!
Wtedy im odpowiadam - wielka moc, to także wielka odpowiedzialność. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie działa mi blokada tagów ani użytkowników. Widzę wszystko. Każdy może mnie zawołać. A uwierzcie mi, niektóre rzeczy nie są przeznaczone dla oczu zwykłych śmiertelników. Czasami budzę się w środku nocy zlany potem. Dręczą mnie koszmary z poprzedniego dnia, te wszystkie po⁎⁎⁎⁎ne posty, które musiałem zobaczyć i przeczytać. Te wszystkie wyzwiska, które zniesmaczeni moją pracą użytkownicy wypluwają w moją stronę. To naprawdę może człowieka wykończyć psychicznie.
Ale zaraz potem przychodzi ta myśl. Że michau dalej nie naprawił tagów. I karuzela spierdolenia zaczyna się od nowa. Ot dzień jak co dzień w serwerowni hejto.
Dlatego pamiętajcie proszę, żeby nie oceniać innych po ich randze i ilości piorunów oraz statusie społecznym. Nam też jest ciężko.
Dobranoc. Czy tam dzień dobry. Nie wiem, nie mam okna w piwnicy. Udanego wtorku!






