
Spektakularny zwrot w karierze. Stanowisko ministra. A potem naciski polityczne i podejrzenia o kontakty ze światem przestępczym. Aż w końcu zabójstwo, którego ani wykonawca, ani zleceniodawca nie dożyli nawet procesu. O co tak naprawdę chodziło w sprawie Jacka Dębskiego?
W roku 1994 Jacek Dębski został prezesem Łódzkiej Wytwórni Papierosów S.A. W roku 1995 kontrakt z tym przedsiębiorstwem chciał rozwiązać duński koncern House of Prince. Problemem był jednak 9-miesięczny okres wypowiedzenia. Coś trzeba było spróbować z tym zrobić. W tym też celu Jacka Dębskiego odwiedził reprezentujący koncern Henrik J. Starał się go przekonać do rozwiązania umowy, oferując jako swoistą rekompensatę 30 000 zł. Nie wiedział, że Dębski nagrał tę rozmowę, by następnie przekazać nagranie UOP. Henrik J. spędził w areszcie miesiąc, zaś gwiazda Jacka Dębskiego rozbłysła. Uważano go za nieprzekupnego szeryfa.
Bez problemu, dzięki swojej reputacji oraz wsparciu Janusza Tomaszewskiego, został w 1997 roku ministrem sportu – prezesem Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki. Niedługo później wdał się w konflikt z ówczesnym prezesem PZPN Marianem Dziurowiczem. Zwyciężył, a Dziurowicz został odwołany przez sam Związek. Tymczasem jednak ze stanowiskiem wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych musiał pożegnać się Janusz Tomaszewski. A to przez to, że okazało się, iż w archiwach figuruje jako agent „Bogdan”. Stwierdzono to na podstawie kart rejestracyjnych, aczkolwiek już w 2003 roku wyrokiem sądu lustracyjnego został oczyszczony z zarzutu kłamstwa. Tak czy inaczej, dla Jacka Dębskiego dobry czas się kończył. [...]
#historia #historiapolski #xxiwiek #xxwiek #minister #zabojstwo #2001 #ciekawostkihistoryczne