XXI wiek, w Polsce wprowadzane są strefy czystego transportu, mamy system CEPIK, mamy kamery zaczytujące tablice rejestracyjne. Tymczasem wymaga się od kierowców oklejania samochodów naklejkami, żeby policjanci mogli zweryfikować czy samochód może wjechać do strefy czy nie. Za brak ponoć będzie można dostać 500 zł mandatu.

#samochody #strefyczystegotransportu
conradowl

Ktoś te naklejki drukuje i jakieś pieniądze na to idą. Rozbuchana biurokracja i nadmierne przepisy.

Tymczasem w UK na samochodzie są jedne tablice (plastikowe) od rejestracji do złomowanie i tylko się zmienia właściciel. Jak tablicę zniszczysz to coś za dyszkę zamówisz na eBay duplikat.

Naklejek zero, hologramów też.

Tylko kierownicę mają odwrotnie

CzosnkowySmok

@Fulleks jesli chcą mieć naklejki to czemu ich nie zintegrować z tablicą rejestracyjną? Moze być dodana taka informacja przecież.

Dodatkowo, kazde miasto chce wprowadzić swoją naklejkę. Wiec taki przedstawiciel handlowy bedzie miał nasrane na szybie naklejkami.

Fulleks

@CzosnkowySmok i cyk mandacik za nielegalne przeciemnieie szyb naklejkami z 50 miast

Fulleks

@Odczuwam_Dysonans Nadal, kiedy diagnosta ma dostęp do Cepiku nie potrzebne są naklejki. Policja nie musi się tematem przejmować bo wystarczy kamera z rozpoznawaniem tablic - może tym zająć się zwykły urzędnik.

Odczuwam_Dysonans

@Fulleks mamy taki system że najeżdżasz kamerą na rejestrację i wyświetla wszystkie dane z CEPiKu w czasie rzeczywistym, żeby policjant wiedział że tego konkretnego auta ma nie zatrzymywać? Nie wydaje mi się. W takim wypadku dalej będą ściągać auta i przeprowadzać kontrolę i będzie przepychanie się z nimi jeśli auto jest starsze.

Jeśli chodzi o zautomatyzowane systemy to wtedy pewnie, ale przecież policja musi wyrobić normy więc wiadomo jak to będzie działać.


A wystarczyłaby zwykła, widoczna z daleka naklejka na szybie. Zielona, wjeżdżam wszędzie, żółta w strefę B, czerwona w strefę C. I wtedy ściąga się auta bez takiej naklejki, jak np. jak chce się wjechać w strefę czystego transportu w Berlinie. Chcąc się tam poruszać wykupujesz taką widoczną "licencję" zgodną z normami twojego auta w formie naklejki (tutaj pewnie domyślnie wg. świadectwa homologacji). Mogę coś mylić bo tam akurat nie mieszkałem, ale tak to w przybliżeniu działa. Podrabianie karane bardzo surowo.


Po co komplikować proste sprawy.

Bystrygrzes

@Odczuwam_Dysonans fake and gay!

gdzie w Austrii masz naklejki?

oida!

dotyczy to tylko samochodów dostawczych i uwaga wystawiane jest na podstawie normy Euro1,2,3,4 XD

-----

dalej to Austriackie przeglądy... ja się tam nie znam, ale dołożenie czegokolwiek do samochodu = wpis do dowodu + 39€ za nowe badanie.

zmiana felg na nie ori? wpis do dowodu, dołożenie haka wpis do dowodu lub certyfikat!

-----

dołożenie kąta = przegląd w landesregierung bo tylko oni mogą zatwierdzać zmiany.

landesregierung w Wiedniu jest 1... zmiany może wprowadzić tylko mechanik który ma uprawnienia + musisz mieć rachunek dopiero wtedy możesz jechać na badanie.

Jak Ci Staszek w garażu nowego Kata zalozy - to landesregierung zabiorą ci dowod a nie wpiszą zmianę XD

Bystrygrzes

@Odczuwam_Dysonans już 9 lat i 1 miesiąc w tym pierdolniku mieszkam. Zawsze mam Problem z podbiciem przeglądu! Zawsze coś wklepia bo 5letnie auto nie może być idealne.

Dodatkowo jebane oszusty wpisują w przegląd rzeczy które są np. wymienione 300 km wcześniej - ale nie było to u nich, bo jego zdaniem jest luz...

------

końcówki drążka przebieg 2000 km... gosc twierdzi, że jest luz. CZA wymienić 500€...


mówię nie, zabieram auto... pryskam je sprayem żeby wyglądały na nowe..


magicznie ni ma luzu XD

------

klocki hamulcowe - już biedne ale czujnik jeszcze nie melduje zużycia... cza wymienić 300€ + części...

chociaż mówiłem debilowi przed przeglądem, że są już kupione, leżą w PL, za tydzień jade to wymienię...

nie podbił przeglądu... bo bidne - albo płacę 300 za wymianę albo mam se jeszcze raz na przegląd przyjechac

Odczuwam_Dysonans

@Bystrygrzes masz rację a ja się mylę! Usuwam zatem mój komentarz żeby nie wprowadzać innych w błąd.

I też rzeczywiście chcieli to rozszerzyć na osobówki, ale koniec końców nie doszło do tego, w przeciwieństwie do co poniektórych miast niemieckich - i dobrze. Dlatego wspomniałem o T4, bo je pamiętam że przyjeżdżały specjalnie napisałem do ziomka co tam prowadzi warsztat żeby to zweryfikować i posypuję głowę popiołem.

Zapamiętałem to inaczej, bo niektórzy wtedy, hmm, powiedzmy że załatwiali to odrobinę inaczej, ale o tym nie mówmy. Rzeczywiście "po naszemu" to idzie to do rzeczoznawcy, a potem na "okręgówkę". Przy czym i tak uważam, że było to tam lepiej przeprowadzone, suma summarum, niż u nas.

Znamienne jest że auto które całe życie spędziło w Austrii a które teraz ma ziomek tam, miało dokładanego lata wcześniej kata w Niemczech xD tam też mi się zdarzyło mieszkać i też była zasłużona T4 może z nią były jakieś takie historie chyba na starość mi się miesza.


Typizacja to inny temat. Za "moich czasów" to było bodajże 20 euro od felgi. Wiadomo że to (bardzo) słabe, ale to państwo policyjne z wszystkimi tego zaletami i wadami, więc co się dziwić - nie płacisz mandatu to idziesz siedzieć i cześć, po kumpla tak kiedyś przyszli, a po prostu zapomniał. Dobrze, że miał akurat gotówkę przy dupie.

Niefajne z mojego punktu widzenia, i mam nadzieję że coś takiego do nas nigdy nie dojdzie, bo o ile może u nas przechodzi trochę za dużo, o tyle płacenie za typizację każdej pierdoły to chamówa.


Że potrzebujesz papier na ingerencję w mechanikę - to mogę zrozumieć, w budowlance też nikt nie zrobi odbioru jak fachowiec nie wystawi papieru na, przykładowo, piec gazowy.

Odczuwam_Dysonans

@Bystrygrzes 

Z przeglądami to jest dramat, prawda. W naszej strefie industrialnej były chyba 3 warsztaty z uprawnieniami, i tylko jeden typ był w miarę normalny i ogarnięty, i nie robił jaj typu, że nie wymieni ci spalonej żarówki tylko odrzuci przegląd, co się często ponoć działo u konkurencji. Inna sprawa, że srają się że im siądą na uprawnienia bo tam jest to mocno kontrolowane. Najgorsi Arabowie. Kiedyś przyjechała do nas A6, wielowahacz do wymiany wg. araba "diagnosty". Żadna guma nie wybita ani nic... Za to z tyłu pęknięta sprężyna XD typ nie zauważył, a auto jak tylko wjeżdżało na warsztat to wydawało się stać nierówno. No i dwa dni roboty, bo tam jest słynna metalowa śruba osadzona w aluminowych łyżwach wahacza, której nie da się normalnie wybić, a nie mieliśmy wtedy pętli indukcyjnej żeby to bezpiecznie wygrzać na samochodzie. I dużo innych przypadków, już nie chce mi się nawet ich rozpamiętywać. Przyczepiają się o pierdoły, a przepuszczają poważne rzeczy. Najlepiej zdać się na swój warsztat, bo oni wiedzą gdzie są w miarę normalni kolesie, też inaczej to wygląda kiedy jesteś z polecenia (no albo oni to w ogóle załatwiają).

Wydawałoby się, że model w którym to warsztat uprawnia się do robienia przeglądów nie jest głupi, i będą się starać robić to rzetelnie bo trzeba spełnić konkretne wymogi, plus na bieżąco są tam naprawiane auta, a nie tak jak tutaj że często auto ocenia dziadek który od lat nie miał klucza w ręku - to nie zawsze jest może jakieś złe, ale czasem miałem bekę z dziadków na SKP, gdzie swojego czasu jeździłem non-stop. A jednak kończy się na wciskaniu niepotrzebnych napraw co z resztą jest tam nagminne także u "zwykłych" mechaników. My po robocie jeździliśmy po znajomych warsztatach i robiliśmy diagnostykę, bo tam mało kto potrafi, po prostu, pomyśleć przy robocie - nawet ASO Mercedesa dało dupy koncertowo.

Z resztą, tak prozaiczna rzecz jak ustawienie zbieżności - kumpel w tym Wiedniu przez parę lat szukał kogoś, kto robi to dobrze, miał kogoś ale dosyć daleko. A to nie jest żaden rocket science. Często bez maszyny, "na sznurek" sam był w stanie ustawić to lepiej niż ci partacze. Dopiero jakiś czas temu postawili niedaleko nowy warsztat gdzie chyba sam właściciel się tym zajmuje, i przykłada się do tematu i jest OK. A, no i jedyny w rejonie nie boi się ruszać kątów


chociaż mówiłem debilowi przed przeglądem, że są już kupione, leżą w PL, za tydzień jade to wymienię...

No to jedno to akurat poniekąd rozumiem, bo to ponoć norma na wszelkich SKP a z hamulcami nie ma żartów (szczególnie jak tarcza już nie ma swojej pojemności cieplnej), niemniej wierzę że mogli se darować.

Jest to bardzo poukładany kraj, który jednocześnie często jest totalnie dziki. W Hagenbrunnie rozwaliło mnie, jak masz strefę z warsztatami, wszystko spoko i legitnie, a po drugiej stronie przelotówki jest czarna strefa, obita losowymi płatami blach, gdzie siedzi czarnuch-cieć i bramę otwiera tylko jak zadzwonisz, wstęp tylko dla kumatych. Byłem tam ze dwa razy i jest totalny rozpierdol xD ale widać władzy to nie przeszkadza. Dziwne miejsce, nawet da się lubić, ale dużo kontrastów.

Zaloguj się aby komentować