Wracasz sobie przez park z imprezy o 4 rano. Wychodzisz na ulicę, ciemno, głucho, nawet jednego samochodu.
Jedyną osobą w zasięgu wzroku (poza mężem idącym u mego boku) jest idąca chodnikiem kobieta w welonie i płaszczu narzuconym na śnieżnobiałą suknie ślubną.
Surrealistyczny widok to był.
#niemoralnesalto

