Właśnie siedzę sobie na urlopie na podwórzu i tak sobie myślę, że nie mam jednak co tak narzekać i się użalać. Nie wiem, może to kwestia ograniczenia mediów, ale w gruncie rzeczy moje życie nie jest takie tragiczne. Mam całkiem niezłą robotę, gdzie nikt nie stoi nade mną z batem, mieszkam w ładnej wsi z rodzicami, zdrowie jest, trochę odłożonych pieniędzy też jest. Może to zwolnienie i zaprzestanie tej ciągłej pogoni za czymś nie jest czymś złym? Może nie ma co się przejmować rzeczami, na które nie mam żadnego wpływu? A zamiast tego lepiej po prostu cieszyć się każdą chwilą i doceniać to, co się ma?
Ot, taki tam wysryw, ale skoro mam tu konto, to się podzielę.
#przegryw