dzień 6/∞ (wtorek)
dystans: 3000 [m]
czas: 21:49 [min:s]
Dzisiejszy dzień dawał mi w kość, bardziej psychicznie niżeli fizycznie. Wiosłowanie zadziałało jak lek. Wyzbyłem sie nadmiaru negatywnej energii, a dotleniony mózg zaczął trzeźwiej myśleć - polecam wszystkim.
#limonkowewiosla
![16edd80f-42e8-463d-8ee4-c6a3f49ab927](https://cdn.hejto.pl/uploads/posts/images/1200x900/1894112fa43e873fb3840a0c5226bd14.jpg)
![d5cd02a9-40cc-4c61-a40e-1d791ccac3d3](https://cdn.hejto.pl/uploads/posts/images/250x250/218263ce58bd38a653aec3605898f481.jpg)
@Lime W moim przypadku też bardzo często ćwiczenia pomagają na paskudny humor.
Nie masz problemu z "zakwasami" po takim codziennym treningu? Ja czasami gdy zaczynam nowy zestaw ćwiczeń to bolą mięśnie które wcześniej nie były używane.
@BettyLou Jestem totalnym amatorem ale wydaje mi się, że wiosłowanie bez bicia rekordów czasowych nie jest stricte siłowym ćwiczeniem, co by nabawić się jakichś poważnych zakwasów.
Górne partie ciała są u mnie najmniej wykształcone i też dają o sobie najbardziej znać: plecy, ramiona, bicepsy.
Dziś 6 dzień wiosłowania (nieoficjalnie 7) i praktycznie przestałem odczuwac jakiekolwiek zakwasy.
Dziś czułem, że i 6km mógłbym zrobić, jednak nie chcę się zajeżdżać. Jestem na wstępnym etapie wyrabiania sobie kondychy, techniki i dyscypliny. Pobujam sie tak myśle do dnia 10-15 i wtedy wrzuce jakieś konkretne programy ćwiczeniowe z "rekordami" i przerwami regeneracyjnymi.
@BettyLou jak jeszcze ćwiczyłem, to po każdym treningu miałem zakwasy. malutkie ale wyczuwalne i satysfakcjonujące
Zaloguj się aby komentować