@Nemrod chyba największe kurestwo jakie zrobili to i tak jak już za przeproszeniem nałapali dość frajerów, żeby odhaczyć punkt transformacji oze, to stwierdzili że zmieniają zasady i cała reszta ludzi od tej pory będzie rozliczana na niekorzyść, bo się kapnęli, że te nieremontowane nigdy gównoinstalacje nie są w stanie wydolić. Wszystko co by wystarczyło to od samego początku mówię, że instalacja PV może być tylko z magazynem, no ale po co, można certyfikaty przepierdolić na finansowanie patoli, a potem ludzi chcących uczciwie przejść na coś lepszego kopnąć w dupę i voila- nie trzeba robić nic, bo ludzie sami się zniechęcili. I to nawet nie jest pierwsza taka akcja. Ba- nawet nie druga
W latach chyba osiemdziesiątych odbywała się wielka gazyfikacja wsi. Duży, szumny temat, starsi stażem pewnie pamiętają. Wszyscy rodacy jak jeden mąż chwycili się za łopaty i wybudowali sieć gazową w czynie społecznym. Solidną, miała nie tylko wystarczyć na lata, ale być przygotowaną do powszechnego użycia przez wszystkich nawet w dalekiej przyszłości. Jak skończyli budować, to poszli do sklepów by kupić i założyć piece gazowe, bo uwaga- wtedy gaz był tani. Bardzo tani. I przy okazji wygodny- zero brudu, zero przerzucania łopatą, zero popiołu, zero jakiejkolwiek pracy. Podłączasz, klik na sterowniku i masz ciepło. Było dobrze. Handel kwitł, VAT zebrało państwo, spółki państwowe szybko wyniuchały, że ludzie, którzy tak tłumnie zasilili worek konsumentów gazu będą cudownym sposobem na wyciągnięcie dodatkowych milionów i już po dwóch latach gaz podrożał do tego stopnia, że bardziej opłacało się przerobić całą instalację z powrotem na węgiel, kupić ten węgiel, drzewo i się z nimi babrać, niż trzymać się wygodnego gazu. Państwo po raz pierwszy pokazało gdzie ma gadki o tym, żeby coś faktycznie zmienić.
Kolejne wielkie poruszenie nastąpiło kilkanaście lat później, kiedy to wykonano drugie podejście do wyparcia węgla, jako głównego źródła opału w gospodarstwach domowych. Wprowadzono piece na olej opałowy. Znów było taniej, znów zachwalano czystość i bezobsługowość- przyjeżdża cysterna, tankuje ci zbiornik olejem, piec sam sobie zaciąga i pali, no cud miód orzeszki. I znów rzesza ludzi się nabrała na ten sam numer, wyrzuciła złe węglaki, założyła zbiorniki i piece olejowe, przywiozła, zatankowała, bo paliwo było tanie. Nie minął rok i powtórka z rozrywki- państwo zwęszyło cudowny interes, przyjebało takim podatkiem od oleju opałowego, że ludzie pełni niedowierzania i wkurwienia, że drugi raz dali się w chuja zrobić mimo ich całkowicie szczerej intencji, wrócili do brudnego, ale taniego węgla.
I tak powstał słynny obecnie ekogroszek. Był tańszy od węgla- tradycyjnego orzecha czy kostki mimo, że tak naprawdę to był efekt rozbicia młotkiem tychże. Ludzie, jak można się domyśleć- niczego się nie nauczyli, więc ruszyli tłumnie do sklepów by mieć tani opał w postaci ekogroszku. Niektórzy palili dalej w starych piecach, niektórzy szarpnęli się na nowoczesne, "lepsze" (i zdecydowanie droższe). Ale cóż to na horyzoncie majaczy… Po zaledwie dwóch latach nagle państwo zrozumiało, że ekogroszku się nie produkuje znikąd, nie przynoszą tego elfy z krainy snu, a jest to po prostu zwyczajny, ordynarny rozdrobniony, niskosiarkowy węgiel o odpowiedniej kaloryczności. Wtedy też okazało się, że ekogroszek, ten sam węgiel co dotychczas, tylko drobniejszy… znów cudem stał się droższy od kostki czy orzecha. Zapomniałem dodać, że państwo klasycznie pobrało swój haracz na poczet utrzymywania kolejnej spółki pociotków.
Niedawno znów, jak w latach osiemdziesiątych gaz nagle staniał, znowu produkcja pieców ruszyła, znowu ludzie rzucili się na "wygodną, zieloną energię". Nie minęły 2 lata i ten złodziejski kurwidół upomniał się o swoje, bo zobaczył, że frajerów po raz kolejny można ogolić. Była przekonująca gadka jakiegoś kacyka partyjnego w reżimówce, jak to gaz niestety, ale "będzie musiał iść w górę". Jebać już ludzi i ich portfele, pytanie jest jedno, którego nikt nie chce zadać- czy ta stara sieć to wszystko wytrzyma, bo od lat 80' mało co była remontowana i często-gęsto jest tylko oznaczone wbitym w ziemię prętem i karteczką "uwaga ulatniający się gaz".