Wieczór, #piorawieczne. Dla kogo dobry, dla tego dobry.
Miało być o fajnym, tanim piórze z vacuum i jak by mi się tak chciało, jak mi się nie chce, to bym coś więcej napisał.
Napiszę tylko tyle, że jest tanie, wygląda jak wygląda, vacuum przy pierwszym użyciu nawet zadziałało jak trzeba i *jeszcze* nie przecieka, ale... no, idealnie nie jest - trochę się leje przy pisaniu.
Ale za 20 złociszy to nawet człowiek nie oczekiwał rewelacji, bardziej z ciekawości kupione.
Zwie się to "Wing Sung" i znajdziecie u Chińczyków.




