Wiecie co jest fajne?
Że przychodzi weekend i nie ciągnie cie do używek.
Że ludzie, z którymi piłeś zastanawiają się jak to możliwe - sami będąc na ostrym kacu
Że nie masz wyrzutów sumienia, bo twoim noclegiem tymczasowym okazała się petla tramwajowa (z której cie wyjebali zresztą i musiałeś wracać pół miasta z buta, albo bulić na ubera), albo jakieś krzaki
Że jutro wstanie nowy dzień, a Ty będziesz popijał sobie kawusie i załatwiał swoje sprawy
6 tydzień za chwilę, przy 11 latach picia, z czego ostrego imprezowania koło 5-6 to mało. Mało? Może i mało przy ludziach, którzy nie piją wcale, albo naście lat. Dla mnie mega duży krok.
Czy warto było?
Oczywiście, że warto, bo powoli dochodzę do przekonania, że aby się zabić to można zrobić to szybciej niż przy pomocy alkoholu - np. kupić sobie rewolwer i se głupi ryj rozwalić, zamiast długotrwale się truć.
Na zdrowie!
#chwalesie #alkoholizm