Poczułem się zainspirowany ta sytuacją:
https://www.rollingstone.com/culture/culture-news/hawk-tuah-crypto-meme-coin-crash-1235194089/
Rozumiem giełdę: wchodzi nowa firma, ktoś uznaje że warto w nią zainwestować, to proste. Rynki walutowe, pewnie: ktoś obserwujący ma przebłysk, że rupia lankijska albo frank kongijski mają szansę na wzrost, inwestuje. Krypto, takie jak Bitcoin czy Ethereum - to już jest na krawędzi mojej postrzegalności, ale spoko: istnieją od dawna, traktujmy je na równi z tradycyjnymi walutami.
Ale mamy kogoś, kto wypuszcza swoją walutę i ludzie to po prostu kupują. W tym wypadku, okej: ten typ, który to analizował wspomina (nie wiem czy w tym artykule), że skupowali to fani, nie ogarniający krypto, kupujący, bo to fajne, tak jak się kuouje bluzę swojego ulubionego artysty. Niemniej jednak to nie jest pierwszy przypadek o jakim słyszałem, że ktoś wypuszcza wirtualną walutę, robi na niej podbicie i zarabia na górce.
Pytanie mam jedno: kto j dlaczego inwestuje w jakieś randomowe waluty, ktore dopiero co powstały? Gdzie jest związek z czymś co podbije ich wartość?
#kiciochpyta #kryptowaluty
IMHO to czysta potrzeba hazardu. Krypto, nawet te najpopularniejsze, nie dostarczają żadnego produktu poza mechanizmem do inwestowania w nie same. Nie ma użytkowników BTC, którzy płacą nim za zakupy internetowe (odrobinkę rynku narkotyków istnieje). Tym bardziej nie ma produktu, który dostarcza egzotyczne krypto od celebryty - kupując je liczysz, że znajdą się łosie którym to odsprzedaż zanim skończy się bańka.