Vinci 2
Obejrzałem przed wczoraj w kinie.
W skrócie:
Przyjemny film, bez większych fajerwerków, intrygi. Kilka żartów z bycia starym człowiekiem, motyw, że stary, ale jary. Komedia niskich lotów co mnie zasmuciło bo pierwszą część inaczej pamiętam.
Po prostu ostatnia robota po latach w miłej atmosferze.
Średnia wieku w sali kinowej wynosiła 40+
Po obsadzie widać upływ czasu i to dobrze, bo minęło 20 lat. Powracają stare miejsca jak balkon Juliana, spotykają się przy szachach na wolnym powietrzu.
Na początku ujęcie z Japonii. Potem kilka z emerytury w Hiszpanii. Emerytura to nic specjalnego od tak leniwe życie, ja bym takie chciał.
Motyw tragiczny, że jednemu z dawnych znajomych posypało się życie. W pracy doszło do tragedii przez co zaczął pić, żona go zostawiła i zabrała dziecko. Też jestem alkoholikiem więc do mnie takie rzeczy łatwo trafiają bo spodziewam się, że sam bym zaczął pić i bardziej wszystko popsuł. Jednak wiadomo film to wszystko dobrze się kończy.
Akcji jest z 20 minut, reszta to snucie się po Krakowie, rozmowy z innymi nt. roboty.
Żarty:
-
Śmieszne było, że Cumę coś ze starości bolało podczas tańca.
-
Młody to hehe głupi policjant, który nie umiał niezauważony śledzić głównego bohatera.
-
Dorociński pracuje w FBI więc rzuca tekstami po angielsku, trochę żenujący dla mnie bo za często ten żart był powtarzany.
-
Anglicy hałasują przez co inni goście hotelowi chcą się wyprowadzić.
Większość żartów niskich lotów, za często powtarzanych.
Podobało mi się jak dziewczynka grała na pianinie. Utwierdzam się w tym, że muszę mieć w domu pianino.
#filmy #kino
