#urlop #camping
Ekipa pod namioty mi się wysypała na początku tygodnia i już mi ręce opadły, bo to ostatni dzwonek, a w tym roku jeszcze nie byłem.
Pojechałem sam :D pierwszy raz w życiu.
Cóż, jest fajnie, bardzo chillowo, bez pośpiechu, burzy mózgów co do planów i bez melanżu.
Póki co jest spoko, relaksuje się mocno, chociaż szkoda, że nie ma do kogo mordy otworzyć, oprzeć się, kiedy nogi bolą. Cóż zobaczymy jak będzie jutro :p






