Tak więc przeczytałem #wiedzmin
Cóż mogę powiedzieć bez spoilerów - przede wszystkim jest krótko. Jest krótko a realnie jest nawet krócej. Mniej niż 292, bo sporo stron jest pustych, często są akapitami pooddzielane kolejne krótkie akcje. Szacuję że czytania jest 250 stron a to krócej niż w Krwi Elfów.
Geralt jest na poziomie jakby startować grę od nowa co ma spory wpływ na akcję. I też na samym początku pewne analogie do gry mi się nasunęły. Konkretnie chodzi o szkołę wiedźmińską oraz jeszcze jedną, która wyleciała mi z głowy. Fabuła - no brak jest jakiejś wielkiej intrygi, ale też w tak krótkiej książce by się to nie zmieściło. Pewna nowa postać dla mnie dość dyskusyjna. Wracają zaledwie dwie znane z innych książek, z czego tylko jedna bierze udział w akcji. Tutaj liczyłem na więcej. Wątki jakoś się tam spinają, choć w połowie miałem wątpliwości. Z plusów to jednak świat trochę zyskuje. Zyskują też wydarzenia zaledwie wspomniane w sadze. Szkoda, że historia nie została bardziej rozbudowana, bo niedosyt nadal jest, a nie wiem czy jakieś #ksiazki spod pióra ASa jeszcze wyjdą.
Nie wiem czy wspominałem, ale krótko jest. Z drugiej jednak strony Sezon Burz i Szpony i Kły na półce wyglądają dużo grubiej a mają zaledwie tylko 100 stron więcej. Chyba było cięte na gramaturze papieru w SuperNOWEJ. Ogólnie jakość wydania jest tragiczna. Mi trafiły się tez problemy z wyblakniętym drukiem. Aż się zastanawiałem czy nie żądać wymiany.
Podsumowanie będzie przewrotne - mi się i tak podobało i na bogów... WINCYJ Andrzeju, WINCYJ! Ale jest to opinia osoby, która chłonie Sagę i ma ja parę razy na koncie. Także średnio obiektywna.
P.S. nie znalazłem cytatu z PiSu za to śmieszek wspomniał o pieniądzach z góry


