Trochę sranie w banie, alkoholizm i inne nałogi, biorą się z nieumiejętności używania i braku znajomości funkcjonowania ludzkiego mózgu.
Wpadasz w ciąg, bo nie potrafisz zaakceptować, że wszystko przemija, każda przyjemna chwila i uczucie kiedyś się skończy, a jak się nie skończy, to się przyzwyczaisz i w sumie na jedno wychodzi i siedzisz tak piąty dzień naładowany ulubioną substancją po uszy, ale to już nie to co w weekend;p
Z drugiej strony te mniej przyjemne stany też przemijają i później to co „dobre” smakuje podwójnie;)
W skrócie: musisz więcej i częściej, a przyjemności coraz mniej, ani to ekonomiczne, ani przyjemne.