Śmiać mi się chce, kiedy ludzie mówią o popularności MMA w Polsce. Otóż gale freakowe udowodniły, że MMA jako sport mało kogo interesuje. MMA zastępowało cyrk, jakieś show, awanturę zakończoną zadymą, czyli coś co miłośnicy patologii wręcz uwielbiają. To jest bardzo smutne wobec wielkich sukcesów Joanny Jędrzejczyk i Jana Błachowicza, który nieco zeszły na dalszy plan podczas rozkwitu freak fightów.
Wiecie, że nigdzie zagranicą czegoś takiego nie ma? W USA są co prawda walczący w boksie z zawodnikami MMA bracia Paul, ale to rodzynki. Może w UK też zdarzają się taki walki, ale to BOKS. Angole i Amerykanie kochają ten sport, więc freaka też obejrzą z ciekawości.
W innych krajach może są takie federacje, ale mają małe grono odbiorców. A W Polsce? W Polsce wyniki PPV FAME przebijają wszystko inne. 500-700 tysięcy PPV sprzedaje średnia gala Boksu/UFC w Stanach XD I wszystko opiera się na skrajnej patologii. Prostytutki, narkomani, kibole, jakieś bezbeki z youtube, byli przestępcy i tak dalej.
Jesteśmy ewenementem na skalę światową, gdzie patologia wykręca kolosalną oglądalność. Warto doliczyć osoby ogląające to ze streamów i całkowitą liczbę użytkowników, którzy kupili PPV. Wychodzi na to, że Polacy w grupie wiekowej 18-29 są fanatykami patologii w zdecydowanej większości. Kiedyś awantura, w której sąsiad rozbijał butelkę żonie na głowie to był kryminał, a dziś podchodzi to już pod rozrywkę. Jeśli doliczymy część fanów patostreamów, którzy nie ogląają FEJMU, to już w ogóle mamy powody do niepokoju.
