
Szwecja i Ukraina podpisały porozumienie o zamiarze uzbrojenia ukraińskiego lotnictwa w ponad setkę szwedzkich myśliwców Gripen. Byłoby to jego ogromne wzmocnienie, a dla Szwedów ogromny sukces gospodarczy. Na razie jednak to nic pewnego, choć co interesujące - za wszystko mogą zapłacić Rosjanie.
Problem dla Szwedów i Ukraińców taki, że słowa wypowiedziane 22 października w Linkoping były wyrażeniem zamiarów i pragnień. Sam Kristersson przyznał, że do zrealizowania umowy "jeszcze daleka droga przed nami". Pierwszy problem to pieniądze w niemałych ilościach. Ukraina jest utrzymywana finansowo na powierzchni przez państwa zachodnie i nie ma sama takich kwot. Szwedzki minister obrony Pal Jonson zasugerował podczas konferencji w Linkoping, że pomoc może przyjść ze strony Rosji. Oczywiście nie za jej zgodą. Chodzi o wykorzystanie około 7,35 miliarda euro (8,5 miliarda dolarów, akurat tyle ile dolna granica wcześniejszego wyliczenia kosztu kontraktu) z funduszy państwa rosyjskiego zamrożonych w 2022 roku na kontach w europejskich instytucjach finansowych (głównie Euroclear w Belgii, który obsługuje transakcje na rynkach kapitałowych). Aktualnie trwają zaawansowane negocjacje, aby wykorzystać te pieniądze do udzielenia Ukrainie pożyczki na preferencyjnych warunkach na kwotę 140 miliardów euro. To kwota, która utrzymałaby Ukraińców na powierzchni przez następne 2-3 lata i pozwoliła złożyć znaczne zamówienia na zagraniczne uzbrojenie. Opcja korzystna dla wszystkich zaangażowanych, poza Rosją i europejskimi instytucjami finansowymi, które stracą na wiarygodności.
#ukraina #szwecja #wiadomosciswiat