Rosjanie wtoczyli armaty na wzniesienie i zamierzali rozpocząć ostrzał polskiej armii, gdy Kościuszko pogalopował w stronę chłopskiej brygady, krzycząc: „Zabrać mi, chłopcy, te armaty! Bóg i Ojczyzna! Naprzód wiara!”
Wymachując w powietrzu pikami i kosami, trzystu chłopów z wrzaskiem ruszyło na przeciwnika. Gnając przed nimi na koniu, Kościuszko machał do nich i wykrzykiwał ich imiona: „Szymku, Maćku, Bartku – a dalej!”
Rosjanie oddali jedną albo dwie salwy, zabijając część atakujących, tymczasem wieśniak Wojciech Bartosz dobiegł do działa, które miało właśnie wystrzelić, zdjął kapelusz i zgasił nim tlący się lont. Kosynierzy uderzyli tak szybko, że zdumieni Rosjanie nie zdołali załadować dział ponownie; chłopi, wyrwawszy lonty, zaczęli siec kosami, toporami i pikami i wyrżnęli carskich żołnierzy w dzikiej walce wręcz.
Niektórzy przerażeni Rosjanie próbowali się poddać i błagając o darowanie życia, wołali „Pardon!”. Ale chłopi nie rozumieli francuskiej prośby o łaskę i dalej zawzięcie się bili. Pierwsza grupa kosynierów zdobyła trzy dwunastofuntowe działa, druga – kolejnych osiem. Nadjechała młoda polska kawaleria złożona z ochotników i odepchnęła Rosjan, zdobywając ich flagę.
(Z książki Kościuszko. Książę chłopów)
Obraz: Wojciech Kossak, Kościuszko prowadzi kosynierów do ataku
#historia #sztuka #notatniksmierdakowa
