Romantyczne morze, czyli jak nie utonąć


Dziś, w ramach przybliżania romantyzmu morza, będzie o tym jak na morzu nie utonąć.


Utonięcie na morzu jest zasadniczo dość proste i często się zdarza, ale jest obarczone różnym prawdopodobieństwem.


Utonąć na dużych jednostkach - statkach handlowych, okrętach wojennych (w czasie pokoju oczywiście) jest dość ciężko. O ile marynarz nie wypadnie nachlany za burtę albo nie zdarzy się jakiś wypadek, to obecnie jest tyle różnych procedur, systemów, komputerów i szmerów bajerów, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia, nawet jeżeli statek w efekcie zatonie, jest relatywnie niskie. Opisywanie wszystkich procedur i systemów przekracza ramy takiego gównowpisu. Co więcej, w przypadku dużych jednostek ich ewentualne problemy od razu powodują szeroką reakcję różnych służb i innych statków. A więc na ruskim tankowcu śpimy względnie spokojnie (o ile się nie przełamie na pół ze starości).


Co jednak w przypadku małych łupinek, jachcików żaglowych i motorowych? Z motorowymi jest prosto - te rzadko wypływają daleko, bo najczęściej małe jachty motorowe nie mają wystarczających zapasów paliwa na długie rejsy.


Natomiast w przypadku żaglówek mamy zwykle cztery sposoby wzywania pomocy:


- radiotelefon i sygnały MAYDAY (wezwania pomocy) lub PAN PAN (ponaglenia, w sytuacji gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia). Sygnały te są też stosowane w lotnictwie. Odpowiednikiem sygnału MAYDAY wysyłanym przy użyciu kodu Morse'a jest znany sygnał S O S.


No dobrze, ale co jeżeli nikt nas nie usłyszy, a jest to bardzo prawdopodobne, gdy na jachcie mamy tylko nadajnik VHF o niewielkim zasięgu?


- możemy wykonać telefon do przyjaciela używając telefonu satelitarnego. Jednak to sposób niepewny, a i telefony satelitarne to nadal niezbyt rozpowszechnione urządzenie


- trzeci sposób, to wystrzelenie czerwonych rakiet lub zapalenie czerwonej flary, jednak szansa, że ktoś je zobaczy na środku oceanu i dodatkowo nie weźmie za sztuczne ognie albo kiboli Legii na wycieczce, jest znikoma.


Co zatem pozostaje? Modlitwa do Neptuna jest zawsze skuteczna, a poza nią mamy:


- system EPIRB (Emergency Position-Indicating Radio Beacon) funkcjonujący w ramach globalnego systemu GMDSS (Global Maritime Distress and Safety System – Światowy Morski System Łączności Alarmowej i Bezpieczeństwa), czyli po prostu satelitarny nadajnik radiowy aktywowany ręcznie lub automatycznie w przypadku zagrożenia. Nadajników EPIRB możemy też używać na lądzie i są one wykorzystywane np. przez alpinistów. Posiadanie EPIRB jest obowiązkowe dla jachtu morskiego w większości cywilizowanych krajów.


W przypadku jachtów EPIRB ma najczęściej postać pławy (bojki) przymocowanej gdzieś na pokładzie, która aktywuje się automatycznie w przypadku znalezienia się w wodzie. Czasem wykorzystuje się indywidualne (personalne, tzw. PLB Personal Beacon Indicator) nadajniki. Sygnał z bojki odbierany jest przez sieć satelitów Cospas-Sarsat i przekazywany do centrum koordynacyjnego. Centrum najpierw próbuje potwierdzić wezwanie, czy to drogą telefoniczną czy radiotelefoniczną, a w przypadku pozytywnej weryfikacji lub braku kontaktu rozpoczyna procedurę akcji ratowniczej powiadamiając lokalne centra SAR (Search&Rescue). Np. w USA jest to Coast Guard, a w Polsce wyspecjalizowane służby SAR.


W morze wychodzą statki, łodzie i wylatują samoloty/śmigłowce w rejon wskazywany przez boję EPIRB.


Prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczej na morzu jest zasadniczo ciężkie, a tym cięższe im gorsza pogoda. Szanse odnalezienia małej jednostki są oczywiście niezerowe, ale czasem bywa po prostu za późno. Do tego dochodzą problemy z ew. podejmowaniem ludzi z takich małych jednostek, ale to już temat na oddzielny wpis.


Oryginalny artykuł:

https://www.hejto.pl/wpis/romantyczne-morze-czyli-jak-nie-utonac


#morze #sar #kittytheskipper #niepijjakplywasz #hydepark #ciekawostki

2bdd6a75-694c-418f-9a49-35b98e15ec1b
a258354a-5ee6-4ad1-bf4a-11e09dae0a03
f6061f52-32b6-45bc-8a54-63dee359c64b
2eda8ddb-1b1f-4fa8-ac55-3914e3121bc7

Komentarze (11)

ciszej

@kitty95 masz moją uwagę. Na czym pływasz? Katamaran czy monohull? Czarter czy swoje?

kitty95

@ciszej teraz to relatywnie rzadko pływam, brak czasu, kiedyś mniej więcej trzecią część roku spędzałem na Śródziemnym, Karaibach albo pomiędzy. Czartery z pijakami, transfery jachtów, takie tam. Własna łódka bols się zupełnie nie kalkuluje jak masz jej używać raz czy dwa w roku. Jeszcze gdybym nad morzem mieszkał to bym rozważał.


Ps. Mono, z catów lubię tylko małe regatówki.

ciszej

@kitty95 czyli ma bujać nie chciałeś przenieść się na stałe albo na dłużej na wodę?

kitty95

@ciszej bujanki są nieco poręczniejsze w manewrowaniu, zwłaszcza w różnych dziurach, no i wrażenia moim zadaniem lepsze. Przy żegludze pełnomorskiej są też odporniejsze na uszkodzenia i falę. Wiesz co się dzieje jakby się cat przewrócił.


Chciałem, jednak nie zawsze chcieć to móc. To ogólnie skomplikowane. Ale jeszcze jest szansa na emeryturze na domek nad ciepłym morzem i łódkę przy pomoście.

ciszej

@kitty95 trzymam kciuki bo to i moje marzenie. Wolność jaką daje yacht jest nie do opisania. Na razie realizacja idzie według planu

GSX-R750

@kitty95 czyli w skrócie im większy statek (prom?) tym bezpieczniejszy?

kitty95

@GSX-R750 zakładając, że wszystko jest robione zgodnie z procedurami, stan techniczny ok, to nieporównywalnie bezpieczniejszy.

GSX-R750

@kitty95 ok. mam na myśli takie "klocki" co pływają np.Barcelona-Majorka


https://img.europapress.es/fotoweb/fotonoticia_20200306123731_1024.jpg

kitty95

@GSX-R750 na takich "klockach" to trzeba się bardzo postarać żeby coś się stało. Oczywiście, zdarza się, vide "Heweliusz", ale to jak z katastrofami lotniczymi. Na Medi te wszystkie promy to jak tramwaje prawie.

Michot

@kitty95 Chyba że się trafi jebnięty albo pijany kapitan Chociaż - na "Costa Concordii" zginęło całe pół procenta narażonych.

kitty95

@Michot to było ponad 3000 pasażerów i załoga, więc straty można by rzec żadne, a warunki ewakuacji nie były najwspanialsze ze względu na przechył. Nic, żaden system nie pomoże, jak czlowiek debil się trafi.


W trakcie ewakuacji kapitan Costa Concordii, Francesco Schettino, uciekł z tonącego statku jako jeden z pierwszych.

Zaloguj się aby komentować