@Al-3_x
Żeby było jasne: nie kwestionuję sensowności tego co opisujesz, kwestionuję realność tej wizji.
Są środki przymusu by wymusić na nich większą integracje. To nie jest żadna mrzonka.
Jak nie, jak tak? Zupełne political-fiction. Niemcy i Francja próbowały już wymusić mocniejszą integrację (Strefa Euro, Europa dwóch prędkości - mówi coś?) za pomocą soft-power, i wysiłki te spełzły na niczym. Użycie siły (gospodarczej, czy realnej), jest dla mnie niewyobrażalne. Wystarczy popatrzyć jak fatalnie UWE poradziła sobie z kryzysem migracyjnym, oraz w jakim stanie są siły zbrojne poszczególnych członków. Fakt, że zaczęła się spora stagnacja gospodarcza i nadchodzi ogromny kryzys też ma tu znaczenie. To jak słabo rozgrywany jest wzrost zagrożenia ze strony ruSSni dobitnie potwierdza mój punkt widzenia. Zagrożenie ze strony Islamu? Tu już nic się nie da zrobić - ziarno zostało zasiane i zdominują część Zachodu demograficznie. Prędzej, czy później.
Powinno się to odbyć na drodze tworzenia federacji z naciskiem na dużą autonomie
To właściwie wyklucza mocniejszą integrację, bo albo autonomia, albo więcej integracji - wybierz jedno. O tym już pisałem wyżej.
by nie zrealizował się scenariusz o którym mówisz gdzie silniejsze narody całkowicie zdominują mniejsze narody
To jest coś, co np. Wolski chętnie wspomina w swoich audycjach: wizja Samuela Huntingtona. To właśnie zaczyna się realizować, ale wg. mnie, raczej nie będzie to dominacja żadnego z europejskich krajów. USA właśnie próbuje wbić na pozycję zdecydowanego dominatora. Chiny pozostają dla mnie zagadką, w tym sensie, że nie umiem ocenić na co je stać w Europie i zdaje mi się, że robią to co Stany, ale jednak bardziej w Azji i Afryce. ruSSnia właściwie eliminuje się sama z tego wyścigu, ale ze względu na jej niesamowity potencjał surowcowy, obszarowy i atomowy, nie można jej jeszcze skreślić zupełnie. Może Indie zaczną jeszcze wchodzić w paradę Chinom, ale tu chyba nie będą miały przewagi.
Ważne będzie też wypracowanie elementów wspólnej tożsamości.
Wszystko co działo się w Europie do tej pory dobitnie wskazuje, że Europejczycy coraz bardziej są tego świadomi, ale nie przykładają do tego tak dużej wagi, jak byśmy chcieli. Raczej się to mocno nie zmieni.
Miast większej integracji, w EU rysują się tylko nowe linie podziałów - wzrost znaczenia partii narodowych, to kolejny dowód na to, że scenariusz jest nierealny.
Całkiem interesująca i stymulująca dyskusja się wywiązała. Kudos, Szanowny Interlokutorze.