"Nie może być „odrodzenia narodowego”* bez systemowej reformy politycznej"
"Ludzie nie chcą partii politycznej z niekontrolowaną władzą."
"Chiny nie potrzebują kogoś, kto „wskaże drogę naprzód”*. Drogą naprzód jest demokracja."
*oba zwroty to częste hasła używane w chińskiej propagandzie
Takie 3 postulaty zawisły z jednego z mostów w pobliżu dworca autobusowego Chaidianzi w dzielnicy Jinniu w Chengdu rankiem 15 kwietnia. Data nie jest przypadkowa - 15 kwietnia 1989 roku zmarł były przywódca Partii Komunistycznej Chin, Hu Yaobang, który był zwolennikiem pokojowych i bardziej demokratycznych reform politycznych. Jego śmierć była przyczynkiem do masowych protestów młodych Chińczyków, które zostały brutalnie zduszone w nocy z 3 na 4 czerwca w całym kraju, kiedy to do historii przeszło zdjęcie z czołgami na placu Tiananmen w Pekinie.
Autor zgodnie z informacjami przesłanymi na kilka twitterowych kont opowiadających się przeciwko Xi Jinpingowi przygotowywał się do tej akcji blisko rok. Skontaktował się z nimi by nagłośnić swój protest. Dla potwierdzenia tożsamości wysłał im również zdjęcia z przygotowania protestu czy załączenie swojego dokumentu tożsamości, który miał być ujawniony po utracie kontaktu z autorem. Tak też się stało, w związku z czym wiemy, że był to 27-letni Mei Shilin z Syczuanu.
Takie protesty w Chinach są bardzo rzadkie, co ma związek z oczywistymi konsekwencjami takich czynów ("zaginięcie"), nie znaczy to jednak, że się nie zdarzają. Z ostatnich 3 lat można wymienić np. baner i hasła z głośników Fanga Yironga w prowincji Hunan, jednoosobową manifestację Wojownika Luhou w Shenzhen czy banery Penga Lifa na moście w Pekinie (wiszą na górze mojego profilu.
Cześć i chwała bohaterom.
#wiadomosciswiat #chiny #politykazagraniczna
#owcacontent
#azjatyckaowca

