Przez ostatni 9 lat nastąpiło straszne rozpowszechnienie wojny pod strzechy. Chodzi mi o dostępność informacji i filmów o śmierci.
Gdy zaczynało się w 2014 na Ukrainie, były to jeszcze głównie relacje telewizyjne. Trafiały się jakieś wrzuty "prywatne", ale w niewielkiej ilości.
Potem Syria - to chyba pierwszy konflikt, gdzie na większa skalę były dostępne nieprofesjonalne nagrania z walk - jednak ja pamiętam je głównie jako nagrania "ogólne" - coś postrzelają, jakiś SVBIED wbije się w budynek - nic "strasznego".
Kolejna wojna w Armenii - tutaj już pamiętam więcej filmów z pierwszej osoby z walk i ogólnie większe nasycenie nagrań z pierwszej ręki.
A Ukraina teraz? Teraz możemy wprost spojrzeć śmierci w oczy. Oglądamy filmy nagrane miesiąc tydzień, dzień temu z dronowania ludz... ekhem, orków. Zbliżenia kamiery na twarze konkretnych osób, które spoglądają na nas już martwe. Może w tamtym momencie Ci ranni myśleli sobie że jeszcze się z tego wyliżą. Ale my już wiemy, że ich trupy od dawna służą za pożywkę dla bachmuckiego psa. Dokładne zbliżenia na rysy twarzy, na zdziwienie w ich oczach, co się własnie wydarzyło, skąd spadł ten granat. Na samobóje popełnione w ostatnim przypływie zdrowego rozsądku. Siedzimy sobie w fotelu, a obok nas siedzi śmierć i patrzy, jak jej poszło. Myślę, że to straszne, co może przynieść z czasem "wychowanie" w takiej świadomości.
Żeby nie było - im więcej martwych ruskich, tym mniej żywych ruskich, więc dobrze. Ale takie beztroskie obcowanie ze śmiercią jakąkolwiek uważam za... dziwne. Żadne pokolenie wcześniej nie miało takiej możliwości, nie wiemy jak to wpłynie na świadomość ludzi.
#przemysleniazdupy #przemyslenia #ukraina #wojna #rosja
MauveVn

Ci, którzy chcą, to oglądają sobie zza monitora komputera, natomiast prawdziwym problemem jest to, że po wojnie w ramach łączenia rodzin, i nie tylko, zjadą do Polski dziesiątki/setki tysięcy ukraińskich eks-żołnierzy, którzy uczestniczyli w tym, i widzieli to wszystko na froncie wojennym, ze srogim PTSD w pakiecie. Już jest wesoło, a będzie jeszcze bardziej.

Kolanin

@Mowi Z jednej strony tak ale też nie do końca. Wojna w Iraku była codziennie transmitowana bo miała spore zainteresowanie społeczeństwa a o walkach w Jemenie ciężko otrzymać jakiekolwiek informacje.

Mowi

@Kolanin tak, ale podejrzewam (bo sam nie pamiętam, jeżeli wiesz to popraw), że były to relacje, jakie świat znał od kilkudziesięciu lat - począwszy od wojny krymskiej, przez I i II WW, wojnę koreańską i wietnamską itd. To były relacje reporterskie (sam oglądałem Milewicza). Teraz pierwszy raz mamy relację z pierwszej osoby - osoby, która stojąc 10m od innej, zabija ją, lub osoby, która chcąc pomóc kolegom sama ginie. I możemy słuchać przez kilka minut jej przedśmiertnego rzężenia (był taki filmik z lata, to mną wstrząsnęło).

Kolanin

@Mowi Relacje z II wś były pisane w gazetach. Czytelnik otrzymywał trochę wiadomości ale z małym ładunkiem emocjonalnym. Pierwszą wojną medialną była wojna w Wietnamie. Opracowano procedury jak przekazywać informacje i żyło tym całe społeczeństwo amerykańskie. Pełna zgoda że teraz możemy obejrzeć wojnę z perspektywy żołnierza i taką jak jest naprawdę bez cenzury ale to dobrze, bo każdy może zobaczyć jakim piekłem jest wojna plus pomaga to z akceptacją społeczności pomocy dla Ukraińców. Kiedyś mogliśmy poczytać relacje żołnierzy dopiero po wojnie. Swoją drogą jak ktoś lubi czytać to polecam książkę Dziesięć kawałków o wojnie, Rosjanin w Czeczenii Arkadija Babeczko, dosyć mocna książka jak wyglądał konflikt z perspektywy żołnierza I jednocześnie pokazuje bezsens wojny.

Man_of_Gx

@Mowi Cierpienie, rany a nawet sama śmierć przez szklany ekran wywołuje inne reakcje niż ten sam widok w rzeczywistości. Zrozumiałe, zdarzenia na filmie są przeszłe a od nas samych nic nie zależy, kiedy coś podobnego dzieje się na naszych oczach w większości reagujemy jak na człowieka przystało.

Nie sądzę żeby jeden czy drugi taki film nas dehumanizował, ale efekt ich natłoku to już bym pytał psychiatrów o opinię. Ja uważam że takie obrazy lepiej jednak oglądać w małych dawkach a bardzo odradzam oglądanie zdjęć.

<br />

Gx

BattlemoveR

@Man_of_Gx Na widok jelonka w potrzasku szlag mnie trafia, krew się gotuje i myślę tylko jak pomóc, widok płaczącego dziecka wywołuje u mnie natychmiastowo współczucie i kompletnie mnie rozkleja. Na widok zdechłych Rosjan nie czuję nic, nieważne czy to film z drona czy zdjęcia wpieprzanych przez robaki onuc, mam całkowicie, totalnie i absolutnie wyjebane. Jestem kompletnie odhumanizowany

Mowi

@Man_of_Gx co do zdjęć racja, często są w lepszej jakości i nieruchome, przez co podświadomie wyłapuje się więcej szczegółów. Zastanawiam się jeszcze nad inną kwestią - trafienie takiego filmu do rodziny ofiary (z jednej lub drugiej strony). O ile są filmy, gdzie rodzina po żałobie może sobie powiedzieć - zginął jak bohater (jak z tym zamordowany snajperem za Chwała Ukrainie), to są też filmy z odcinaniem ofierze genitaliów. I jesteś sobie rodziną żołnierza, masz nadzieję że jakoś sobie radzi, albo nawet wiesz, że nie żyje, ale myślisz "oby zginął spokojnie" i nagle pół świata widzi jak przed śmiercią twojemu synowi/ojcowi/mężowi jakiś mongoł obcina jaja, a on wrzeszczy jak dziecko (kto by nie wrzeszczał). Przecież to rozpierdala psychę. Jak w Matrixie - niewiedza jest błogosławieństwem

@BattlemoveR @ewa-szy @MauveVn

ewa-szy

@Mowi temat jest mocno rozwojowy.


Póki co, możesz sobie kupić napis, jaki namażą na pocisku wystrzelonym w ruskich ale technicznie rzecz biorąc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby robić online aukcje wyboru celu. I wiesz co? Cieszyłyby się wielkim powodzeniem.


Człowiek to bydlę w niektórych aspektach, tylko daj mu możliwość bezkarnego zabijania.

kocio

@Mowi z drugiej strony, już prawie nie ma publicznych egzekucji (poza jakimiś chorymi sutuacjami) a 200 lat temu przedstawienie z gilotyną w roli głównej przychodziły tłumy, a jeszcze wcześniej sznur wisielca to był amulet na szczęście. Przez wojny światowe trochę zmieniło się podejście do śmierci, większość ludzi stała się zdecydowanie bardziej pacyfistyczna, przynajmniej u nas

SCC

@Mowi żadne pokolenie wcześniej, poza wszystkimi pokoleniami sprzed, powiedzmy, dziewiętnastego wieku. Kiedyś to było normalne, że noworodki czasem umierały przed ukończeniem pierwszego roku życia. Jakaś tam śmieszna grypa hiszpanka sto lat temu wykosiła 50 milionów ludzi dzięki śmiertelności ok. 5%. A przed nowoczesną medycyną było jeszcze gorzej.

Zaloguj się aby komentować