Ponieważ kolega @Dziwen ubolewa, że symulacja mu się sypie i że w kawiarence nie jest już tak jak dawniej bywało , postanowiłem wyjść mu naprzeciw i jakoś mu tę symulację spróbować załatać. Chęci miałem dobre, wymyśliłem nawet – całkiem moim zdaniem zgrabny – ostatni wers, który później (nawet w prawie niezmienionym brzemieniu) użyłem w wersji ostatecznej poniższego wytworu. Droga do tego wytworu była jednak kręta i, przyznaję, zgubiłem się na niej. Nie osiągnąłem zamierzonego celu, bo wiersz miał być o czymś zupełnie innym, ale patrząc na ten wers, który miał wieńczyć zamierzony utwór, pomyślałem sobie że przywołany w nim mięsień może boleć również z innych powodów, nie tylko w wyniku zbyt obfitej defekacji, co miało być tego zamierzonego wiersza tematem przewodnim. No a skoro o mięśniu mowa, a mięśnie się przecież trenuje, to osiągnąłem cel inny niż zamierzony, ale moim zdaniem również zgrabny:


***


Po sobotnim treningu


Siłownie wieczorną porą pęcznieją –

chłopaki ostro żelazo grzeją!

Rzeźby się jeden z drugim spodziewa:

bicka, co będzie twardy jak heban.


Myśli, że będzie suczki wyrywał,

a tu kolega tylko podziwia

ciało błyszczące od potu, olei –

komplement rzuci, rady udzieli.


Uwaga, jaka by tam nie była,

zawsze mężczyźnie jest przecież miła.

A więc kolejny wieczór – sobota,

odwiedził kolegę, ten go omotał,


bo inne mięśnie trenować by wolał:

później przez tydzień zwieracz go bolał!


***


#nasonety

#zafirewallem

Komentarze (2)

Dziwen

@George_Stark dziękuję. Od razu mi lepiej. XD

Zaloguj się aby komentować