Perfumowanie Skóry
Kobiety znalazły nowe zastosowanie dla strzykawki. Z Paryża nadeszły wieści, że perfumy wracają do łask. Użycie zastrzyków podskórnych z ekstraktu fiołka to najnowsze wariactwo paryżanek. Mówi się, że ta metoda nadaje skórze trwały zapach. Już teraz spośród kobiet spotykanych na przyjęciach dość łatwo jest rozpoznać te, które uzależniły się od tego obyczaju. Plan zrodził się oryginalnie w głowie pewnego paryskiego aptekarza, który to zdradził swój pomysł kilku znajomym paniom. Te z kolei powierzyły sekret następnym, a tamte jeszcze innym przyjaciółkom. Dziś uważa się, że połowa obytych w towarzystwie kobiet w Wesołym Mieście używa igły oraz delikatnego ekstraktu. Jest to tym bardziej zaskakujące, że jeszcze do niedawna używanie jakichkolwiek zapachów było postrzegane jako przejaw nadzwyczaj złych manier. Kobiety o wyrafinowanym guście unikały wszystkiego w tej materii, poza delikatnym pudrem (przyp: "sachet powder"), który znajdował swoje zastosowanie w pudełku na chusteczki czy szafie z ubraniami.
Jakimś cudem większość paryskich kaprysów znajduje w naszym kraju swoich zwolenników - zatem jest bardzo prawdopodobne, że w najbliższym czasie do amerykańskiego Morfinowego Maniaka oraz Pijaka Wody Kolońskiej dołączy również Miłośnik Perfum.
Ekstrakty zyskują na wartości, a za permanentny zapach wymagane są wygórowane ceny. Najbardziej doceniane zapachy to fiołek i lawenda. I aż strach powiedzieć - odór piżma unosi się w zagranicznym powietrzu - a nowa mieszanka tego przenikliwego zapachu znana jest jako saszetka Frou-Frou.
Każda kobieta używająca różnego rodzaju zapachów ma swój ulubiony. Jedyna zasada to zakaz mieszania różnych perfum. Zawartość saszetek, podskórnych injekcji, perfum i wód toaletowych powinna składać się z tego samego zapachu.
"Perfuming the skin" (True Republican, 1 kwietnia 1896)
#perfumy #perfumowehistorie


