Perfekcjonizm mnie zabija.


Kiedyś na szkolenie, w którym brałem udział, spóźniła się kobieta. Później powiedziała o sobie, że jest perfekcjonistką. Pomyślałem wtedy, że co z niej za perfekcjonistka, skoro nie dopilnowała wszystkiego i nie zdążyła na umówioną godzinę. Dopiero z czasem zrozumiałem, dlaczego tak się stało.


Wszystko przez perfekcjonizm właśnie.


Wielokrotnie przestrzegałem początkujących pisarzy przed przypadkiem Granda z „Dżumy”, który nie skończył swojej powieści, ponieważ ciągle poprawiał pierwsze zdanie. Wielokrotnie przywoływałem słowa Ernesta Hemingwaya, który napisał, że „The first draft of anything is shit”.


Pierwszy draft obojętnie czego jest beznadziejny.


A ja, żeby uniknąć napisania czegoś beznadziejnego, w ogóle unikałem pisania.


Przez swój perfekcjonizm prawie zawaliłem licencjat. Promotorka wyznaczyła nam terminy oddania poszczególnych rozdziałów, żebyśmy się na spokojnie ze wszystkim wyrobili. Jak można się spodziewać, nie wyrobiłem się w żadnym terminie. W październiku mieliśmy pierwsze seminarium, pierwszy rozdział oddałem dopiero pod koniec czerwca (gdy miał zostać skończony najpóźniej do początku marca), a pozostałe dwa rozdziały napisałem w ciągu dwóch tygodni przed ostatecznym terminem. Dobrze, że wcześniej zrobiłem potrzebne mi badania, ponieważ w innym przypadku mogłoby być nieciekawie.


A przecież wystarczyłoby napisać pierwszy rozdział tak, jak się potrafi. Potem przeczytać go i poprawić zauważone błędy. Następnie wysłać do promotorki, żeby naniosła swoje sugestie. W ten sposób i wyrobiłbym się w terminach, i skończyłbym z o wiele lepszą pracą. Przecież to takie oczywiste i proste.


Perfekcjonizm bardzo przeszkadza mi w takich oczywistych i prostych rzeczach. Mimo że dobrze o tym wiem i napisałem nawet tekst poradnikowy skierowany właśnie do początkujących postaci, mam problemy z pokonaniem perfekcjonizmu.


Tyczy się to nie tylko pisanych przeze mnie tekstów. Perfekcjonizm potrafi skutecznie odebrać radość z innych obszarów mojego życia.


Dostałem 98% z egzaminu? Było tak blisko do stu.

Pominąłem coś w gierce i dowiedziałem się o tym po paru godzinach? Walka z myślami, czy wczytać zapis i powtórzyć parę godzin rozgrywki.

Nie dałem z siebie wszystkiego na treningu? Ogromne niezadowolenie, że nie wykorzystałem czasu, który poświęciłem.


Wieczne niezadowolenie z samego siebie i wieczne poczucie, że jestem niewystarczający dobry. Nic dziwnego, że zdiagnozowano u mnie depresję.


Staram się z tym walczyć. Staram się nauczyć akceptować popełniane przez siebie błędy i być bardziej wyrozumiałym dla samego siebie.


Pomaga mi w tym... book nook, który ostatnio kupiłem. Moja dziewczyna bardzo chwali rękodzieło, złożyła już parę modeli, więc stwierdziłem, że czemu nie, też spróbuję.


O rany, jakie to jest ogromne wyzwanie dla mojego perfekcjonizmu. Masa małych elementów do sklejenia, a ja mam problemy już z dużymi.


Dzisiaj rano obudziłem się i sprawdziłem, jak wyszedł element, który skleiłem wczoraj wieczorem. Wyszedł tak, że kawałek zeszytu, którym go dociążyłem, przykleił się do tego elementu. Co mi się udało, to zdrapałem, ale wciąż nie wygląda to perfekcyjnie.


I co? Nic, muszę się nauczyć z tym żyć. Nie mam zapasowej tekturki, a przecież nie kupię nowego zestawu za prawie dwieście złotych tylko dla jednego elementu.


To ogromna lekcja pokory. Spróbować robić wszystko jak najlepiej się potrafi, a jeśli coś nie wyjdzie, to wyciągnąć z tego wnioski i pójść dalej. Nie roztrząsać tego w kółko i w kółko. Nie zadręczać się.


Nie jest to łatwe, ale coraz częściej się udaje.


#depresja #przemyslenia #piekloperfekcjonistow #tworczoscwlasna

06be912c-79fb-4f07-8832-23ec290aa7f4

Komentarze (15)

Opornik

@cyberpunkowy_neuromantyk tldr;


cyberpunkowy_neuromantyk

@Opornik 


Tytuł jest takim tl;dr : P

ErwinoRommelo

Hemingway wiedzial co i jak, 4x mojito i pocalunek cobaina a nie sie meczyc dzien za dniem na tym padole lez.

cyberpunkowy_neuromantyk

@ErwinoRommelo 


W końcu był mistrzem oszczędnego stylu. ; )

GazelkaFarelka

@cyberpunkowy_neuromantyk ja sobie zawsze powtarzam "done is better than perfect", oczywiście cały czas we mnie zawsze to tkwi że nie jest idealnie - ale powtarzam sobie właśnie to hasło

Cori01

@GazelkaFarelka bardzo fajne hasło:)

cyberpunkowy_neuromantyk

@GazelkaFarelka 


Zgadza się - powtarzam za jedną pisarką, że z napisanym tekstem zawsze można pracować. Z pustą kartką niekoniecznie.

GazelkaFarelka

@cyberpunkowy_neuromantyk zwłaszcza że tekst można poprawiać w nieskończoność

gorzej jak budujesz dom i trzeba podejmować decyzje, których już potem nie odkręcisz, jak to, gdzie ma być ściana działowa itp

cyberpunkowy_neuromantyk

@GazelkaFarelka 


Z moim obecnym podejściem taki dom najprawdopodobniej nigdy by nie powstał. XD

GazelkaFarelka

@cyberpunkowy_neuromantyk Z moim też, na szczęście jest mąż który dawał mi zawsze mało czasu do namysłu - mówił, że jak do jutra nie zdecyduję to on zdecyduje

General_Kenobi

U mnie perfekcjonizm przyjmuje taką formę, że nie zabieram się za pewne rzeczy, bo wiem, że je spieprzę 😎

cyberpunkowy_neuromantyk

@General_Kenobi 


W tym właśnie tkwi problem. xD


PS Hello there : )

General_Kenobi

@cyberpunkowy_neuromantyk

No ja wiem to od jakiegoś czasu, jeszcze sprzed zdiagnozowania ADHD u mnie 😅

Pytanie jest też - w jakim stanie się człowiek znajduje po ukończeniu takiego zadania, z którego efektu jest nie do końca zadowolony? Bo u mnie to nie zawsze oznacza lepszy stan, niż w przypadku prokrastynacji. Wiadomo, że jeśli zadanie jest częścią jakiegoś większego projektu to w końcu zadowalający progres powinien być widoczny.

Half_NEET_Half_Amazing

kurde też tak mam często

robię rzeczy tylko jeśli wiem że prawdopodobieństwo sukcesu jest wysokie i pójdzie łatwo i gładko

Zaloguj się aby komentować