Patrzcie na to.


Zwykła kropla wody spada na taflę wody i... odbija się jak piłeczka kauczukowa. Mój mózg przez chwilę zrobił blue screen of death, bo przecież woda + woda = więcej wody, a nie jakaś trampolina.


Myślałem, że to fejk albo czarna magia, ale okazuje się, że to 100% nauki, tylko w takim wydaniu "WTF".


Wersja TL;DR dla leniwych: Kropla jest jak nieśmiały gość na imprezie. Zanim wejdzie na parkiet (połączy się z resztą), przez chwilę stoi niezdecydowana przy drzwiach, unosząc się na poduszce z powietrza.


Wersja dla ciekawskich:

Okazuje się, że między spadającą kroplą, a powierzchnią wody na ułamek sekundy więźnie cieniutka warstwa powietrza. Działa ona jak mikroskopijna poduszka albo pole siłowe, które nie pozwala kropli od razu się połączyć.


Do tego dochodzi napięcie powierzchniowe – ta supermoc wody, która sprawia, że zachowuje się jakby miała elastyczną skórę. Połączenie tych dwóch rzeczy tworzy ten efekt "odbijania". Kropla dosłownie lewituje na tej powietrznej poduszce, trzymając swój kulisty kształt, dopóki nie straci energii i w końcu nie przebije tej bariery.


A najlepsze jest na końcu! Jak już w końcu zdecyduje się połączyć, to często robi to na raty. Ten proces nazywa się KASKADĄ KOALESCENCYJNĄ – duża kropla łączy się, ale przy okazji "wypluwa" z siebie mniejszą. Ta mniejsza znowu się łączy i wypluwa jeszcze mniejszą... Taka wodna matrioszka.


Także tego. Następnym razem jak zobaczycie kapiący kran, to wiedzcie, że tam się może odbywać dramat psychologiczny na poziomie molekularnym.


#nauka #ciekawostki #codziennepiciu

Komentarze (4)

myoniwy

@boogie widuje ten efekt często na mokrych płaskich powierzchniach.

I nasila się gdy jest spora różnica temperatur między jedną a drugą częścią wody.

dolitd

A wiesz, że ślizgając się po lodzie, tak naprawdę nie ślizgasz się po lodzie, tylko po wodzie?

Zaloguj się aby komentować