Z tym brakiem psucia to raczej nieprawda. Miałem taką 200 z 1991 roku. Jak se przypomnę ile w niego wpakowałem to mnie do dziś trzęsie. Na dzień dobry. Skrzynia, reduktor, serwis olejowy, kule, nagrzewnica. Potem remonta nadwozia, bo mocowania szlag trafił, o podłodze nie wspomnę, bo to flinstolowóz. Ale rzeczywiście silnik w 200 TDI jest niezajebliwy ale niestety opakowany w gównolit z papendeklem. Jedne szczęście że autko było proste i do naprawienia pod domem i w każdym zadupiu. Ale nie miałem siły. Sprzedałem, kupiłem najpierw 300 potem sportage. A na koniec wróciłem do froty sport A. A nawet 2. Potem przyszła pandemia i wszystko sprzedałem. Czasami mnie wyrywa by znowu se kupić frotkę ale ceny są z kosmosu.