#oporniksamwdomu , dzień trzeci.
Póki co udało mi się:
- znowu napić dziwnie smakującej wody o czwartej rano
- zgubić kartę - ale nauczyłem się płacić na kasie blikiem - ha ha!
- zrobić gulasz z czegoś wyjętego z zamrażalnika co okazało się porcją rosołową a nie wołowiną
- zapomnieć kupić pieczywa. Ale bób potaniał więc po co komu ono
- umyć samemu podłogę mopem
- kupić szynkę w promocji. Chyba już wiem czemu żona nie kupować szynki w promocji
Jeszcze 10 dni sam.
Może jakoś dociagnę.
Dobrze że mam koty. W razie czego je zjem.
A wam jak idzie #codziennepiciu ?



