Odnośnie tej olimpiady i mentalności, tej naszej polskiej, słów kilka. Wczoraj po obejrzeniu wywiadu tego patałacha Wdowika, czy jak mu tam jest, chyba znalazłem powód tego, że nic nie robimy sobie z porażek. Zostało nam to wpojone, byśmy byli nieudacznikami i jeszcze się tym chełpili, kto ma w życiu bardziej przejebane. Jesteśmy dumni z bycia przegrywem i chcemy, żeby nam każdy współczuł. Spójrzcie na inne narody, takie Szwaby, im wpojono, że są najlepsi we wszystkim co robią i zawsze dążą aby tak było, dalej np Włosi, czy Grecy, którzy dumnie prezentują swoją historię, co napawa optymizmem wiara we własne umiejętności. A u nas? U nas największym świętem patriotyczno-narodowym jest godzina W i rozpamiętywanie największej tragedii jaka spotkała nasz kraj i stolicę, co w dodatku dzieli ludzi na tych, co sądzą, że powstanie było konieczne i na tych, co mówią, że nie. Czemu nie świętujemy wielkich zwycięstw z naszej historii w tej sposób? Mamy ich naprawdę sporo. Ale nie, lepiej być skutnopolakiem i żyć całe życie w bylejakości, bo przecież u nas nic się nie da, jest szaro i chujowo, więc jak znów przegramy, to i tak nic się nie stanie, bo to nic wielkiego przecież, ten typ tak ma.
#igrzyskaolimpijskie #gorzkiezale