Od zawsze nie lubiłem pić kawy z fusami. Jakoś to mdłe (nie słodzę, ale nie przepadam za stylem tureckim), do tego to wchodzi między zęby. Jeśli taką mieloną już pijałem, to tylko z automatu. Myślę, że poprzednia praca nauczyła mnie tego rytuału - dobra brazylijska kawa, a smak kawy bez cukru wyborny.
Od kiedy zacząłem używać z odłożonej w kąt kawiarki (ktoś w domu próbował, ale chyba nie siadło) to moje odczucia tak się zmieniły, że, tu cytat, "o ja pi⁎⁎⁎⁎lę". Mocna, aromatyczna, nie smakuje jak rozpuszczalna lura. A co lepsze, nie ma w sobie fusów! Że też dopiero teraz odkryłem radość z picia pysznej kawy. Smacznej popołudniowej kawusi wszystkim!