Od kiedy rozstaliśmy się z dziewczyną, wszystko w moim życiu jest lepsze.
-Mam ogromną lekkość nawiązywania relacji. Szczególnie widać to w pracy, gdzie mój portfel klientów to ludzie, którzy bardzo mnie lubią, buduje te relacje od zera i regularnie płacą faktury. Lubią jak do nich przyjeżdżam na kawę pogadać
-Raz na jakiś czas chodzę na spotkania na terapię. Chodziłem 10 lat temu jako małolat. Moja terapeutka powiedziała mi "kurde, ty to jesteś taką osobą, że z tobą przy piwie to by można było do nocy gadać".
-Mój kumpel (taki z gatunku carpe diem, typowy zajawkowicz), powiedział mi na wyjeździe (z kumplami), że jeszcze rok temu bym w życiu się tak fajnie nie bawił i że zmieniłem się i jestem taki sam jak kilka lat temu i wyjąłem kija z d⁎⁎y
-Nawet jak nie wyjdzie mi w spotykaniu się z jakąś laską, to chętnie chcą się ze mną kolegować i robią dla mnie naprawdę dużo. Odwdzięczają się też za koleżeńskie przysługi. Skrajny przykład był taki, kiedy na sylwestrze ostro pokłóciłem się z kumpelą i powiedziałem jej kilka niemiłych słów, a ona na drugi dzień po moich przeprosinach chciała mi jeszcze przywieźć żarcie na kaca xD
-Ostatnio koleżanka, z którą coś tam się delikatnie spotykam powiedziała mi, że jestem bardzo dobrym człowiekiem i to rzadko spotykane dzisiaj (wcześniej też wielokrotnie to słyszałem)
Wypłukałem się z frustracji i negatywnych emocji i czuję ogromną ulgę. Że odpowiadam tylko za swoje życie, nie czyjeś, że nie martwię się cudzym humorem, że nie martwię się co ktoś pomyśli. Przede wszystkim plus jest taki, że nie mam toksycznej relacji, gdzie ja martwię się problemami byłej i ją wspieram, a ona jako osbowość zależna traktuje moje troski jako "słabość" i natychmiast każe mi się ogarniać i przestać marudzić.
Minus taki, że wciąż jestem sam, nie mam komu wygadać się co mnie boli, do kogo się przytulić jak mi źle, nie ma po prostu dla mnie nikogo i cały swój krzyż dźwigam zupełnie sam. Moja siostra zawsze mi pomoże i wysłucha, ale mieszka 110km stąd. Moja mama nie nadaje się do takich rozmów o problemach, bo zaraz się martwi i próbuje mnie kurować witaminą D, kurkumą i książkami na temat umysłu XD
Jedyne co mi zostało, to naprostować zdrowie i właśnie zacząłem robic kroki w tym kierunku - trafiłem do świetnej pani doktor (poświęciła mi aż godzinę na wizytę!), zleciła badania, które zacząłem.
Zawodowo też zaczyna się układać. Przeszedłem przez ogromne bagno w zeszłym roku i ciężko pracowałem nad sobą. Życzcie mi wytrwałości i znalezienia szczęścia, tylko tego mi brak.
#gownowpis #przemyslenia #zycie #zwiazki #depresja a
