O lustracji, agencie Bolku i walce Kaczyński, Macierewicz, Olszewski kontra Wałęsa

Dziś może trudno w to uwierzyć, ale głosowanie w sprawie lustracji nie wywołało większego napięcia. W Sejmie nie było świadomości nadchodzącego trzęsienia ziemi. Oczywiście posłowie byli ciekawi, który z nich donosił na kolegów, ale w tamtych dniach myślano tylko o jednym polityku – o Geremku. Od wielu miesięcy prawica kolportowała informację – fałszywą, jak się potem okaże – że Geremek w latach 60. składał meldunki do SB. Tylko nieliczni wiedzieli, że prawdziwym celem lustracyjnego ataku nie jest Geremek, ale sam prezydent Wałęsa.

Moment podjęcia decyzji, że na liście agentów zostanie umieszczone nazwisko Lecha Wałęsy, to jedna z najciekawszych politycznych zagadek, która do dziś pozostała tajemnicą.

Zacznijmy o tego, że fakt agenturalnego epizodu Wałęsy był tajemnicą poliszynela. Ujawnił go zresztą sam Wałęsa w 1979:

Wałęsa przyznał się, że już po spaleniu komitetu [Grudzień 70] w siedzibie SB przy Okopowej identyfikował kolegów na zdjęciach i taśmach filmowych. Nie wierzyliśmy własnym uszom. Powiedział, że władza, żeby rządzić, musi wiedzieć. Potem się zmitygował, tłumaczył, że był młody, przestraszony i że więcej nie będzie.

Wałęsa przez całe lata miał kompleks winy. Jeszcze we wrześniu 1980 roku, gdy był już szefem „Solidarności”, w swoich przemówieniach dawał do zrozumienia, że dziesięć lat temu miał „okresy zachwiania, podłamania”.

Sprawa wróciła w czasie kampanii prezydenckiej, kiedy Tymiński zagroził Wałęsie czarną teczką, w której – jak podejrzewało otoczenie Wałęsy – były papiery na temat „Bolka”.

Nie wiemy, jak wyglądały dyskusje na temat wpisania Wałęsy na listę Macierewicza. Ale wydaje się, że akcja lustracyjna – na poziomie inicjatorów – od początku skierowana była w jeden cel, w Lecha Wałęsę. Starą opozycyjną wiedzę postanowiono wykorzystać do delegalizacji przeciwnika. Problemem było co innego – jakimi nazwiskami otoczyć nazwisko Wałęsy, aby lista została uznana za wiarygodną.

Macierewiczowi zarzucono potem liczne manipulacje – chyba niesłusznie. Owszem, w wielu miejscach pomylił się, ale nie było w tym złej woli. Nazwiska, co do których miał wątpliwości, Macierewicz raczej wykreślał. Chciał, aby lista była trudna do podważenia, dlatego z listy zniknęli ludzie tacy jak Geremek. Manipulacją było jedno nazwisko – Wiesława Chrzanowskiego, który posłużył Macierewiczowi jako polityczne alibi. Wpisanie szefa własnej partii, miało być dowodem na zimną bezstronność Macierewicza. Jednak ta operacja nawet jak na politykę była wyjątkowo obrzydliwa. Chrzanowski był bowiem przypadkiem heroicznego oporu. Za działalność w chrześcijańskiej organizacji w 1946 roku znalazł się w stalinowskim więzieniu. Tam go złamano, podpisał deklarację współpracy, ale gdy wyszedł z więzienia, opowiedział o tym kolegom. Kilkanaście miesięcy później został znowu aresztowany i mimo kilku lat spędzonych w ekstremalnych warunkach – wodę pito z sedesu, w czasie przesłuchań rozerwano mu twarz, koledzy z celi dostawali wyroki śmierci – współpracy odmówił. Macierewicz wpisał go jednak na listę, aby uwiarygodnić oskarżenie wobec Wałęsy. Obecność dwóch pierwszych osób w państwie – prezydenta i marszałka Sejmu – pozwoliła pokazać, że państwo jest w realnym niebezpieczeństwie. Pozwoliła też ukryć prawdziwą intencję, czyli atak na Wałęsę.

4 czerwca o dziesiątej rano do Sejmu przyjechały z MSW zalakowane koperty z napisem „tajne”. Koperty zawierały listę 64 byłych agentów w parlamencie, rządzie i Kancelarii Prezydenta.

Wałęsa do końca nie wierzył, że jego nazwisko znajdzie się na liście. 4 czerwca wpadł w panikę, wysłał do Polskiej Agencji Prasowej sławny komunikat, w którym pośrednio przyznał się do prawdy:

Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 roku, podpisałem trzy albo cztery dokumenty. Podpisałbym prawdopodobnie wtedy wszystko, oprócz zgody na zdradę Boga i Ojczyzny, by wyjść i móc walczyć. Nigdy mnie nie złamano i nigdy nie zdradziłem ideałów ani kolegów.

Kilka godzin potem Wałęsa komunikat wycofał. Zorientował się, że jego nazwisko jeszcze nie wyciekło.

Zamiast więc się kajać, Wałęsa postanowił zaatakować. Wycofał z PAP swój komunikat, w jego miejsce wysłał drugi, w którym oskarżył Macierewicza o wybiórcze korzystanie z teczek, zaś archiwa uznał za niewiarygodne, pełne sfabrykowanych dokumentów. Prezydent kończył tezą, że tak prowadzona lustracja zamienia się w polityczny szantaż.

Sejm miał tego dnia dyskutować o budżecie, następnego dnia go głosować, a potem omawiać wniosek Unii o wotum nieufności dla rządu premiera Olszewskiego. Wściekły Wałęsa zażądał zmiany porządku i natychmiastowego głosowania wniosku o odwołanie premiera. Rozpoczęło się polowanie na głowę premiera.

Wałęsa chciał osobiście postawić nogę na gardle Olszewskiego. Chciał go dobić na oczach wszystkich. Ku przestrodze na przyszłość. Ale w ten sposób w dwustu procentach realizował scenariusz Olszewskiego, który chciał upaść w atmosferze nagonki, jako ofiara całej klasy politycznej.

W ciągu tej nocy Olszewski zdążył wygłosić dwa dramatyczne przemówienia. Telewizyjne orędzie do narodu i wystąpienie w sejmowej debacie. W obu wybił swój polityczny przekaz – rząd został obalony z powodu lustracji. Jego sławne pytanie „Czyja ma być Polska?” zawierało jasny kontekst – Polska agentów starła się tego dnia z Polską uczciwych Polaków. I agenci w tym starciu wygrali.

To nie była lustracja, bo po niej kłopoty mają konkretni ludzie, którzy muszą się spowiadać ze swoich dawnych czynów. To była delegalizacja całego systemu politycznego, ogłoszenie pozorności demokracji i niepodległości. Olszewski, nie potrafiąc się zakorzenić na scenie politycznej, próbował ją całą wysadzić w powietrze.

Brano potem na nim odwet, zarzucano rzeczy, których nigdy nie zrobił – chęć przeprowadzenia zamachu stanu, gotowość użycia wojska. To była bardzo brutalna nagonka, jednak to, co zrobił Olszewski, było skandalem dekady. Nawet gorliwy zwolennik lustracji powinien mieć wiele wątpliwości.

Olszewski dowodził, że jedynie ujawnił prawdę. Mylił się. Nie w takim trybie, nie w takiej sytuacji i nie takimi ludźmi jak Macierewicz rozlicza się narodowe sztandary. Mówiąc otwarcie – Olszewski był za małym politykiem, by lustrować Wałęsę.

W polityce można robić wszystko, można nawet ścinać królom głowy, ale pod warunkiem, że potrafi się potem przejąć koronę. Tymczasem Olszewski nie potrafił ani obalić Wałęsy, ani wygrać wyborów, ani przejąć władzy. Próbował zabić króla, a jedynie go zranił. Wywołał chaos, doprowadził do upadku siebie i swoich solidarnościowych rywali, bo rok potem władzę przejęli jego wrogowie z dawnej PZPR. Tak wygląda lustracja Wałęsy i „nowy początek”, gdy się ma talenty na miarę Olszewskiego.

Wałęsa był politykiem, był prezydentem, jego problemem nie było własne sumienie, ale własny wizerunek. Mógł się przyznać i przeprosić. Mógł też skłamać. Zdecydował się na drugi scenariusz i chyba miał rację. Pół roku później ruszyła wielomiesięczna kampania Kaczyńskiego z hasłami „Bolek do Moskwy”, z paleniem kukieł prezydenta. Gdyby Wałęsa się przyznał, jego pozycja byłaby znacznie słabsza, a ciosy Kaczyńskiego dużo skuteczniejsze. W tamtym klimacie politycznym Wałęsa nie mógł liczyć, że jego przeprosiny zakończą sprawę. Kaczyński i Olszewski wykorzystaliby je, by zażądać przyspieszonych wyborów prezydenckich.

W ogóle przez cały czas swojej politycznej aktywności Wałęsa nigdy nie miał dobrej okazji, by się przyznać. Każdy moment był zły – i czasy „Solidarności”, i stan wojenny, i Okrągły Stół, i przejęcie władzy.

Inna rzecz, że Wałęsa wyraźnie nie chciał ani spowiadać się, ani przepraszać. Chyba uważał, że swoją działalnością naprawił młodzieńczą wpadkę. I trudno nie przyznać mu racji. Wiemy dziś wystarczająco dużo, by sprawie „Bolka” nadać właściwą miarę.

Historia zastraszonego chłopaka ze wsi, który po chwili słabości dumnie się podnosi i obala tych, którzy go kiedyś złamali – to życiorys, który broni się sam. Bez pseudokatolickiego obrządku lustracyjnego, który starała się narzucić prawica – a zatem bez publicznej spowiedzi, bez przeprosin i bez ostentacyjnej skruchy.

Zdjęcie z roku 2007 - 15 lat po akcji lustracyjnej.

___
Na podstawie książki Po południu. Upadek elit solidarnościowych

#historia #historiapolski #czytajzhejto
#polityka
ab3bfc15-9779-46c2-9ea3-197d7d86f3ed
MiernyMirek

@smierdakow ja jedynie ubolewam, że jednak tej lustracji nie przeprowadzono. Kanalie z czasów PRL do dzisiaj siedzą na eksponowanych stołkach i decydują o życiu obywateli.

Czesi uporali się z kłopotem błyskawicznie, stąd u nich znacznie lepsza klasa polityczna, sędziowska czy samorządowa.

smierdakow

@MiernyMirek ciężko to ocenić, to powrót do władzy komunistów dał Polsce w końcu stabilność polityczną

DiscoKhan

@MiernyMirek tak myślisz, że Czesi się uporali błyskawicznie?


Poczytaj sobie życiorys Petra Pavla i w jakich okolicznościach i jakich czasach do wojska wstąpił. Albo wcześniej...


Gówno a nie się uporali. Czesi mieli szczęście z Vaclavem Havlem, absolutnie gigantyczna figura. Ale jego już nie ma i szambo wybija. To też cirkawe jak jedna wybitna osoba potrafi mieć duży wpływ na politykę w kraju. Osoba znika i do polityki pchają się najgorsze męty społeczne.

MiernyMirek

@smierdakow ustabilizowali, bo uzależniali nas energetycznie od Rosji. Przykładowy Baltic Pipe, to nie jest pomysł

PiS, to inicjatywa końcówki lat 90 tych uwalona przez rząd Millera.

Yossarian

@MiernyMirek ale i wprowadził do UE


Prawda jest taka, że komunisci stanęli na wysokości zadania i okazali się patriotami.


Gdyby było inaczej, mielibyśmy jak w Ukrainie lub Białorusi

smierdakow

@pawel-boossko wiesz co, autor na początku książki rzuca taką myśl, że politycy są ogólnie przeceniani u nas, takie rzeczy jak wejście do UE, NATO czy transformacja działy się same, świat to wymuszał w naszym regionie, politycy mieli zajmować się tylko detalami


Ale na pewno przewaga jaką mieli komuniści, to oni umieli uprawiać politykę


Geremek i Mazowiecki nie poradzili sobie kompletnie, Wałęsa był bardzo zdolny, ale nie miał kompetencji i wszystko niszczył bardzo skuteczny Kaczyński, któremu zależało tylko na władzy za wszelką cenę, ta władza ludzi z prlowskiej opozycji to był jeden wielki chaos i wojna między sobą

Yossarian

@smierdakow 


Gdyby Kaczyński był wtedy u władzy?


Albo Łukaszenka?


Oczywiście, pewne procesy zachodziły, ale można to było popsuć. Macierewicz czy Olszewski nie zawachaliby się poświęcić Polski, gdyby tylko pozwoliło to im osiągnąć ich cele.

DiscoKhan

@smierdakow z tym, że wstąpienie do NATO i UE zrobiło się samo się nie zgodzę za żadne skarby. Mogli to przekładać ale po prostu komuniści dobrze znali Rosję i Rosji bali się dużo, dużo bardziej niż zmian jakie wymusi wejście do NATO i UE.


Nie CIA się bali tylko rosyjskich służb i po to im protekcja USA była potrzebna. Mieli w tym swój interes. To wyglądało jakby się to samo działo, bo wszędzie poza Serbią elity polityczne panicznie się bały Rosji kiedy się podniesie po upadku.

smierdakow

@DiscoKhan autorowi chodziło o to, że nie ma co przeceniać geniuszu Kwaśniewskiego, bo wszyscy w naszym regionie Kwaśniewskiego nie mieli i osiągnięli to samo

smierdakow

@DiscoKhan apropos strachu przed Rosją i też lokalnymi komunistami w sumie jeszcze ciekawe jest to, że najbardziej bali się ci, którzy wcześniej najwięcej z nimi walczyli, bo oni nie potrafili uwierzyć w to, że ta potęga może być słaba

DiscoKhan

@smierdakow generalnie Rosja jest słaba pod wieloma względami ale rosyjska nauka wyprzedza amerykańską do dziś dnia w zakresie psychologii. Aroganccy Amerykanie od nich nie zgapią, u nas też ta cholerna rusofobia w tym przeszkadza. Ale przeciwnika trzeba szanować i się od niego uczyć.


Książki od seksuologii jak czytałem to było tam napisane dlaczego lepiej tematów tożsamości płciowej w społeczeństwie nie poruszać w taki jawny sposób i że powinno się pomagać w tym zakresie z ukrycia, bo ludzie są bezlitośni, przynajmniej część i były wymieniane reakcje społeczne na to. Wszystko co do joty się sprawdza jak widzę co się dzieje w USA. Regress psychologii i sie łysenkizm na naszych oczach rozwija, gdzie ruscy od przykładu Łysenki wyciągnęli naukę. Zaś zachód jak ze ślepymi zaułkami nauki sobie poradził, jak lobotomia? Zamieciono to pod dywan.


Rosja to jest groźny przeciwnik nawet jeżeli nie na tych tradycyjnych płaszczyznach. Chociaż obecnie najbardziej mnie martwią Chiny gdzie Putin w tym swoim przemówieniu u tego pajaca przyznał się do bycia de facto pod Chinami wychwalając je jako najpotężniejsze państwo. Rosja jest już pod miękkim wpływem Chin i sie z tym pogodziła... Zaś wszyscy skupiaja się na tysiącu sprawach, kowidowy syf nierozliczony, a wpływy Chin i tak rosną. Dla nas to jednak o tyle złe, że my Chinom nie mamy nic do zaoferowania.


Pax Americana dalej będzie istnieć ale przy tym współczesnym psyopie Chiny nawet USA będą zarządzać zwłaszcza, że amerykańscy politycy są tani do przekupienia przez pośredników.


Tyle z tego dobrego, że Chiny tradycyjnie skupiają się na sobie i tylko tak osłabiają wrogów by mieć święty spokój ale nie mając tendencji do kompletnego wyniszczania. Ale sporo współczesnych kłopotów ma źródło w chińskich pieniądzach. Ciekawe za ile lat ludzie będą preferować płatności w jenach od innych walut.


Ha, mamy w Polsce jednen atut w sumie, jedność w UE możemy dla Chin rozbijać tylko Orbana trzeba wygryźć xD

tankowiec_lotus

@DiscoKhan 

Ciekawe za ile lat ludzie będą preferować płatności w jenach

Juanach, jen to w Japonii

DiscoKhan

@tankowiec_lotus przecież to też prowincja Chin tylko jeszcze niezdobyta ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Ale dzięki za poprawkę, czytałem o japońskiej walucie i mi została w głowie.

Kremovka

@smierdakow nie będę się kłócił z resztą komentujących, chciałem tylko pochwalić za świetny wpis, naprawdę fajnie jest czasem poczytać tak dobre i zwięzłe opracowanie nt najnowszej historii

lukmar

Wałęsa był politykiem, był prezydentem, jego problemem nie było własne sumienie, ale własny wizerunek. Mógł się przyznać i przeprosić. Mógł też skłamać. Zdecydował się na drugi scenariusz i chyba miał rację. 


@smierdakow Czyli czekaj, ja już nie rozumiem jaka jest Twoja puenta ostatecznie. To że Wałęsa był agentem i donosił jest historycznym faktem, tak samo jak to, że potem kłamał na ten temat. A Ty mimo wszystko oceniasz go pozytywnie z jakiego powodu?


Tak samo nie rozumiem opinii o lustracji - jest zła, bo to pisowcy chcieli ją przeprowadzać?


Wiem, że odpisuję na stary post, ale zostawiłem sobie do przeczytania na później, bo w zeszłym tygodniu nie miałem czasu.

smierdakow

@lukmar to opinia historyka Roberta Krasowskiego


Według niego z Wałęsą jest tak, że uległ komunistom gdy był młody, w latach 70. i zdecydowanie zapracował na to by mu to wybaczyć, a że kłamał, to błąd, ale też nigdy nie było dobrych okoliczności by się przyznać dopóki był aktywnym politykiem, aktywistą


Lustracja była zła, bo była przeprowadzona przez byle kogo i celem był tylko atak polityczny na Wałęsę, zmarnowano tę szansę

Zaloguj się aby komentować