No to już jest grube
Karol Nawrocki uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz — tak twierdzą jego ówcześni koledzy z ochrony, z którymi rozmawiał Onet. Ze względu na obawy o własne bezpieczeństwo nasi rozmówcy chcą pozostać anonimowi. Ale biorą odpowiedzialność za swe słowa — deklarują, że są gotowi złożyć zeznania przed sądem.
Rozmawialiśmy z dziesiątkami ludzi, którzy znają Nawrockiego, pracowali w Grand Hotelu, byli sopockimi policjantami lub obracali się w trójmiejskim półświatku
Miesiące rozmów doprowadziły nas do dwóch świadków, których wiarygodność zweryfikowaliśmy. To dawni znajomi Nawrockiego, którzy wspólnie z nim pracowali w ochronie Grand Hotelu
— Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom. Miałem za to dostawać działkę. Nie powiem, żebym był wzburzony. Nie będę hipokrytą — opowiada pierwszy z nich, kolega Nawrockiego ze studiów
Drugi wspomina: — Pewnego dnia przypadł mi dyżur przy recepcji. Tam zazwyczaj obok recepcjonistów stał ochroniarz. Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej "opiekunem". Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok
Z pytaniami o tę sprawę zwróciliśmy się do Emilii Wierzbicki, rzeczniczki sztabu Karola Nawrockiego. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi
Niestety częściowo paywall
#polityka #nawrocki #pis #wybory

