No i dobra, można powiedzieć, że i w drugim motocyklu osiągnąłem stan surowy zamknięty. Brakuje jeszcze trochę elementów, w tym montażu przełączników i docelowej kierownicy którą kupiłem od majfrendów i która idzie już trzeci tydzień;0 ale założenie tego wszystkiego nie powinno zająć wiele czasu. Dałem dwie fotki aktualne, dwie "w trakcie" i jedną "przed".
Z drugim harlejkiem, choć tego nie widać na pierwszy rzut oka, było więcej dłubania do tego stopnia że w którymś momencie miałem samą ramę+silnik; natomiast poza ogólnym zachlewieniem motocykla (ogólne wołanie o serwis, mnóstwo powierzchownej rdzy oraz opony z, uwaga, 2004 roku xDD samo moto jest z 2010) nie było źle - żadnych pogiątych lag ani tego typu historii. Niemniej i tak lista rzeczy do ogarnięcia była relatywnie długa:
- na start oczywiście wyrzuciłem różne upiększacze poprzedniego właściciela - wszystkie czaszki, kolce, maskotki, sissy bar oraz korek paliwa z fakolcem
- oddałem do piaskowania i malowania tylny wahacz - było na nim sporo rdzy, do tego stopnia że farba zaczęła się łuszczyć; przy okazji wymieniłem łożyska w wahaczu
- wymieniłem amortyzatory na krótsze, fabryczne - co prawda te, które dostałem razem z motocyklem były lepsze i w pełni regulowane, ale nie pasowały mi do całości no i wolę sprzedać je za parę złotych albo zostawić na przyszłość do innego projektu
- zeszlifowałem rdzę na ramie i pomalowałem samą ramę w niektórych miejscach - ogólnie powierzchownej korozji było sporo, moto wyglądało jakby ktoś jeździł nim w zimę albo trzymał na dworzu
- wymieniłem łożyska główki ramy i zrobiłem serwis przedniego zawieszenia - bez kitu, w każdym harlejku, którego do tej pory robiłem (a ten był czwarty) było to zaniedbane. Co prawda nie było tak fatalnie jak w moim pierwszym HD, gdzie lagi były praktycznie pozbawione oleju - ale i tak wyglądało tak sobie. Uszczelniacz zardzewiał, a olej był pewnie ten sam jeszcze od nowości
- wymieniłem dwutłoczkowy zacisk hamulcowy na czterotłoczkowy który miałem w piwnicy, no bo czemu nie
- wymieniłem uszczelki pokryw zaworów, oba cylindry były zapocone i nie wyglądało to dobrze
- zreanimowałem (częściowo) uchwyt na licznik - ktoś fabryczne uszczelki zastąpił silikonem do kibla, a sam uchwyt ponawiercał i pomalował szprejem bez zabezpieczania okolicznych miejsc przed farbą bo i po co xD uchwyt licznika po wypiaskowaniu, wspawaniu brakujących fragmentów i pomalowaniu na srebrny kolor uchwyt wygląda lepiej, ale użyta przeze mnie farba słabo trzyma, więc chyba ostatecznie dam go do niklowania
- w miejsce brakującego filtra powietrza udało mi się dostać filtr hypercharger - dla jednym wieśniacki, dla innych kultowy. Niespecjalnie dodaje mocy, ale ma jeden ciekawy feature, mianowicie działa tak, że przy dodawaniu gazu podciśnienie uchyla normalnie zamknięte klapki na wlocie - niczym w Chargerze Dominica Toretto;) Mi jakoś pasował do koncepcji i, co najważniejsze, nie był zbyt drogi;)
- wypolerowałem lagi, wyglądają teraz o wiele fajniej, wyczyściłem też jako tako wszystkie elementy chromowane, które planuję zostawić - bo motocykl i tak prędzej czy później czeka dokładne mycie
- wymieniłem przednią i tylną lampę oraz kierunkowskazy
- wymieniłem uszczelki wydechu - ktoś to poskładał na sztukę i nic nie trzymało się kupy; mam nadzieję że po moim dłubaniu będzie lepiej, choć też się trochę nakombinowałem żeby wszystko dopasować
Parę złotych zaoszczędziłem, bo udało się zreanimować akumulator z którym moto przyjechało, a do przy ładowaniu do kontenera nikt nie wyrwał czujnika temperatury silnika, co często się dzieje. Tak naprawdę można uznać, że większość tego, co było technicznie do ogarnięcia - mam już zrobione.
W dalszym ciągu jednak mam zagwozdkę jak wizualnie wykończyć motocykl. Zamówiłem niską kierownicę "hollywood bar" (niska, szeroka i z poprzeczką) i założyłem siedzenie solo, pasują mi do szerokiego zbiornika - natomiast zastanawiam się nad malowaniem. Oryginalny, czarny lakier jest w kiepskim stanie i mimo że pewnie dało by się go odświeżyć - niestety przedni błotnik musiał zostać cały wypiaskowany, a zbiornik paliwa ma sporą wgniotkę, więc bez malowania się nie obejdzie. A skoro już będę malował wszystko jak leci, to na pewno nie chcę zostawić jednolitej, nudnej czerni. Początkowo podobało mi się połaczenie fioletu i bieli z czerwonymi paskami, ale teraz jakoś już tego nie widzę. Po głowie chodzą mi jeszcze kombinacje: czarny+biały; niebieski+biały lub turkusowy+biały; wszystkie ze złotymi paskami. Generalnie coś w klimatach retro. No, ale wcześniej niż na wiosnę tego nie zrobię, póki co muszę poczekać na kierownicę, poskładać resztę i zarejestrować sprzęta, bo złodziejskie państwo wymysliło sobie, że nawet przy ściąganiu gruzów do robienia masz 30 dni na rejestrację, inaczej MANDAT;<
#motocykle #motoryzacja #harlejekzusa









