Niezbyt często narzekam na podróżników, bo wiem, że wożenie ogromu ludzi każdego dnia nie jest wcale takie łatwe, ale dziś mi się chyba ulało.
TL:DR - nie polecam FinnAir, trafia u mnie na listę najgorszych linii lotniczych, na zaszczytne pierwsze miejsce, nie licząc tych linii, które wożą ludzi jak worek ziemniaków, ale za cenę 1 obiadu z kawą na mieście
Dla tych, których TL:DR przekonało, że może warto zostać na dłużej - zapraszam do całej przygody z FinnAirem:
Muszę służbowo lecieć do USA, po raz kolejny do Teksasu, więc opcji było kilka. Z wylotem z Warszawy mogę lecieć przez Londyn, Paryż, Frakfurt i Helsinki, do tego dochodzą opcje wylotu przez lotniska na południowy wschód od Warszawy (Stambuł, Dubaj, Doha), ale to by tylko wydłużało podróż, więc nie brałem ich pod uwagę. Jest oczywiście jeszcze opcja lotu na inne lotnisko w USA (Nowy Jork, Chicago) i przesiadka u wujka Sama do Dallas, ale z tym jest więcej zabawy, więc jej nie brałem nawet pod uwagę.
Wybór padł (o zgrozo) na Helsinki, bo cała podróż byłaby najkrótsza. Jedyną linią, która lata z Helsinek do Dallas jest FinnAir, z którym miałem w miarę przyjemne doświadczenia do tej pory, a sama przesiadka miała zająć tylko godzinę, bo lotnisko jest małe i nie trzeba biegać między terminalami.
Bilety zabookowane, hotel też, co może pójść nie tak?
2 tygodnie do wylotu do Dallas, mój pośrednik wysyła mi maila, że FinnAir anulował lot i pi⁎⁎⁎ol się wujek. 4h siedzenia na słuchawce, szukania innych wariantów podrózy, niemal przy każdym info, mamy miejsce w klasie ekonomicznej, ale w biznesie nic. W końcu się udało, zwolniło się 1 miejsce w samolocie, wylot dzień wcześniej, przez Londyn, 8h na przesiadkę, a cała podróż przekroczy 20h, ale coż, nie mam wyjścia - biorę. Wylot dzień wcześniej sprawił, że musiałem ogarnąć jeszcze 1 dodatkową dobę w hotelu. Oczywiście pokój, który wziąłem był już zarezerwowany na ten dzień, więc musiałem wybrać inny, przenieść na niego całą rezerwację i dopłacić do dodatkowej doby. Tracę kilka metrów kwadratowych i dodatkową kanapę, ale dostaję śniadanie w cenie - nie mam wyboru, biorę.
I tak ta przygoda by się zakończyła, gdyby nie to, że dzis dostaję kolejnego maila, informującego mnie o tym, że Finnair przesunął mój lot powrotny o 50 minut. Dzięki czemu zostanie mi za mało czasu (20 minut) na przesiadkę i wsiadamy na karuzelę jeszcze raz. Znowu 1h na słuchawce i szukanie alternatywnego połączenia, znowu wybór pada na Londyn zamiast Helsinek, ale tym razem tylko 3,5h na przesiadkę zamiast 8h, więc jest postęp. Ale musze lecieć 1 dzień wcześniej. Co z tego, że miałem plany na piątkowy wieczór w Dallas i wykupione na coś bilety, j⁎⁎ać to.
Na szczęscie mam ubezpieczenie na takie wypadki i nie musiałem pokryć różnicy kosztu przebookowania biletów z FinnAira na British/American, bo sama różnica w cenie na tych 4 lotach to już ponad 50 000zł. Bo przecież nie bookuję ich z 2 miesięcznym wyprzedzeniem.
Podsumowując: Finnair postanowił mi anulować lub zmienić 3 z 4 lotów na mniej niż 2 tygodnie przed każdym wylotem (a na lot 4 dzięki zmianie na locie 3 i tak bym się nie wyrobił), przez co rozpierdzielił mi wszystkie plany i zjadł w cholerę nerwów. Nie polecam, uczcie się na moich błędach i nie bierzcie lotów FinnAirem na dłuższych dystansach pod uwagę.
#podrozojzhejto #loty #finnair #niepolecam #zalesie
